Tysiące argentyńskich pracowników porzuciło swoje miejsca pracy i wyszło na ulice, aby wziąć udział w strajku generalnym. Strajk, pod przewodnictwem największych związków zawodowych w kraju, był odpowiedzią na pełnoskalowy atak prawicowego prezydenta Javiera Mileia na prawa pracownicze, kluczowe programy społeczne oraz prawo do protestu.
Strajk zorganizowała Generalna Konfederacja Pracy (CGT), zrzeszająca około 7 milionów członków. Prezydent Milei, 53-letni samozwańczy „anarcho-kapitalista”, objął urząd w zeszłym miesiącu po zdecydowanym zwycięstwie w listopadowym drugim etapie wyborów prezydenckich.
W środę demonstranci, pod hasłem „Nasza Ojczyzna Nie Jest Na Sprzedaż”, wypełnili ulice Buenos Aires oraz mniejszych miast w całym Argentynie, liczącej prawie 46 milionów mieszkańców.
CGT w mediach społecznościowych ogłosiła: „Wezwaliśmy do marszu 24 stycznia, aby bronić praw pracowniczych, odpraw, umów zbiorowych, zabezpieczenia społecznego i prawa do protestu, które wszystkie zostały zaatakowane przez DNU,” odnosząc się do dekretu Mileia z 20 grudnia.
Lider CGT, Pablo Moyano, powiedział w Buenos Aires: „Za każdym razem, gdy wygrywa model neoliberalny, pierwszym celem są pracownicy.”
Martín Lucero, szef związku prywatnych nauczycieli w Rosario, powiedział gazecie La Capital: „W ciągu 40 lat demokracji nigdy nie było tak frontalnego ataku na sektor pracy” jak za rządów Mileia.
Estela De Carlotto, liderka grupy aktywistów Abuelas de Plaza de Mayo, powiedziała Buenos Aires Times: „Demonstracja jest sposobem na wsparcie tej decyzji ludzi o stworzeniu protestu i zwrócenia uwagi na całą sytuację, z jaką mamy do czynienia przy tym dziwnym rządzie.”
Milei, który stwierdził, że czerpie rady polityczne od swoich psów, wypuścił na Argentynę i jej gospodarkę „podręcznikowy przypadek terapii szokowej”, deprecjonując peso o 50%, tnąc wydatki społeczne, redukując subsydia rządowe i otwierając kraj na zagraniczną eksploatację kapitalistyczną.
Według Juana Cruza Ferre, adiunkta z Programu Studiów Latynoamerykańskich na Uniwersytecie Princeton:
”Po planie gospodarczym 20 grudnia wydano wszechstronny dekret prezydencki, który dotyczył tak różnych kwestii, jak prawo pracy, opieka zdrowotna, handel zagraniczny, własność prywatna i górnictwo. Ogólny wydźwięk jest bardzo jasny: atak na prawa pracownicze, liberalizacja gospodarki, wzmocnienie wielkiego biznesu poprzez deregulację rynku i liczne zachęty oraz erozja ochrony najemców, środowiska i małych przedsiębiorstw”.
Chociaż sądy zawiesiły część dekretu Mileia w odpowiedzi na wyzwania prawne, Cruz Ferre wyjaśnił, że „uwaga teraz przeniosła się na projekt ustawy przedstawiony Kongresowi, który obejmuje wszystkie kwestie zawarte w dekrecie, plus prośbę o nadzwyczajne uprawnienia dla władzy wykonawczej na okres czterech lat.”
W trakcie swojego przemówienia na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w zeszłym tygodniu, Milei wychwalał zgromadzonych tam korporacyjnych dyrektorów i globalną elitę bogaczy jako „bohaterów” i „twórców najbardziej niezwykłego okresu dobrobytu, jaki kiedykolwiek widzieliśmy.”
Od listopada do grudnia, ceny w Argentynie wzrosły o ponad jedną czwartą, w porównaniu z nieco poniżej 13% w poprzednim miesiącu. Roczna inflacja wynosi teraz 211%, co stawia Argentynę na równi z Libanem w globalnym rankingu.
„Pod rządami Mileia, wszystkie jadłodajnie organizacji społecznych, kościołów, nie otrzymały żywności [od rządu]” – powiedział jeden z demonstrantów w Buenos Aires podczas środowego marszu.
„Nie ma jedzenia; powiedziano nam, że nie ma pieniędzy” – dodał demonstrant, mimo że rząd przyjmuje „środki na rzecz bogatego sektora.”
CGT w środę opublikowała oświadczenie „w obronie cywilnych, społecznych i pracowniczych praw narodu.”
„Dzisiaj jesteśmy świadkami, jak rząd dąży do naruszenia kontraktu społecznego, stosując politykę i reformy, które zdają się mieć na celu wyłącznie narzucenie kontroli nad prawami i osiągnięciami argentyńskiego społeczeństwa” – głosi treść oświadczenia. „Podkreślamy naszą wiarę w istotność dialogu społecznego jako niezbędnego narzędzia dla równorzędnego rozwoju, umożliwiającego wypracowanie 'zrównoważonej strategii, która zapewni rozwój, produkcję oraz godną pracę, opartą na zasadach sprawiedliwości społecznej’.”
Minister Bezpieczeństwa Argentyny, Patricia Bullrich, zbagatelizowała strajk jako dzieło „mafijnych związkowców, zarządców ubóstwa, skorumpowanych sędziów i polityków, wszyscy broniący swoich przywilejów, opierając się zmianie o, której społeczeństwo zdecydowało demokratycznie, a prezydent prowadzi ją z determinacją.”
Od Brazylii po Belgię, związki zawodowe na całym kontynencie amerykańskim i w Europie organizowały manifestacje solidarnościowe z argentyńskimi pracownikami.
„Rząd Argentyny przyjął perwersyjne połączenie radykalnego autorytaryzmu politycznego z tendencjami dyktatorskimi i ultraliberalnych polityk, które przede wszystkim podkopują prawa pracowników” – przekazała w oświadczeniu Unified Workers Central, największa centrala związkowa w Brazylii.
Myriam Bregman, członkini Socjalistycznej Partii Robotniczej w Izbie Deputowanych, niższej izbie Kongresu Narodowego Argentyny, powiedziała w wywiadzie dla Left Voice, że „międzynarodowa solidarność jest kluczowa do pokonania ataków Mileia na klasę pracującą w Argentynie.”
„Milei, jak jasno to wyraził na corocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego, jest przyjacielem super bogatych, których traktuje jak bohaterów” – dodała. „W interesie międzynarodowej klasy pracującej leży, abyśmy uniemożliwili rządowi kontynuowanie jego anty-pracowniczych polityk.”
Opór jest konieczny
Cruz Ferre napisał, że „obecny rząd Argentyny wypowiedział wojnę pracownikom, kobietom, aktywistom praw człowieka, środowisku i nie tylko. Cel jest jasny: zrobić tabula rasa ze wszystkich dotychczasowych zdobyczy i ustępstw dla klasy pracującej, i zresetować warunki zysków przez nieograniczoną eksploatację pracy.”
„Zdecydowany, zorganizowany i masowy opór będzie konieczny, aby zachować prawa, które są dziś atakowane” – dodał. „Wynik tych bitew będzie miał konsekwencje na wiele lat do przodu.”
jm/lib/cd