8 grudnia 2024

loader

Trwa zabawa w berka

fot. Legia Warszawa - Mateusz Kostrzewa

Legia Warszawa cały czas goni Raków Częśtochowa. W piątek „Wojskowi” wygrali z Radomiakiem 2:0. A piłkarze trenera Papszuna skutecznie uciekają. W sobotę pokonali bardzo niewygodną dotychczas dla siebie Cracovię aż 4:1 w 25. kolejce piłkarskiej ekstraklasy. i pewnie zmierzają po tytuł mistrza Polski. 

Cracovia dotychczas wyraźnie „nie leżała” zespołowi trenera Marka Papszuna, który nie wygrał z nią w lidze ani razu od czasu powrotu do ekstraklasy, czyli od 2019 roku (odniósł jedno zwycięstwo w Pucharze Polski – w kwietniu 2021 roku). W pierwszym wspólnym sezonie obu ekip w ekstraklasie dwukrotnie górą były „Pasy”, w kolejnym padły dwa remisy. W poprzedniej edycji w Krakowie zwyciężyli gospodarze (1:0), a w rewanżu w Częstochowie skończyło się 1:1, co odwróciło losy walki o mistrzostwo na korzyść Lecha Poznań.

W tym sezonie pod Wawelem Raków także przegrał – aż 0:3. Miało to miejsce 3 września i było ostatnią jak dotychczas porażką lidera. Od tej pory częstochowski zespół, licząc łącznie z Pucharem Polski, nie doznał porażki w 21 kolejnych spotkaniach. Wszystkie dotychczasowe niepowodzenia z siódmą obecnie Cracovią Raków odbił sobie w sobotni wieczór. Wprawdzie od 16. minuty przegrywał po golu Michała Rakoczego, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Łotysz Vladislavs Gutkovskis, a w drugiej połowie bramki zdobyli Bartosz Nowak, Hiszpan Ivi Lopez (ósme trafienie w sezonie, wszystkie w Częstochowie) oraz Marcin Cebula z rzutu karnego.

Po meczu trener Papszun odniósł się do odczarowania Cracovii. „Klątwa została zdjęta. Wreszcie wygraliśmy z Cracovią w ekstraklasie i dziennikarze nie będą już nam dokuczać, że nie potrafimy jej pokonać”. Dzięki wygranej Raków ma 61 punktów i o dziewięć wyprzedza Legię.

Warszawski zespół już w piątek, w derbach Mazowsza, wygrał na wyjeździe z Radomiakiem 2:0 po golach Portugalczyka Josue z rzutu karnego oraz Macieja Rosołka.Po meczu trener Kosta Runjaić nie ukrywał, że myśli już tylko o bezpośrednim pojedynku z ekipą z Częstochowy. „Ogólnie to nasza piętnasta wygrana, zachowaliśmy także kolejne czyste konto. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dobrze czujemy się z tym faktem. Teraz możemy zacząć skupiać się na bardzo ważnym meczu z Rakowem. Mamy chwilę czasu na regenerację, a od wtorku wznawiamy ciężką pracę.

W innym piątkowym spotkaniu Górnik Zabrze pokonał u siebie Wisłę Płock 3:2, choć do przerwy przegrywał 0:2. Dwie bramki zdobył mistrz świata z 2014 roku Lukas Podolski. Szczególnie trafienie z rzutu wolnego (na 2:2) było bardzo efektowne, bramkarz rywali nie miał szans przy tak mocnym strzale pod poprzeczkę.

W sobotę, oprócz meczu w Częstochowie, odbyły się jeszcze trzy spotkania i w żadnym nie wyłoniono zwycięzcy. Śląsk Wrocław zremisował z pozostającą bez wygranej w 2023 roku Stalą Mielec 1:1, Jagiellonia Białystok z Zagłębiem Lubin 2:2, a Pogoń z Koroną 0:0. Największą niespodzianką jest wynik w Szczecinie. „Portowcy” walczą o europejskie puchary, a kielczanie o utrzymanie, lecz w sobotnie popołudnie gospodarze nie zdołali tego potwierdzić. Wprawdzie w 57. minucie piłka znalazła się w bramce gości, ale gol został anulowany po interwencji VAR (w pierwszej połowie po analizie wycofano decyzję o rzucie karnym dla gospodarzy). Z kolei w ekipie Korony bliski powodzenia był m.in. Białorusin Jewgienij Szykawka.

„Bardzo się cieszę z tego cennego punktu. Jadąc do Szczecina wiedzieliśmy, że zmierzymy się z dużym potencjałem ofensywnym” – przyznał trener kielczan Kamil Kuzera. Pogoń z dorobkiem 40 punktów pozostała na czwartym miejscu, a Korona jest 16. z 27.

PAU/pap

Redakcja

Poprzedni

Franz Kafka. Rysunki

Następny

Nowe rozdanie Santosa