W miniony poniedziałek Międzynarodowy Komitet Olimpijski dokonał wyboru gospodarza zimowych igrzysk w 2026 roku. Rozpatrywano dwie kandydatury – Mediolanu i Cortiny d’Ampezzo oraz Sztokholmu i Aare. Imprezę powierzono Włochom.
MKOl ma coraz większe problemy ze znalezieniem chętnych do organizacji kolejnych zimowych igrzysk olimpijskich. Cztery lata temu, gdy wybierano gospodarza zmagań w 2022 roku, na placu boju także pozostały dwie kandydatury – Pekinu oraz Ałmaty. Głosowanie ostatecznie wygrali Chińczycy pokonując ofertę Kazachów 44-40. Chęć zorganizowania zimowych igrzysk w 2026 roku początkowo wyraziło siedem krajów, ale chociaż MKOl mocno obniżył swoje wymagania, z powodu dużych kosztów pięciu kandydatów wycofało swoje zgłoszenie.
W przypadku Calgary, Grazu i Sionu rezygnację wymusiły przeciwne goszczeniu igrzysk lokalne społeczności, turecki Erzurum zrezygnował z powodu niemożliwych do usunięcia w wymaganym czasie niedostatków w infrastrukturze transportowej, zaś uwikłani już w organizację przyszłorocznych letnich igrzysk w Tokio Japończycy uznali, że potrzebują większej przerwy między imprezami i wycofali kandydaturę Sapporo, obiecując jednak zgłosić ją do wyścigu o kolejne zimowe igrzyska w 2030 roku.
Do decydującej rozgrywki o prawo organizacji ZIO 2026 stanęły więc kandydatury Mediolanu i Cortiny d’Ampezzo oraz Sztokholmu i Aare, chociaż bliższe prawdy byłoby określenie, że igrzyska chcą zorganizować północne Włochy i Szwecja przy współudziale… Łotwy.
Dla oszczędnych Skandynawów nie do przyjęcia była konieczność budowy toru lodowego, bo bobsleje, saneczkarstwo i skeleton są w Szwecji sportami niszowymi. Po raz ostatni na igrzyskach swoich reprezentantów w tym segmencie zimowych dyscyplin wystawili w 2002 roku w Salt Lake City (kobiecą bobslejową dwójkę). MKOl przystał zatem na propozycję Szwedów, żeby olimpijską areną w tych sportach została łotewska Sigulda, chociaż od Sztokholmu dzieli prawie 600 km i Morze Bałtyckie. Ale z wymienianego jako współgospodarz igrzysk Aare do szwedzkiej stolicy jest niewiele bliżej. Skoki narciarskie zaplanowano w Falun, oddalonego od Sztokholmu o ponad 200 km.
Włosi w swojej ofercie wcale nie obiecywali igrzysk mniej rozproszonych – z Mediolanu do Cortiny d’Ampezzo jest prawie 400 km, a olimpijskie areny będą rozsiane po całym regionie północnej Italii: skoki narciarskie odbędą się w Predazzo, biegi w Lago di Tesero, biathlon w Anterselvie, snowboard w Livigno, a ceremonię zamknięcia zaplanowano w Weronie.
Co przesądziło o zwycięstwie włoskiej oferty? Przed głosowaniem MKOl zlecił zbadanie, jakim poparciem organizacja igrzysk cieszy się w obu krajach. W Włoszech pozytywnie nastawionych do tego pomysłu obywateli było aż 83 procent, natomiast w Szwecji zaledwie 55 procent. Poza tym Włosi wyliczyli koszty organizacji igrzysk na 1,7 mld euro, natomiast Szwedzi obliczyli wydatki na poziomie 1,5 mld euro. Nie są to rzecz jasna wydatki w całości obciążające kieszeń organizatorów. MKOl ma dla nich przygotowaną „zapomogę” w wysokości 900 mln euro.
Jak to zwykle bywa, już po ogłoszeniu, że gospodarzem XXV Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2026 roku będą Mediolan i Cortina d’Ampezzo, rozległy się żale pokonanych. Za włoską kandydatura opowiedziało się 47 członków komitety wykonawczego MKOl, na szwedzką głosowało 34.
I tak oto Italia po raz trzeci będzie gościć u siebie olimpijczyków w sportach zimowych – poprzednio gospodarzem samodzielnie w 1956 roku była Cortina d’Ampezzo, a w 2006 roku Turyn. Warto też przypomnieć, że w 1960 roku Rzym był gospodarzem letnich igrzysk olimpijskich.
„Jesteśmy krajem sportów zimowych, lecz nigdy nie mieliśmy zimowych igrzysk i staraliśmy się o nie po raz siódmy w ostatnich 41 latach” – z przekąsem skomentowały porażkę szwedzkie media. Ale obywatele tego kraju najwyraźniej są z takiego rozstrzygnięcia zadowoleni. A ankiecie dziennika „Aftonbladet” aż 47 procent respondentów przyznało, że tak naprawdę to nie chcieli tych igrzysk i wcale nie jest im przykro.