Wybrańcy Adama Nawałki w komplecie są gotowi do gry w sobotnim meczu z Rumunią. Jak rzadko kiedy wszyscy powołani do kadry piłkarze są zdrowi, nawet leczący ostatnio kontuzję Jakub Błaszczykowski normalnie trenował z drużyną
W tak komfortowej sytuacji selekcjoner biało-czerwonych dawno nie był. Żaden z kluczowych zawodników kadry nie narzeka na urazy, ale też nie bardzo wiadomo, w jakiej aktualnie formie są powołani gracze, zwłaszcza ci, którzy zakończyli klubowe rozgrywki trzy tygodnie temu. Wszyscy co prawda solennie zapewniają, że przez ten czas nie leżeli brzuchami do góry, ale jak z tym jest naprawdę, przekonamy się dopiero w sobotę.
Trener Nawałka tradycyjnie już nie zdradza swoich personalnych wyborów, więc za niego robią to dziennikarze oraz wypowiadający się na internetowych forach kibice. W spekulacjach przewijają się w zasadzie te same nazwiska, bo nikt nie wyobraża sobie wyjściowej jedenastki biało-czerwonych bez Łukasza Piszczka na prawej obronie i Michała Pazdana w środku defensywy, Kamila Grosickiego na lewym, a Jakuba Błaszczykowskiego na prawym skrzydle oraz Roberta Lewandowskiego na szpicy ataku.
Reszta pozycji takich pewniaków już nie ma. Na środku obrony jako partnera dla Pazdana większość widzi Thiago Cionka, ale na lewej flance wybór Nawałki między Arturem Jędrzejczykiem a Maciejem Rybusem chyba do ostatniej chwili będzie zagadką. Podobnie jak z obsadą bramki, bo chociaż numerem 1 od roku jest na tej pozycji Łukasz Fabiański, to jednak z jakiegoś powodu pojawiły się plotki, ze Nawałka w sobotę postawi jednak na Wojciecha Szczęsnego, bo chce w ten sposób wzmocnić jego pozycję w negocjacjach transferowych.
Z podobnego powodu może wystawić do gry Grzegorza Krychowiaka, który jest zdrowy i spragniony gry, a udanym występem przeciwko Rumunii mógłby znacznie poprawić nadszarpniętą zesłaniem do rezerw Paris St. Germin piłkarska markę.
Pewny występu w sobotnim spotkaniu może być natomiast Piotr Zieliński, przynajmniej w wyjściowym składzie, ale już kto będzie partnerem Lewandowskiego w ataku – Arkadiusz Milik czy Łukasz Teodorczyk – pozostanie niewiadomą do samego końca.
Rywale biało-czerwonych nie liczą w Warszawie na zwycięstwo. Rumuni w zasadzie są już pogodzeni z myślą, że na mundial do Rosji nie pojadą. Po laniu 0:3 jakie dostali w Bukareszcie będą zadowoleni, jeśli w Warszawie przegrają mniejszą liczbą bramek, ale po cichu mają nadzieję, że jeśli zamurują dostęp do własnej bramki, to będącym w wakacyjnej formie Polakom może nie starczy sił i determinacji, żeby ten mur skruszyć. Możemy zatem być pewni, że rumuńska drużyna będzie się zaciekle bronić dopóki nie straci pierwszego gola. Taką taktykę zapowiedział klubowy kolega Teodorczyka z Anderlechtu Bruksela Alexandru Chipciu. „W ostatnich latach futbol się zmienił. Zespoły, które skupiają się na defensywie, wygrywają coraz więcej meczów. To nasza szansa. Polacy maja silny zespół, ale to nie są mistrzowie świata czy Europy. Możemy z nimi powalczyć” – stwierdził Chipciu przed wylotem do Warszawy.