28 kwietnia 2024

loader

Okupacja złodziei

Własność to kradzież stwierdził Pierre Joseph Proudhon. Gdyby ktoś chciał autora tej myśli „zdyskwalifikować” jako anarchistę dodam, że jako jeden z pierwszych Proudhon podjął próbę stworzenia banku o zerowym oprocentowaniu. Zbudował też podstawy systemu pomocy wzajemnej, którego zasady są do dziś stosowane w zakładach ubezpieczeń wzajemnych.

Jest w polskim kodeksie karnym przepis, który stanowi: „Art. 286. § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.” I wiecie co? Z tego artykułu prokuratura bardzo rzadko podejmuje dochodzenia. Zwykle je umarza, bo cały ten kapitalizm, rynek i demokracja oparte są na opisanym w przepisie karnym oszustwie. Gdyby każdego, kto doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu osiągnięcia korzyści majątkowej zamykać do więzienia cały polski i nie tylko biznes siedziałby w pace.

Do Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej przychodzi coraz więcej osób w ten sposób oszukanych. Część z nich to klasyczne ofiary, ludzie, którzy nie potrafiąc poruszać się w rynkowej dżungli podjęli ryzyko prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Niedowidzący staruszek, który prowadził kiosk ruchu a teraz ma mieć zlicytowane mieszkanie, bo wspólnik go oszukał. Aptekarka, którą wspólniczka doprowadziła do bankructwa i licytacji maleńkiego mieszkanka na Żelaznej w Warszawie. Sklepikarz Kędzierzyna Koźle, który wyremontował, a właściwie odbudował po pożarze pawilon, a samorząd go właśnie pozbawia jedynego źródła utrzymania, bo nie dopilnował jakichś formalności, zakładając, że władza publiczna to nie mafia. Ci wszyscy przerażeni, pokonani ludzie nie mogą zrozumieć, że państwo zamiast ścigać przestępcę, tego kto podstępem doprowadził ich do ruiny, koncentruje swoje siły na odebraniu im ostatniej koszuli, wdowiego grosza.

Jednak założenie, że ktokolwiek robi interesy musi kraść i oszukiwać jest wpisane w system. Zwycięzca bierze wszystko, a ostatnich gryzą psy. Wygląda to mniej więcej tak, że goniąc złodzieja, który ma nasz portfel natykamy się na policję, prokuraturę i komornika, którzy zgodnie twierdzą, że teraz złodziej jest nowym właścicielem, a oni będą go bronić, bo własność prywatna jest święta.

Długi oszukanego nie są po prostu niepowodzeniem w interesach. Stają się winą, za którą jest on od razu, brutalnie karany. Nie ma nawet na adwokata, więc trafia w ręce domorosłych prawników z tzw. biur porad prawnych (ich naganiacze czyhają z ulotkami pod każdym sądem), które wyłudzają od niego ostatnie pieniądze zawalając wszystko, co można zawalić w sądzie. Przerażony kieruje się do różnych szemranych doradców finansowych, którzy kierują go do lichwiarzy. Ci zaś prowadzą jak na rzeź do nieuczciwych notariuszy by wyłudzić przepisanie wszystkiego, co taki delikwent jeszcze ma. Potem, gdy lichwiarz staje u drzwi ze ślusarzem i bez komornika bezprawnie wyrzuca bez wyroku, klauzuli, procedury człowieka na ulicę, policja stoi murem po jego stronie, a prokuratura odmawia ścigania.

Dziesięć procent społeczeństwa posiada już 58% majątku. Wystarczyło trochę ponad 20 lat, by większość tego, co wspólnie wytworzono przez pokolenia trafiło w ręce nielicznych. A ci nieliczni nie mają litości dla przegranych. Eksmisje z bloków zakładowych, z reprywatyzowanych na podstawie wątpliwych kwitów kamienic, gigantyczne nadużycia przy ściąganiu długów, egzekucja komornicza, która nie liczy się z żadnymi, nawet tymi brutalnymi regułami gry, które obowiązują.

I wreszcie finał. Oboźna 7 w Warszawie, eksmisja 22 rodzin na bruk oraz zgony dwóch osób w piwnicy tego budynku to jest pana. Woźniaka – zmarł w piwnicy na betonie, w brudzie i bez ogrzewania. Drugi eksmitowany – Andrzej Karwowski lat 63 z lokalu Nr 67 eksmitowany do piwnicy. Zmarł prawdopodobnie we wtorek lub w piątek. Na interwencję przyjechała straż miejska, pogotowie i policja, gdy rodzina nie mogła się dostukać do piwnicy (relacja Maryli Woźniak z lok 62). Według relacji pani Maryli kilka dni wcześniej pan Karwowski miał ciężki oddech, gdy z nim rozmawiała.

Biedni, ograbieni z dorobku całego życia ludzie w Polsce są traktowani jak nielegalni imigranci, jak przestępcy. Przestępcy rządzą. Nieliczni jeszcze walczą, reszta przegrywa albo emigruje.

Piotr Ikonowicz

Poprzedni

Argentyńskie związki zawodowe w kontrze do neoliberalnej ofensywy 

Następny

Nicolas Schmit wspólnym kandydatem PES na przewodniczącego Komisji Europejskiej