6 listopada 2024

loader

ZIO Pekin 2022: Czas policzyć medale

延庆圣火

W niedzielę zakończyły się 24. Zimowe Igrzyska Olimpijskie, których gospodarzem był Pekin. Licząca 57 sportowców polska ekipa wywalczyła w stolicy Chin tylko jeden brązowy krążek, zdobyty przed Dawida Kubackiego w konkursie na skoczni normalnej. W klasyfikacji medalowej biało-czerwoni uplasowali się na 27. miejscu w stawce 91 startujących ekip narodowych.

Wśród olimpijczyków przeważają sportowcy, którzy za swoje sportowe wyczyny nie otrzymują znaczących gratyfikacji finansowych, są jednak wśród nich i krezusi nagradzani pokaźnymi kwotami. Magazyn „Forbes” pokusił się o porównanie stopnia hojności narodowych komitetów olimpijskich. Na 91 krajów, które wystawiły w Pekinie swoje olimpijskie reprezentacje, co najmniej 32 z nich wypłacą swoim zawodnikom nagrody pieniężne, a tylko cztery zadeklarowały, że nie przewidują finansowego wynagrodzenia za olimpijskie sukcesy. Na czele listy najhojniejszych mecenasów jest Hongkong, który w Pekinie wystawił swoją własną ekipę. Za złoty medal władze tej gospodarczej enklawy obiecały swoim sportowcom premie w wysokości 642 tys. dolarów amerykańskich (USD).
Druga w tym zestawieniu Turcja była gotowa zapłacić za złoty medal 380 tys. USD. Ale komitetu olimpijskie tych krajów niewiele ryzykowały, bowiem w historii zimowych igrzysk nie zdarzyło się, żeby ich sportowcy wywalczyli medale. Nie inaczej było też w Pekinie. W czołówce krajów płacących najlepiej swoim ewentualnym medalistom znalazły się ponadto Malezja (238 tys. USD), Włochy (201 tys. USD), Cypr (168 tys. USD) i Łotwa (159 tys. USD). Malezyjczycy rzecz jasna także medalu w stolicy Chin nie wywalczyli, podobnie jak Cypryjczycy, lecz włoscy sportowcy zdobyli w sumie aż 17 medali, w tym dwa złote, więc włoski komitet olimpijski będzie musiał głęboko sięgnąć do kiesy.
Łotwa w klasyfikacji medalowej zajęła miejsce 27., ex aequo z Polską, z jednym brązowym medalem na koncie, więc pewnie jego szczęśliwy zdobywca zgarnie jako jedynak pełną obiecaną pulę. Dawid Kubacki za swój jedyny brązowy medal wywalczony przez polska ekipę w Pekinie otrzyma od Polskiego Komitetu Olimpijskiego premię w wysokości 50 tys. złotych, do tego dojdą gratyfikacje z ministerstwa sportu i Polskiego Związku Narciarskiego. Ale nawet w sumie z tych wszystkich źródeł Kubacki nie zbierze nawet 50 tys. dolarów.
Warto podkreślić, że jednym z czterech krajów, które nie płacą za zdobycie olimpijskie medalu, jest Norwegia, a to przecież triumfator klasyfikacji medalowej igrzysk. Cztery lata temu w Pjongczangu także byli pod tym względem najlepsi, i także nie płacili za medale. Może władze polskiego sportu powinny przyjrzeć się uważniej modelowi finansowania sportu stosowanemu przez Norwegów? Niewątpliwie jest dużo bardziej efektywny.
W USA zdobywcom złotych medali płacą 37,5 tys. dolarów, ale to tylko dodatek do stypendiów i innych świadczeń wypłacanych najlepszym sportowcom przez Komitet Olimpijski i Paraolimpijski Stanów Zjednoczonych, który zbiera na ten cel fundusze poprzez fundację non-profit, a nie wyciąga pieniędzy z budżetu państwa. Premie wypłacane w USA są dwa razy wyższe od tych, które otrzymują medaliści w Australii i Kanadzie, ale dwa razy mniejsze od nagród przyznawanych we Francji czy choćby Rumunii. Systemy premiowania w poszczególnych krajach różnią się nie tylko wysokością, ale też stopniem dyskryminacji sportowców w konkurencjach zespołowych względem sportowców w konkurencjach
indywidualnych.
Tylko w USA obie te grupy są traktowane jednakowo, w innych zwykle mniej otrzymują przedstawicie konkurencji zespołowych. Dobrym przykładem jest tu Słowacja, która za złoty medal indywidualny obiecała premię w wysokości 56 tys. USD, a w konkurencjach zespołowych 17 tys. USD dla każdego członka drużyny. Teraz Słowacki Komitet Olimpijski ma lekki problem, bo hokeiści tego kraju wywalczyli pierwszy medal olimpijski w tym sporcie i bez wątpienia ma on teraz wartość niemal równą złotu.
Niemcy niemal połowę swoich medali (16 z czego aż 9 złotych), wywalczyli w konkurencjach saneczkarskich i bobslejowych. W saneczkarstwie zdobyli wszystkie cztery złote medale, a do tego dołożyli jeszcze dwa srebrne. W skeletonie wywalczyli kolejne dwa złote medale na dwa możliwe do zdobycia, a do tego jeden srebrny. W bobslejach także zgarnęli najwięcej medali. W męskich dwójkach do podium nie dopuścili nikogo. Holendrzy z kolei po raz kolejny zdominowali rywalizację w łyżwiarstwie szybkim. Można i tak prężyć muskuły, żeby sprawiać wrażenie potęgi w sportach zimowych, tylko po co?
Taniej wychodzi obiecać nawet milion dolarów za złoty medal, a pół miliona za brązowy. Koszt wysłania do Pekinu blisko 60-osobowej ekipy sportowców plus 70 osób towarzyszących oraz ich czteroletnie przygotowania do olimpijskiego startu kosztowały polskich podatników dużo więcej.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Klasyfikacja medalowa 24. zimowych igrzysk olimpijskich