8 listopada 2024

loader

Teraz mogą spokojnie świętować

To był udany rok dla piłkarskiej reprezentacji Polski, głównie jednak ze względu na wywalczony awans do mistrzostw świata w Rosji. Pod wodzą Adama Nawałki biało-czerwoni rozegrali w 2017 roku osiem meczów, wygrywając pięć z nich, jeden remisując i dwukrotnie doznając porażek. Strzelili rywalom 18 goli, straciła dziewięć.

Nasza narodowa drużyna kończy 2017 rok na siódmym miejscu w rankingu FIFA. Rozegrała w jego trakcie sześć meczów o punkty w eliminacjach mistrzostw świata. Wygrała pięć z nich – dwukrotnie z Czarnogórą (2:1 i 4:1), Rumunią (3:1), Kazachstanem (3:0), Armenią (6:1), a przegrała tylko jeden, za to dotkliwie, ulegając w Kopenhadze Danii 0:4. W listopadzie biało-czerwoni rozegrali też dwa spotkania towarzyskie, remisując z Warszawie z Urugwajem 0:0 i przegrywając w Gdańsku z Meksykiem 0:1.

Trudne chwile w Kopenhadze

Najtrudniejszy moment biało-czerwoni mieli we wrześniu, kiedy to dostali tęgie baty od Duńczyków. Porażka 0:4 w Kopenhadze zakończyła na 13 serię meczów bez porażki. Zarazem było to jedyny jak do tej pory tak nieudany występ polskiej reprezentacji, bo po raz pierwszy pod wodzą Nawałki dała sobie wbić więcej niż trzy gole w jednym meczu. Ten zimny prysznic podział na naszych piłkarzy mobilizująco, bo w trzech następnych spotkaniach o punkty z Kazachstanem, Armenią i Czarnogórą zaaplikowali przeciwnikom w sumie aż 13 bramek. Awans do mundialu w Rosji przypieczętowali na Stadionie Narodowym w spotkaniu z Czarnogórcami, chociaż nie obyło się bez nerwów, gdy rywale w 83. minucie wyrównali na 2:2. Na szczęście Robert Lewandowski, najskuteczniejszy snajper nie tylko w naszej drużynie, ale także w europejskiej części eliminacji MŚ 2018 (16 trafień), strzelił gola na 3:2, a w końcówce przeciwnicy jeszcze wbili sobie samobója i można było świętować awans.
Gdy opadła euforia zaczęły się medialne spekulacje o szansach biało-czerwonych na rosyjskich boiskach. Opinie w tej kwestii były i długo pewnie jeszcze będą podzielone, a spory skończą się dopiero w czerwcu przyszłego roku, gdy nasza drużyna zakończy zmagania w grupie H z Kamerunem, Japonią i Kolumbią. Wyjście z grupy to jest plan minimum jaki przed reprezentacją stawiają kibice i działacze PZPN. Szanse na odegranie bardziej znaczącej roli w mundialu nie są wielkie, bo w drodze do strefy medalowej mogą naszym piłkarzom stanąć Anglicy i Niemcy.
W 2017 roku Nawałka wystawił do gry 31 piłkarzy: trzech bramkarzy (w zasadzie dwóch, bo Artur Boruc zagrał tylko pół meczu na pożegnanie z kadrą), dziesięciu obrońców, dwunastu pomocników i sześciu napastników. Najwięcej minut na boisku spędzili Piotr Zieliński (641), Kamil Grosicki (608), Kamil Glik (540), Robert Lewandowski (540), Krzysztof Mączyński (537), Jakub Błaszczykowski (536), Michał Pazdan (535), Łukasz Piszczek (439), Artur Jędrzejczyk (361) i Wojciech Szczęsny (360).

Oby wszyscy byli zdrowi

Trener Nawałka nie ma do dyspozycji plejady wybitnych zawodników, więc wiele będzie zależało od tego, którzy z naszych najlepszych graczy w czerwcu będą zdolni do gry na najwyższym poziomie. A jaką siłę ma polska reprezentacja bez Lewandowskiego, Piszczka, Glika, Krychowiaka i Milika pokazały listopadowe mecze towarzyskie z Urugwajem, a zwłaszcza z Meksykiem. Bez swoich najlepszych snajperów biało-czerwoni nie potrafili strzelić gola, a grając z Meksykiem bez Glika pozwolili rywalom zdobyć zwycięską bramkę. Dlatego pułap możliwości naszej drużyny wciąż jest wielką niewiadomą. W swoim najsilniejszym zestawieniu, z wszystkimi graczami w pełni sił i w najwyższej formie, bez wątpienia jest w stanie nawiązać walkę z każdym przeciwnikiem. Ale strach pomyśleć co by się stało, gdyby z jakiegoś powodu w Rosji nie mógł zagrać Lewandowski, strzelec połowy goli ze strzelonych przez nasz zespół w 2017 roku (dziewięć). Pozostałe dziewięć bramek zdobyli Grosicki (dwie) oraz Błaszczykowski, Glik, Mączyński, Milik, Piszczek, Wolski i samobójczą Filip Stojković z Czarnogóry. Trener Nawałka ma teraz pół roku na spokojne przygotowanie zespołu i miejmy nadzieje, że nie zmarnuje tego czasu.

Powtórka scenariusza z Euro 2016

Finisz przygotowań kadry do mundialu w Rosji wyglądać będzie tak samo, jak finisz przygotowań do mistrzostw Europy w 2016 roku. Reprezentanci po zakończeniu rundy wiosennej spotkają się najpierw w hotelu „Bryza” w Juracie, by tam od 21 do 26 maja pod okiem fizjoterapeutów i lekarzy zregenerować organizmy po trudach sezonu. Od 28 maja rozpocznie się właściwa część przygotowań do mundialu, czyli zgrupowanie w Arłamowie. Kadra w tym bieszczadzkim ośrodku będzie przebywać do 5 czerwca, tam też trener Nawałka ogłosi ostateczny skład.
Potem biało-czerwoni rozegrają dwa spotkania towarzyskie, 8 czerwca w Poznaniu (rywal jeszcze nie jest ustalony) i 12 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie z Litwą. Następnego dnia (13 czerwca, a mówią, że Nawałka jest przesądny) polska ekipa przeniesie się do Soczi, gdzie będzie jej baza pobytowa na czas mundialu. „Będziemy tam mieli znakomite warunki, dobry klimat. Najdłuższy lot z Soczi na mecze grupowe zajmie 2 godziny i 10 minut. Najważniejsze, że drużyna będzie tam miała spokój” – zapewniał sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki.
Pierwszy mecz biało-czerwoni zagrają z Senegalem 19 czerwca w Moskwie, drugi z Kolumbią 24 czerwca w Kazaniu, a ostatnią grupową potyczkę, z Japonią, rozegrają 28 czerwca w Wołgogradzie. Oby nie był to ich ostatni występ.

trybuna.info

Poprzedni

Rządowy program – „Polskie Vichy”

Następny

Arkadia Petrykozy