Materiał partnerski
Wushu to nie tylko ruch i technika, to sposób życia, sposób myślenia i sposób funkcjonowania – mówi Piotr Osuch, który od prawie pół wieku jest ściśle związany z chińskim gongfu jako sportowiec, instruktor, trener wushu i prezes Polskiego Stowarzyszenia Wushu Tradycyjnego i Kultury Chińskiej. Nieodłącznymi elementami życia Piotra jest też parzenie herbaty i gra na chińskim instrumencie guqin. Dziś jego żona, pochodząca z Państwa Środka mówi, że jest bardziej chiński niż większość Chińczyków. Jak zaczęła się jego fascynacja chińską kulturą?
Piotr Osuch już w wieku 5 lat interesował się sztukami walki. Wówczas trenował judo, kilka razy startował nawet w juniorskich zawodach w tej dyscyplinie, wciąż jednak czuł, że to nie jest to, do czego został stworzony. Olśnienie nadeszło kilka lat później w 1978 roku. To wówczas Piotr zobaczył chiński film dokumentalny o różnych unikalnych stylach wushu, który zmienił jego życie. Od chwili tego seansu wiedział, że to właśnie ta sztuka walki będzie mu towarzyszyć przez resztę życia. Po intensywnych poszukiwaniach udało mu się znaleźć, dopiero co otwartą szkołę chińskich sztuk walki. Od tamtej pory realizował on swoją pasję w Warszawie. Wciąż jednak czegoś mu brakowało, gdyż wówczas wushu w Polsce było mieszanką technik pochodzących z różnych systemów walki. Prawdziwe oblicze tej dyscypliny Piotr miał okazję poznać dopiero podczas swojej pierwszej podróży do Chin w 1985 roku. Od tamtego czasu współpraca zarówno jego osobista, jak i Polskiego Stowarzyszenia Wushu, którego był wiceprzewodniczącym, rozwijała się bardzo dynamicznie. To tam spotkał swojego mistrza Lam Chuen Ping oraz jego mistrza Chiu Wai, a jego organizacja nawiązała kontakt z Chińskim Stowarzyszeniem Wushu. Dzięki wsparciu strony chińskiej Polacy mogli uczestniczyć w szkoleniach, kursach i dwustronnych przedsięwzięciach, podnoszących zarówno poziom polskich zawodników, jak i popularyzujących Wushu w Polsce.
Coś więcej niż tylko sztuka walki
Wushu dla Piotra stało się czymś więcej niż tylko sztuką walki. Jak mówi, już od najmłodszych lat traktował je jako spójną, pełną i głęboką dziedzinę. Ćwiczenia wpływają nie tylko na jego formę fizyczną, ale również na życie wewnętrzne. Każdy praktykujący wushu powinien bowiem kierować się systemem zasad etyczno-moralnych Wu De.
Gdybym dzisiaj miał powiedzieć, czym jest dla mnie wushu, to mógłbym odpowiedzieć górnolotnie, że wszystkim – mówi Piotr.
Fascynacja wushu i chińską kulturą, która zaczęła się od niepozornego filmu dokumentalnego, dziś jest obecna w każdym elemencie życia Piotra. Objawia się ona nie tylko w codziennych treningach, ale w każdym kontakcie z drugim człowiekiem. Wushu to jednak nie tylko ciężka praca, ale również korzyści zdrowotne. Wieloletnie treningi oddychania pozwalają na zwolnienie rytmu serca, co przekłada się na jakość i długość życia.
Wushu nauczyło mnie ciągłego ruchu, a właściwie odpowiednich proporcji pomiędzy odpoczynkiem a aktywnością. Zazwyczaj w codziennym życiu proporcje te są drastycznie zachwiane. Za długo siedzimy w różnych momentach dnia, za mało się ruszamy – mówi Piotr.
Kolejne pokolenie mistrzów wushu
Piotr Osuch od wielu lat jest zaangażowany w promowanie chińskich sztuk walki, a zwieńczeniem jego starań był wyjazd na Igrzyska Olimpijskie w 2008 roku, gdzie poprowadził polską reprezentację jako trener.
Możliwość udziału w Igrzyskach w Pekinie była dla mnie niejako podsumowaniem mojej sportowej kariery trenerskiej. Do tej pory rywalizacja na najpoważniejszych imprezach międzynarodowych nie dawała takiego prestiżu zarówno zawodnikom, jak i trenerom oraz nie wiązała się z tak rygorystycznym programem szkoleniowym – wspomina Piotr.
Dziś Piotr stara się zaszczepić pasję do wushu swoim dzieciom, które z sukcesami trenują wraz z nim tę dyscyplinę. Jego syn Oskar wielokrotnie startował już w zawodach w Chinach i zdobył nawet brązowy medal Mistrzostw Świata Chin Woo z Yuyao. Oskar wraz ze swoją siostrą Orianą kilkukrotnie startowali na turniejach w Polsce, zdobywając w większości złote medale. Oriana do tej pory nie miała jeszcze okazji wzięcia udziału w turniejach Wushu w Chinach, ale wielokrotnie wraz z bratem brała udział w pokazach Wushu i Tańca Lwa oraz startowała w zawodach w Polsce.
W czasach gdy duża część dzieci Mistrzów w Chinach nie chce pójść w ślady ojców i ćwiczyć wushu moją pracę z Oskarem i Orianą mogę zdecydowanie określić jako sukces – mówi Piotr.
Bardziej chiński od Chińczyków
Oprócz Wushu, Piotr interesował się również kaligrafią, kulturą parzenia herbaty – Cha Yi, chińską medycyną, filozofią, muzyką oraz wieloma innymi dziedzinami i posiadł większą wiedzę w tych dziedzinach niż niektórzy dobrze wykształceni Chińczycy.
Zanim poznałem moją żonę, miałem już bardzo dużą wiedzę na temat kultury chińskiej. Uniknąłem dzięki temu wielu nieporozumień w relacjach z moją chińską rodziną. Zainteresowanie mojej żony tradycyjną kulturą chińską nastąpiło z mojej inspiracji. – ujawnia Piotr.
Zaczęło się od wspólnego delektowania się herbatą, które przerodziło się potem w fascynację i zaowocowało zdobyciem przez jego żonę chińskiego państwowego dyplomu Mistrzyni Kultury Herbaty Cha Yi (sztuka parzenia herbaty) i uprawnień do prowadzenia herbaciarni na terenie Chin. Stopniowo zakres zainteresowania innymi dziedzinami rodzimej kultury ze strony jego żony się powiększał. Czasami towarzyszyła Piotrowi podczas jego lekcji nauki gry na instrumencie guqin, z czasem sama zaczęła grać i czerpać z tego satysfakcję.
Doczekałem się takiej opinii z ust mojej żony, która wielokrotnie powtarza Chińczykom, że jestem bardziej chiński niż większość Chińczyków. To dla mnie duży komplement – mówi Piotr.