Firmę Gracenote Nielsen opublikowała niedawno prognozę medalowych szans w zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Wedle niej w stolicy Chin świetnie wypadną nasi skoczkowie narciarscy.
Według prognoz firmy Gracenote złoty krążek na skoczni normalnej wywalczy Piotr Żyła, a brązowy Dawid Kubacki. Trochę gorzej biało-czerwonym pójdzie na dużej skoczni, bo na tym obiekcie wywalczą jedynie brązowy medal, a sięgnie po niego lider naszej kadry i najbardziej utytułowany polski skoczek, czyli Kamil Stoch. Brązowy krążek, a może nawet srebrny, powinna też zdobyć drużyna skoczków. Brać na serio takich wróżb nie ma jednak co, bo trudno przewidzieć w jakiej formie będą skoczkowie w lutym przyszłego roku, gdy rozpoczną się pekińskie igrzyska. Wystarczy też prześledzić z jaką trafnością prognozowali amerykańscy statystycy wyników na olimpijskich skoczniach w Soczi i Pjongczangu, żeby efekty ich analiz potraktować z przymrużeniem oka. Przed ZIO 2014 w Soczi prognozowali taką oto kolejność. Na dużej skoczni: 1. Kamil Stoch, 2. Gregor Schlierenzauer, 3. Thomas Morgenstern; na normalnym obiekcie: 1. Anders Bardal, 2. Gregor Schlierenzauer, 3. Thomas Morgenstern, a w konkursie drużynowym: 1. Austria, 2. Niemcy, 3. Norwegia. A naprawdę medale zdobyli: duża skocznia – złoto Kamil Stoch, srebro Peter Prevc, brąz Anders Bardal; normalna skocznia – złoto Kamil Stoch, srebro Noriaki Kasai, brąz Peter Prevc; konkurs drużynowy złoto Niemcy, srebro Austria, brąz Japonia.
Tak więc w swoich prognozach opublikowanych pod koniec 2013 roku amerykańska firma, wtedy działająca jeszcze pod nazwą Infostrada, wskazała poprawnie tylko jednego złotego medalistę, Kamila Stocha, na skoczni normalnej. Typowani do medali Austriacy na mniejszej skoczni znaleźli się poza czołową dziesiątką, a na dużym z kolei obiekcie Schlierenzauer wywalczył siódmą pozycję, zaś Morgenstern zamknął czwartą dziesiątkę. Typowany do brązowego medalu na dużej skoczni Bardal ukończył zmagania na 16. miejscu.
W prognozach przez zimowymi igrzyskami w Pjongczangu nie było lepiej. Duża skocznia: 1. Stefan Kraft, 2. Kamil Stoch, 3. Andreas Wellinger; normalna skocznia: 1. Stefan Kraft, 2. Andreas Wellinger, 3. Kamil Stoch; konkurs drużynowy: 1. Polska, 2. Norwegia, 3. Austria. A było tak: duża skocznia: 1. Kamil Stoch, 2. Andreas Wellinger, 3. Robert Jonansson; normalna skocznia: 1. Andreas Wellinger, 2. Johan Andre Forfang, 3. Robert Johansson; konkurs drużynowy: 1. Norwegia, 2. Niemcy, 3. Polska. Typowany do zdobycia dwóch złotych medali Stefan Kraft zakończył olimpijskie konkursy na 13. i 18. pozycji, a Polacy, którzy mieli drużynowo wywalczyć mistrzostwo, przegrali nie tylko z Norwegia, ale też reprezentacją Niemiec, której statystycy Gracenote nie widzieli w ogóle na podium. Nie budujmy więc swoich nadziei na olimpijskie medale na tych prognozach. Mniejsze będzie rozczarowanie, jak ich nasi skoczkowie nie zdobędą.