Arne Müseler – Wikimedia
Reprezentacja Polski 15 listopada zakończy rywalizację w grupie eliminacyjnej MŚ 2022 meczem z Węgrami na Stadionie Narodowym w. PZPN już rozpoczął sprzedaż wejściówek, zaskakując kibiców pokaźną podwyżką cen w porównaniu choćby do wrześniowego spotkania z Anglią, najatrakcyjniejszym grupowym rywalem biało-czerwonych.
Podwyżki cen to dzisiaj co prawda w Polsce norma, bo płacimy coraz więcej za prąd, gaz, węgiel, benzynę czy żywność. Sport nie pozostaje pod tym względem w tyle. Można nawet powiedzieć, że wręcz przeciwnie, bo w czym jak w czym, ale w wyciąganiu pieniędzy z naszych kieszeni działacze sportowi są akurat bardzo dobrzy. „Rosną koszty, rosną wynagrodzenia, w związku z czym ceny biletów na mecze reprezentacji Polski też musiały zostać podwyższone” – tak bezceremonialnie uzasadnił podwyżkę cen wejściówek na mecz z Węgrami dyrektor biura zarządu PZPN Piotr Szefer. To dzisiaj ważna figura w rządzącej związkiem od 18 sierpnia ekipie Cezarego Kuleszy, ale sam rzec jasna takiej decyzji by nie podjął. Propozycję podniesienia cen na mecz z Węgrami zaakceptował zarząd, ośmielony zapewne finansowym sukcesem meczu z San Marino.
Dla przypomnienia – bilety na potyczkę z najsłabszym zespołem w grupie I i jednym z najsłabszych na świecie PZPN ustalił na takim samym poziomie, jak na wrześniowy mecz z reprezentacją Anglii, czyli 90-160 złotych. Kulesza tak tłumaczył się z tej decyzji: „To jest bardzo zdrowe podejście i będziemy się go trzymać. Nie mamy zamiaru się licytować i robić obniżek po 10 zł z okazji przyjazdu teoretycznie słabszego rywala, by później podnosić o 10 zł na atrakcyjniejszego przeciwnika. Przychodzi się na mecz reprezentacji Polski, na którą obowiązują stałe ceny”. Kibiców ceny najwyraźniej nie zraziły, bo na trybunach Stadionu Narodowego zasiadło ponad 56 tysięcy widzów.
Zachęceni tym niewątpliwym sukcesem frekwencyjnym pezetpeenowscy notable nie mieli więc oporów przed zagłosowaniem za wnioskiem o podniesieniem cen wejściówek na listopadowy mecz z Węgrami. Bilety I kategorii kosztowały wcześniej 160 złotych, teraz będzie trzeba za nie zapłacić 200 złotych. Wejściówki II kategorii również podrożały o 40 złotych i wzrosły ze 120 na 160 złotych). Za bilety kategorii III trzeba będzie zapłacić 100 złotych, zatem tylko o 10 zł więcej niż na mecz z Anglią. Podobnie rzecz się ma z biletami rodzinnymi (rodzic+dziecko do lat 12) – one także zdrożeją tylko o 10 zł, ze 130 do 140 złotych. Jedynie ceny wejściówek dla osób niepełnosprawnych i ze znaczną niepełnosprawnością z opiekunami utrzymano na niezmienionym poziomie 90 złotych. Ale liczba tych miejsc jest ograniczona do niespełna 200, poza tym skubanie tej specyficznej grupy fanów z kasy przyniosłoby tylko straty wizerunkowe.
Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN i reprezentacji, w rozmowie z portalem Onet.pl tak tłumaczył, dlaczego PZPN zdecydował się na podwyżkę cen biletów. „Wszyscy widzimy, co się dzieje wokół nas. Inflacja szaleje, ceny i wszystkie koszty idą w górę, a organizacja meczu na Stadionie Narodowym dla 56 tysięcy kibiców niesie za sobą naprawdę spore koszty” – powiedział Kwiatkowski. I nie omieszkał zwrócić uwagę na fakt, że obecne ceny biletów nie są najwyższe w historii, tylko wróciły do poziomu sprzed siedmiu lat, czyli apogeum „mody na reprezentację” wykreowanej przez zespół Adama Nawałki. „Meczów reprezentacji Polski w roku kalendarzowym jest relatywnie niewiele, działa też mechanizm popytu i podaży. A popyt na mecz z Węgrami jest gigantyczny. Szacujemy, że jest kilkaset tysięcy chętnych do obejrzenia tego spotkania. Musimy to w jakiś sposób skomercjalizować. Patrząc na rynek sportowy, ceny biletów na mecze reprezentacji Polski były relatywnie niskie. Na ostatni Puchar Świata w Zakopanem najtańszy bilet kosztował 200 złotych. Na mecz z Węgrami, już po podwyżce, kibic zapłaci tyle za bilet najwyższej I kategorii, a najtańsza wejściówka kosztuje 100 złotych. Warto także zauważyć, że PZPN tak naprawdę wraca do cen z przeszłości. Bilety na mecze z Niemcami w 2014 roku czy Danią dwa lata później kosztowały właśnie tyle, ile teraz na spotkanie z Węgrami, a przecież od meczu z Niemcami minęło już siedem lat, w trakcie których ceny wszystkiego tylko rosły” – wyjaśnia i przekonuje nowy sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski.
Ale tak naprawdę to głównym powodem tych podwyżek jest chęć jak najszybszego odrobienia strat poniesionych w z powodu ograniczeń epidemicznych związanych z pandemią COVID-19. „Zagraliśmy mecz z Andorą bez publiczności, a także dwa mecze towarzyskie przed Euro na 50 procent dostępności miejsc na trybunach. Nasze straty z tego tytułu liczymy w dziesiątkach milionów złotych. Podwyższenie cen biletów ma w jakimś stopniu zrekompensować te problemy” – przyznaje szczerze Wachowski. Ciekawe, że drenując kieszenie kibiców, wciąż jeszcze tym niezrażonych, żaden z działaczy nie pomyśli, że inflacja czy kryzys koronawirusa straty poniósł bogaty ponoć piłkarski związek,
Sprzedaż wejściówek rozpoczęto w środę 27 października wyłącznie za pośrednictwem portalu „Łączy nas piłka”. PZPN wydał oświadczenie, w którym informuje o swoich działaniach mających zapobiegać zakupowi biletów w celu dalszej odsprzedaży z zyskiem. Nie będzie więc już można wydrukować sobie biletu w domu, bo jedyną opcją będzie ten wysłany przez PZPN przesyłka kurierską, której koszty, czyli dodatkowo ok. 20 zł, będzie musiał opłacić odbiorca. Powodem tej zmiany jest ponoć potrzeba walki z nieuczciwymi klientami, którzy kupują bilety na mecze kadry tylko po to, by później odsprzedać je z zyskiem. „Próbowaliśmy sami z tym walczyć, również z pomocą organów państwowych, ale sprawy były umarzane, gdyż uważano, że nie jesteśmy stroną pokrzywdzoną. Problem jest też taki, że te największe firmy zajmujące się odsprzedażą biletów są zarejestrowane w Stanach Zjednoczonych czy na Cyprze, mają swoich prawników i nie chcąc wydawać danych osób zaangażowanych w ten proceder. ” – tłumaczą przedstawiciele PZPN. Mecz Polska – Węgry, który odbędzie się 15 listopada o godzinie 20:45 na Stadionie Narodowym w Warszawie, będzie ostatnim spotkaniem drużyny Paulo Sousy w eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze.
Polski Związek Narciarski również zaszalał z cenami wejściówek na zawody Pucharu Świata w Zakopanem. I na dodatek zlikwidował bilety ulgowe. Sprzedaż ma się rozpocząć w ostatnim tygodniu października, a planowane zamknięcie dystrybucji zaplanowano najpóźniej na dwunastego grudnia. Ceny biletów na kwalifikacje ustalono na 100 zł. Na zawody drużynowe i konkurs główny wejściówki będą kosztować w zależności od sektora od 250 zł do 750 zł. Ciekawe ilu kibiców mimo takich cen zdecyduje się w połowie stycznia przyszłego roku pojechać do Zakopanego.