Cięższy o 40 kilogramów i młodszy o 12 lat Amerykanin Jarrell Miller rozwiał nadzieje 42-letniego Tomasza Adamka na sukcesy w wadze ciężkiej. Już w 2. rundzie sędzia musiał przerwać tę nierówną walkę.
Marzenia Adamka i jego promotorów o ponownej próbie podboju kategorii ciężkiej na ringu w Chicago rozwiały już na początku drugiej rundy dwa podbródkowe ciosy Jarrella Millera. Pojedynek z ważącym około 140 kilogramów amerykańskim bokserem już w pierwszym starciu nie zapowiadał Polakowi nic dobrego. Ciosy zadawane przez Adamka nie robiły na przeciwniku żadnego wrażenia, a na domiar złego Amerykan mimo swojej masy zadziwiał szybkością i zwrotnością.
Gdy Miller kilka razy trafił „Górala” w szczękę, a po jednym ciosie na tułów odebrał mu oddech, chyba nawet najzagorzalsi fani polskiego pięściarza nie mieli złudzeń, jaki będzie finał tego nierównego starcia. Amerykanin nie zamierzał jednak ryzykować zbyt długiego pojedynku i zaraz na początku drugiej rundy ruszył na Adamka z zamiarem powalenia go na deski. Szybko zapędził go pod liny trafił prawym podbródkowym, po którym Adamek się zachwiał i oszołomiony po chwili wystawi się na drugi taki cios. Po nim stracił już równowagę i zdolność do prowadzenia walki, co sędzia ringowy natychmiast zauważył i po 51 sekundach zakończył ten nierówny już w tym momencie pojedynek.
Dla Adamka to szósta porażka w karierze i trzecia przed czasem. Dla niego oznacza to koniec poważnego boksowania i jeśli jeszcze wejdzie kiedyś do ringu, to chyba tylko na pożegnalną walkę z niezbyt wymagającym rywalem. „Trzeba zawiesić rękawice na kołku. Miałem wielkie marzenia, ale nie wyszło. Taki jest sport” – skomentował swoją porażkę Adamek.