W czwartek z Rangunu, największego miasta Birmy (Mjanma), wyruszyła pierwsza delegacja organizacji humanitarnych ONZ do położonego na zachodzie kraju stanu Rakhine (Arakan), skąd w ostatnich miesiącach uciekły do sąsiedniego Bangladeszu setki tysięcy mieszkańców należących do muzułmańskiej mniejszości Rohingja. Władze wojskowe Birmy do tej pory nie dopuszczały do regionu ani zagranicznych mediów, ani organizacji humanitarnych.
13 września dostępu do regionu dla organizacji humanitarnych domagała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Od sierpnia blisko pół miliona Rohingja musiało uciekać przed prowadzoną przeciw nim czystką etniczną. Uchodźcy dołączyli tam do 300 tys. Rohingja, którzy musieli uciekać w poprzednich latach i mieszkają teraz w nędznych i brudnych obozach w Bangladeszu. Birma, kraj w 90 proc. buddyjski, traktuje mniejszość muzułmańską jako cudzoziemców, nie przyznając jej żadnych praw.
Wojskowy rząd birmański oficjalnie prowadził ostatnio „operację anty-terrorystyczną” przeciw ARSA (Arakan Rohingya Salvation Army) – siłom samoobrony utworzonym przez Rohingja w zeszłym roku. W czasie zeszłotygodniowego Zgromadzenia Ogólnego ONZ władze birmańskie zostały oskarżone o popełnianie w stanie Rakhine „ludobójstwa”.
W związku z oskarżeniami o masowe zbrodnie wojenne, międzynarodowe organizacje humanitarne i praw człowieka domagają się embarga na broń dla birmańskiej junty.
Izrael, który jest jej głównym dostawcą, odmówił we wtorek ujawnienia swojej decyzji w tej sprawie.
W styczniu Eitay Mack, adwokat praw człowieka, wraz z 10 innych działaczy, złożył odpowiednią skargę w izraelskim Sądzie Najwyższym. Sąd podjął we wtorek decyzję o zablokowaniu lub nie eksportu broni do Birmy, ale ją utajnił.