Wojciech Szczęsny po raz drugi wywalczył z Juventusem mistrzostwo Włoch, ale tym razem w roli bramkarza numer 1
Wygrywając w 33. kolejce Serie A z Fiorentiną 2:1 Juventus Turyn na pięć kolejek przed końcem sezonu zapewnił sobie ósme z rzędu mistrzostwo Włoch. W bramce drużyny „Starej Damy” stał Wojciech Szczęsny, dla którego był to 24. ligowy występ w tym sezonie.
Niekwestionowaną gwiazdą Juventusu jest obecnie Cristiano Ronaldo, ale po meczu z Fiorentiną włoskie media sporo uwagi poświęciły bramkarzowi turyńskiej drużyny Wojciechowi Szczęsnemu. Reprezentant Polski co prawda już drugi sezon występuje w barwach „Starej Damy”, lecz dopiero w obecnych rozgrywkach jest w drużynie bramkarzem numer 1. Wcześniej przez rok terminował u boku legendarnego włoskiego golkipera Gianluigiego Buffona, który po 17 latach występów w bramce Juventusu najpierw nosił się z zamiarem zakończenia sportowej kariery, lecz po odejściu z ekipy „Bianconeri” zmienił zdanie i mimo 40 lat na karku postanowił przenieść się do zespołu Paris Saint-Germain, z którym miał nadzieję wygrać Ligę Mistrzów, jedyne brakujące mu w kolekcji trofeum jakiego jeszcze pożądał.
Dla Szczęsnego nie była to komfortowa sytuacja, bo zajmując w Juventusie miejsce legendarnego i uwielbianego przez kibiców tej drużyny bramkarza miał świadomość, że będzie nieustannie do niego porównywany. Szefowie turyńskiego potentata chyba mieli obawy, czy polski bramkarz zdoła poradzić sobie z taką presją, dlatego latem ubiegłego roku w kadrze pojawił się utalentowany włoski bramkarz Mattia Perin. Szczęsny musiał zatem konkurować nie tylko z legendą Buffona, lecz także z zawodnikiem uważanym za wielką nadzieję włoskiego futbolu i poważnego pretendenta do posady bramkarza numer 1 w reprezentacji Włoch.
Sądząc po tym, jak jego wkład w tegoroczne wyniki Juventusu ocenił choćby opiniotwórczy dziennik „La Gazzetta dello Sport”, z tej ciężkiej próby charakteru reprezentant Polski wyszedł obronną ręką. We Włoszech uznano, że kibice Juve nie mają powodu tęsknić za Buffonem, bo Juventus ma w składzie kolejnego świetnego bramkarza, bo Szczęsny znakomicie wypełnił lukę po „Super Gigim”. „La Gazzetta dello Sport” podkreśla, że Polak przekonał do siebie nawet największych sceptyków, pokazując nie tylko wielkie bramkarskie umiejętności, ale także cechy przywódcze, niezbędne do dyrygowania obroną w takim wielkim klubie, jakim jest Juventus. Gazeta przypomniała jego znakomite występy w meczach przeciwko AC Milan na San Siro czy w na Stadionie Olimpijskim z Lazio Rzym. Z uznaniem oceniono też występy Szczęsnego w Lidze Mistrzów, zwłaszcza w meczach z Atletico Madryt, ale także zakończone odpadnięciem w 1/4 finału z Ajaksem Amsterdam. Dziennikarze „La Gazzetta dello Sport” nie mają wątpliwości, że trener Massimiliano Allegri także w kolejnym sezonie będzie stawiał na Polaka.