Licencjonowany instruktor sportów walki, ale także czynny zawodnik i wielokrotny mistrz Polski w kick-boxingu Jakub R. jest podejrzany o pobicie ze skutkiem śmiertelnym 46-letniego mężczyzny. Grozi mu za to kara do 12 lat więzienia.
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w jednym z klubów w centrum Zielonej Góry w nocy z soboty na poniedziałek. W trakcie awantury jaka wywiązała się między trzema mężczyznami doszło do brutalnej wymiany ciosów, ale z informacji przekazanych mediom przez zielonogórską prokuraturę wynika, że to Jakub K. miał największy udział w dramacie, bo świadkowie zdarzenia to jego wskazują jako tego, który ofierze bójki zadał śmiertelny cios. Prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, poinformował oficjalnie, że dwaj zatrzymani uczestnicy bójki, w tym Jakub K., przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Kick-bokserowi postawiono dwa zarzuty – spowodowania ciężkich obrażeń skutkujących zgonem oraz udziału w bójce. Grozi mu za to od dwóch do dwunastu lat pozbawienia wolności. Drugi z podejrzanych usłyszał zarzut udziału w bójce i za ten czyn grozi mu kara do trzech lat więzienia. Według informacji podanej przez „Gazetę Lubuską” to Jakub K. miał zadać śmiertelny cios, kopiąc ofiarę w krocze. Ponadto miał także wraz z kolegami pobić jeszcze osobę, która wraz z siostrą umierającego mężczyzny ruszyła mu na pomoc. Skatowanego 46-latka długo reanimowano przed klubem, ale nie udało się go uratować.
Jakub K. to utytułowany sportowiec. Dwa tygodnie temu zamieścił w mediach społecznościowych wiadomość, że podczas zawodów w Piotrkowie Trybunalskim odzyskał tytuł mistrza Polski w kick-boxingu w formule full-contact w kategorii +91 kg. W sportowej biografii ma też występy i sukcesy w Pucharze Świata oraz w mistrzostwach świata i Europy. W tej odmianie walki zawodnicy zadają ciosy z całą siłą we wszystkie części ciała, oprócz tych najbardziej wrażliwych, szczególnie w krocze. Dlatego nic nie tłumaczy Jakuba K., bo tak doświadczony zawodnik, na dodatek licencjonowany instruktor sportów walki, musiał być nie tylko świadomy swojej ogromnej przewagi nad przeciwnikiem, ale także z konsekwencji zadania mu ciosów we wrażliwe miejsca ciała. Z relacji świadków wynika, że kick-bokser w trakcie bójki zadawał ciosy rękami i nogami w głowę i podbrzusze ofiary. Prokuratura nie podaje na razie, co było przyczyną tej tragicznie zakończonej awantury.
Bez względu na to jakimi konsekwencjami zakończy dla Jakuba K. ta sprawa, powinien w pierwszej kolejności stracić uprawnienia instruktorskie, bo człowiek który nie potrafi zapanować nad własnymi emocjami nie ma prawa uczyć adeptów sztuk walki. Powinien też stracić możliwość dalszego rywalizowania w tym sporcie, bo choć polega on na wzajemnym okładaniu się, to jednak regulują go stosowne przepisy i nie powinno być w nim miejsca dla morderców. A Jakub K. mordercą pozostanie już na całe życie, choć niewykluczone, że z dopiskiem „nieumyślny.