Krzysztof Brede nie jest już trenerem piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała. To czwarty w tym sezonie szkoleniowiec w ekstraklasie, który stracił posadę. Przed nim spotkało to w Legii Warszawa Aleksandara Vukovicia, w Stali Mielec Dariusza Skrzypczaka, a w Wiśle Kraków Artura Skowronka.
O zwolnieniu szkoleniowca Podbeskidzia jako pierwszy poinformował portal bielsko-biała.pl, wedle którego decyzja w tej sprawie zapadła podczas spotkania prezydenta Bielska-Białej Jarosława Klimaszewskiego z prezesem klubu Bogdanem Kłysem. 39-letni Brede był trenerem zespołu „Górali” od 18 czerwca 2018 roku. W minionym sezonie wywalczył z nią awans do ekstraklasy. Nie był to dla niego całkowicie nieznany teren, bo jako piłkarz Lecha Poznań, Arki Gdynia i Lechii Gdańsk zaliczył blisko sto występów w najwyższej klasie rozgrywkowej, a jako szkoleniowiec w latach 2012-2016 pracował w roli asystenta w Lechii i Jagiellonii. Samodzielnie w PKO Ekstraklasie jednak sobie nie poradził, przynajmniej w ocenie włodarzy Podbeskidzia.
Potępiać ich za podjętą decyzję nie ma powodów, skoro zespół w 13 ligowych meczach zdobył ledwie dziewięć punktów, wygrywając tylko dwa mecze i remisując w trzech. Z ośmiu doznanych porażek najbardziej do myślenia dawały trzy ostatnie – ze Śląskiem Wrocław 0:2, Lechem 0:4 i Piastem 0:5. W sumie trener Brede przez 2,5 roku zdążył poprowadzić „Górali” w 86 meczach, w których zespół średnio zdobywał 1,49 pkt. Na razie nie wiadomo, kto zostanie jego następcą, ale fakt zatrudnienia w klubie Czecha Jana Nezmara, byłego dyrektora sportowego Slavii Praga, może sugerować kierunek, z którego nadciągnie nowy trener.
Brede jest czwartym trenerem, który w tym sezonie stracił posadę w PKO Ekstraklasie. W Legii Aleksandara Vukovicia zastąpił Czesław Michniewicz, w Stali Mielec Dariusza Skrzypczaka Leszek Ojrzyński, a ostatnio w Wiśle Kraków szkoleniowe rządy po Arturze Skowronku objął Niemiec Peter Hyballa. Na tych czterech dymisjach raczej się nie skończy, bo jak wieść niesie ważą się losy trenera Wisły Płock Radosława Sobolewskiego, który w poniedziałek dosłownie uciekł spod topora wygrywając w Gdańsku z Lechią 1:0.
Było to pierwsze zwycięstwo „Nafciarzy” od 18 października, kiedy to w 7. kolejce pokonali Śląsk 1:0. W kolejnych pięciu spotkaniach zdobyli jednak tylko dwa punkty remisując z 2:2 z Piastem i 0:0 z Pogonią Szczecin, a przegrali 2:5 z Jagiellonią Białystok oraz po 0:1 z Cracovią i Górnikiem Zabrze. Płocczanie w ostatniej tegorocznej kolejce zmierzą się w piątek u siebie z pogrążonym w kryzysie Podbeskidziem, więc każdy inny wynik oprócz przekonywującego zwycięstwa może jednak skłonić władze klubu do zmiany szkoleniowca w zimowej przerwie.
Poniedziałkowa porażka z Wisłą Płock, na dodatek poniesiona w fatalnym stylu, zachwiała natomiast mocną zdawało się pozycją Piotra Stokowca, bo dla Lechii była to już czwarta z rzędu ligowa przegrana, a gdańszczanie w ostatniej tegorocznej kolejce ligowej czeka wyjazdowa potyczka z solidnie ostatnio grającą Cracovią, która jeszcze na dodatek ma z nimi świetny bilans potyczek.
Nie można zatem wykluczyć piątej porażki lechistów z rzędu, tym bardziej, że jest coraz więcej sygnałów o pogarszających się relacjach trenera Stokowca z piłkarzami. Warto przypomnieć, że pięć lat temu po pięć kolejnych porażkach w lidze posadę w należącej do niemieckiego właściciela Lechii stracił niemiecki trener Thomas von Heesen. „Lechia nie może tak grać, nie wyobrażam sobie by tak było. Nie pozwolę na to, by tak grała i mówię to z całą odpowiedzialnością” – grzmiał po meczu z „Nafciarzami” wyraźnie zły Piotr Stokowiec, który prowadzi gdański zespół od 5 marca 2018 roku.
Dłużej od niego w jednym zespole z obecnych szkoleniowców w klubach PKO Ekstraklasy pracują już tylko Marek Papszun w Rakowie Częstochowa (od 18 kwietnia 2016), Marcin Brosz w Górniku (od 3 czerwca 2016), Michał Probierz w Cracovii (od 21 czerwca 2017) i Waldemar Fornalik w Piaście (od 19 września 2017) i Niemiec Kosta Runjaić w Pogoni (od 6 listopada 2017).