Protesty w Algierii nie ustają. Po raz dwunasty z rzędu na ulice stolicy północnoafrykańskiego państwa oraz innych ważniejszych miast w kraju wyszły tysiące obywateli, którzy oczekują całkowitej wymiany elity rządzącej państwem. Tymczasem zaś aresztowana została sekretarz generalna Partii Robotniczej. Louisa Hanoune została wezwana przed oblicze sądu wojskowego jako świadek, ale salę sądowa opuściła w kajdankach.
Dymisja prezydenta Abd al-Aziza Butefliki, ogłoszona 2 kwietnia, i zapowiedź wyborów prezydenckich bez jego udziału nie zadowoliła algierskich demonstrantów. Nadal domagają się, by razem z prezydentem odeszli wszyscy wpływowi politycy i ludzie biznesu, cała elita ukształtowana po ogłoszeniu niepodległości Algierii w 1962 r. – Niech wszyscy odejdą! – pod takim hasłem demonstrowano w Algierze.
W pierwszej kolejności protestujący chcą, by z urzędu zrezygnował Abd al-Kadir Bensalah, który jako dotychczasowy przewodniczący wyższej izby parlamentu został p.o. prezydenta. Bensalah to weteran algierskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej, a następnie dyplomata, do niedawna zwolennik tego, by Abd al-Aziz Buteflika trwał na urzędzie prezydenta, chociaż nie jest w stanie nawet samodzielnie mówić.
Algierskich manifestantów nie uspokoiły pewne ruchy wykonane przez wojsko w celu uspokojenia nastrojów. Armia doprowadziła m.in. do tego, by część najbardziej skompromitowanych polityków i biznesmenów usłyszała zarzuty prokuratorskie w sprawach o nadużycia władzy i defraudację publicznych pieniędzy. Wojskowi sędziowie posłali do aresztów m.in. młodszego brata Butefliki Sa’ida i najzamożniejszego Algierczyka – Issada Rebraba, krezusa z branży spożywczej. Niezależnie od tych gestów wojsko i żandarmeria starały się maksymalnie utrudnić pokojowe protesty.
Młodzi ludzie w Algierii wychodzą na ulice, bo czują, że niezmienna od lat elita władzy nie potrafi skutecznie zarządzać krajem, a dla nich nie ma żadnych poważnych perspektyw. Bezrobocie wśród młodych dorosłych sięga 25 proc., korupcja i nepotyzm są plagą.
Algierska Partia Robotnicza od jej powstania w 1990 r. występowała z protestującymi ludźmi, walcząc o pełna demokrację i przestrzeganie praw człowieka. Partia opuściła też grupę parlamentarną, w której dotychczas działała. Wystąpiła przeciwko wyborowi Butefiliki na 5 kadencję, krytycznie też wypowiadała się o działaniach armii, uznając je za niewystarczające i będące jedynie kolejna odsłoną przetasowań w tej samej strukturze klanowej.
Hanoune została aresztowana 9 maja pod zarzutek „spiskowania przeciwko armii”. Założono jej kajdanki w budynku sądu wojskowego, gdzie stawiła się na rozprawie w charakterze świadka. Algierska Liga Obrony Praw Człowieka (ALOPC) uważa, że zarzut postawiony polityczce może być „wygodnym alibi, by uciszać wszystkich niewygodnych, którzy sprzeciwiają się politycznej mapie drogowej przedstawionej przez generała Gaida” (Ahmeda Gaida Salaha – szef sztabu algierskiej armii – przyp.red.)
ALOPC potępiła zatrzymanie sekretarz generalnej Partii Robotniczej. W wydanym komunikacie określiła powstałą sytuację jako niebezpieczną, bo otwierającą drogę dla wszelkich nadużyć i czarnych scenariuszy.
Sekretariat Biura Politycznego Partii Robotniczej wydał oświadczenie, w którym potępił aresztowanie swojej przywódczyni. Uważa, że działania sądu wojskowego stanowią akt kryminalizacji działań politycznych oraz, że „jest to środek skierowany przeciwko społeczeństwu algierskiemu i jej rewolucyjnemu zrywowi z 22 lutego 2019 r.”. Organ wezwał do natychmiastowego wycofania zarzutów i bezwarunkowego uwolnienia Louisy Hanoune.