6 listopada 2024

loader

Czy Czarnogóra powiększy NATO?

W liczącej 630 tys. obywateli Czarnogórze odbyły się w niedzielę wybory parlamentarne, których wynik może mieć skutki o wiele bardziej dalekosiężne, niżby wskazywał rozmiar kraju. Według wstępnych obliczeń Demokratyczna Partia Socjalistów (DPS) premiera Milo Djukanovicia, zdobyła 36 mandatów w 81-osobowej Izbie, ale jest to za mało, aby mogła rządzić samodzielnie i musi tworzyć koalicję.

Jeśli Djukanoviciowi rzecz się powiedzie, będzie w stanie przeprowadzić w parlamencie ratyfikację umowy o przystąpieniu do NATO. Drugie miejsce zajął Front Demokratyczny (DF), koalicja kilku partii prorosyjskich i proserbskich, która odrzuca możliwość przystąpienia do Unii Europejskiej i NATO – co jest podstawą programu Djukanovicia.
Djukanović rządzi Czarnogórą od 26 lat – z krótką przerwą – bądź jako premier lub jako prezydent. W tym czasie zmieniał front i powiązania nieraz. To on oderwał Czarnogórę od Serbii w wygranym referendum. To on spowodował, że euro jest faktyczną, choć nieoficjalną walutą kraju. Kiedyś był sojusznikiem prezydenta Serbii, Slobodana Miloszevicia i wspierał go w wojnie z Chorwacją. Wtedy to lotnictwo amerykańskie bombardowało Czarnogórę. I dlatego wielu Czarnogórców nie chce przystąpienia do NATO.
To dlatego opozycyjna DF też chce obalenia rządów DPS i Djukanovicia, także jako uosobienie korupcji i zorganizowanej przestępczości. DF ma nadzieję zebrać poparcie Koalicji Klucz (9 mandatów), małych partii socjaldemokratów, Chorwatów, Bośniaków, Albańczyków.
W dniu wyborów doszło z rana do ważnego incydentu: policja w Podgoricy podała, że aresztowano 20 Serbów, którzy, „planowali zamachy z bronią w ręku przeciwko instytucjom i przedstawicielom organów państwa”. Mieli aresztować Djukanovicia. Na ich czele miał stać dawny generał serbskiej policji i szef jej oddziałów specjalnych, Bratislav Dikić.
W poniedziałek kilku aresztowanych zwolniono. Słysząc o wydarzeniu, premier Serbii, Aleksandar Vuczić powiedział, że chętnie zobaczyłby jakieś dowody. Jednak z drugiej strony dodał, że jest gotów przeprosić służby bezpieczeństwa Czarnogóry, gdyby okazało się, że ich twierdzenia były prawdziwe.
Jeszcze przed wyborami, Djukanović oskarżył Rosję o finansowe wspieranie – przy pośrednictwie Serbii – kampanii przeciw wstąpieniu kraju do NATO. Jego zdaniem Moskwa widziała w wyborach ostatnią szansę, aby położyć kres staraniom Bałkanów o integrację z NATO i UE.
W grudniu ub. r. Czarnogóra dostała zaproszenie do przystąpienia do NATO. W maju br. ministrowie spraw zagranicznych państw NATO podpisali protokół o jej przystąpieniu. Nastąpi ono po ratyfikacji dokumentu przez wszystkie państwa Sojuszu. Władze w Podgoricy prowadzą też rozmowy akcesyjne z Unią Europejską.
W lipcowym szczycie NATO w Warszawie Czarnogóra brała już udział jako obserwator. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem Rosji, która domaga się przeprowadzenia wśród Czarnogórców referendum, podobnie, jak czarnogórska opozycja polityczna.
Moskwa widzi w działaniach NATO chęć ostatecznego odcięcia Rosji od Morza Adriatyckiego po wcześniejszym przystąpieniu do Sojuszu Słowenii, Chorwacji i Albanii. „Zawsze negatywnie reagujemy na rozszerzanie NATO, zwłaszcza, jeśli wchłania części dawnej Jugosławii. Takie działanie wpływa na dyslokację i gotowość rosyjskich wojsk rozmieszczonych na naszych zachodnich granicach” – mówił wtedy zastępca przewodniczącego komisji Dumy ds. obrony, Siergiej Żygariow.
Natomiast sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg powiedział, że przez 10 lat niepodległości Czarnogóra przeszła długą drogę, reformując prawo, budując instytucje i wracając do społeczności międzynarodowej. Wskazywał, że władze w Podgoricy wysyłały żołnierzy na misje NATO, UE i ONZ. Od dawna obserwujemy, jak Rosja intensywnie inwestuje w siły zbrojne oraz pokazuje, że z ich pomocą może zmieniać granice w Europie – twierdził Stoltenberg.

trybuna.info

Poprzedni

Dla Nawałki za słaby

Następny

Trzynasta kolejka pełna hitów