Pomimo kryzysu gospodarczego i katastrofalnego zarządzania po trzęsieniu ziemi z 6 lutego, rządzący od dwudziestu lat prezydent Turcji zajął pierwsze miejsce w pierwszej turze wyborów. W drugiej turze kluczowe mogą się okazać głosy oddane na skrajnego nacjonalistę.
Wybory prezydenckie i parlamentarne w Turcji przeczyły przewidywaniom, gdyż Erdogan wygrał nad przeciwnikiem, na którego kilka dni przed niedzielnym głosowaniem wskazywały sondaże. Według Najwyższej Rady Wyborczej Turcji żaden z kandydatów nie osiągnął wymaganych 50 procent, aby od razu objąć prezydenturę. Wszystkie urny wyborcze w kraju zostały otwarte, a frekwencja wyborcza wyniosła 88,92%, powiedział przewodniczący rady Ahmet Yener. Oficjalne ostateczne wyniki wyborów w Turcji zostaną ogłoszone w piątek.
Wybory odbyły się spokojnie, frekwencja zbliżyła się do 90%. „Bardzo wysoka frekwencja w tych wyborach to naprawdę dobra wiadomość […] to wyraźny znak, że naród turecki jest zaangażowany w korzystanie ze swoich demokratycznych praw” – oceniła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Napięte zliczanie głosów i druga tura
Zliczanie głosów było niezwykle napięte. Tuż po zamknięciu lokali wyborczych, lojalna wobec Erdogana agencja prasowa Anadolu ogłosiła jego zwycięstwo z ponad 50 proc. głosów. Prawie natychmiast Kilicdaroglu odpowiedział na Twitterze: „Jesteśmy na prowadzeniu”. Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana ostrzegła, że złożono kilka apelacji o ponowne przeliczenie głosów w niektórych lokalach wyborczych. Przedstawiciele opozycji byli oburzeni, twierdząc, że niektóre urny były przeliczane jedenaście razy i oskarżyli oponentów o „przeszkadzanie” w demokratycznym przebiegu wyborów.
Ostatecznie na tę chwilę Recep Tayyip Erdogan zdobył 49,51% głosów, wobec 44.88% dla Kemala Kilicdaroglu przywódcy centrolewicowej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) stojącego na czele koalicji sześciu partii. Trzeci kandydat nacjonalista Sinan Ogan uzyskał poparcie na poziomie 5,2 proc.
Będzie to pierwsza dogrywka wyborcza od wprowadzenia obecnego systemu wyborczego w 2007 roku, który umożliwił Turcji wybór prezydenta w wyborach powszechnych. Przed tą reformą prezydent był wybierany przez Wielkie Zgromadzenie Narodowe Turcji.
„Szanowni Państwo, od wczoraj pracujemy non stop. Nie popadajcie w rozpacz” – skomentował na Twitterze wyniki wyborów Kilicdaroglu.
Erdogan wygrał w prowincjach dotkniętych trzęsieniem ziemii
Erdogan wygrał w niedzielnych wyborach prezydenckich w ośmiu z 11 prowincji zdewastowanych w lutym przez trzęsienie ziemi – wynika z danych wyborczych opublikowanych przez niezależną agencję Anka.
W trzech prowincjach – Adanie, Diyarkabir i Hatay – więcej głosów zdobył Kemal Kilicdaroglu. Frekwencja wyborcza w położonych na południowym wschodzie kraju regionach wyniosła średnio ponad 80 proc. Wyborcy głosowali w szkołach – jak w reszcie kraju – oraz postawionych w tym celu kontenerach. Kwestia pomocy ofiarom katastrofy była jednym z ważniejszych tematów kampanii poprzedzającej wybory.
Wybory parlamentarne zdominowała partia Erdogana
Według danych agencji informacyjnej ANKA po zliczeniu 99,6 proc. głosów koalicja kierowana przez prezydencką Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) zdobyła większość w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym – 49,68 procent. Natomiast opozycyjny Sojusz Narodowy uzyskał 35,90 proc. głosów. Trzecia siła w parlamencie lewicowy Sojusz Pracy i Wolności pod przewodnictwem największej partii kurdyjskiej Demokratycznej Partii Ludowej uzyskał 10,29 proc. wyborców.
Taki wynik wyborów parlamentarnych utrudni opozycyjne próby przywrócenia w Turcji demokracji parlamentarnej, niezależnie od wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich.
Zdecydują głosy oddane na nacjonalistę
W drugiej turze – a wszystko wskazuje na to, że do niej dojdzie – zdecydują głosy oddane na nacjonalistę, Sinana Ogana – oceniła ekspertka PISM Aleksandra Maria Spancerska.
Ogan przekonywał wcześniej, że to „tureccy nacjonaliści będą posiadać decydujący głos w wyborze prezydenta”. Tureckie media podają, że polityk zapowiedział poparcie kandydata opozycji pod warunkiem obietnicy politycznej alienacji prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), którą oskarża o związki z uznawaną za terrorystyczną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).
„Skonsultujemy się z naszą bazą wyborców w celu podjęcia decyzji w drugiej turze. Ale daliśmy jasno do zrozumienia, że walka z terroryzmem i odsyłanie uchodźców to nasze czerwone linie” – powiedział Ogan.
Autokrata mimo wszystko faworytem
Przebywająca w trakcie wyborów w Ankarze Spancerska zwróciła uwagę na to, że „wszystkie osoby, z którymi rozmawiała pod lokalami wyborczymi, opowiadały się za kandydatem opozycji”. „Osoby starsze mówiły, że chcą lepszej przyszłości dla dzieci i nie chcą powtórki z Iranu w Turcji – przekształcenia kraju w państwo religijne” – powiedziała. „Druga tura będzie dla Recepa Tayyipa Erdogana najtrudniejszym wyzwaniem w jego dotychczasowej karierze” – zaznaczyła.
Mimo to 69 letni Erdogan wydaje się być najlepiej przygotowany na wybory 28 maja. Pomimo kryzysu ekonomicznego i zniszczeń spowodowanych 6 lutego trzęsieniem ziemi jego dominacja wydaje się niezachwiana, a przecież może liczyć na poparcie większości mediów, kierowanych przez jego zwolenników. Nie ma także gwarancji, że trzeci kandydat w wyborach prezydenckich, ultranacjonalista Sinan Ogan zdecyduje się poprzeć opozycję.
Wybory w Turcji kluczowe dla Szwecji
Brak rozstrzygnięcia w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Turcji może opóźnić wejście Szwecji do NATO; największym zagrożeniem jest jednak podział wyborców, mogący wpłynąć na destabilizację kraju – piszą szwedzkie media.
„Coraz mniej czasu na członkostwo Szwecji w NATO przed szczytem w Wilnie (11-12 lipca)” – zauważa dziennik „Svenska Dagbladet”. Cytowany przez szwedzką agencję TT ekspert sztokholmskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Aras Lindh twierdzi, że „technicznie jest możliwa ratyfikacja szwedzkiego wniosku przez Ankarę przed wakacjami, ale jest dużo elementów, które muszą się zgrać”.
Według gazety zwycięstwo dotychczasowego prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana oraz jego partii AKP może oznaczać koniec wykorzystywania blokady Szwecji w kampanii wyborczej. 1 czerwca wchodzi w życie nowe zaostrzone szwedzkie prawo antyterrorystyczne, które może być sygnałem dla Turcji, aby zaakceptować akcesję Sztokholmu do NATO. Z drugiej strony, jak przypomina „Svenska Dagbladet”, Erdogan żąda nie ustaw a konkretów, czyli wydaleń ze Szwecji uchodźców politycznych.
W przypadku zwycięstwa opozycji, która pozytywnie wypowiadała się o ratyfikacji szwedzkiego wniosku do NATO, problemem może być jej rozdrobnienie. „Opozycja składa się z sześciu bardzo różnych partii, więc zmiana władzy może być skomplikowana i czasochłonna” – zauważa „Svenska Dagbladet”.
Dziennik „Dagens Nyheter” podkreśla, że przegranymi w tureckich wyborach są przede wszystkim wyborcy. „Są podzieleni na dwa prawie równe obozy, chcą różnych rzeczy, a w dodatku ponownie muszą iść zagłosować” – pisze gazeta.
Drugą turę wyborów prezydenckich zaplanowano na 28 maja.
JM/PAP