Prezydent Turcji wygłosił przemówienie ze swojego pałacu. Odniósł się w nim do referendum niepodległościowego, którego frekwencję określił jako „wątpliwą” i zapowiedział wdrożenie sankcji.
– Jeśli zaczniemy wdrażać sankcje, pozostaniecie tam wciśnięci. Jak tylko zakręcimy kurek, to wszystko się kończy – oświadczył Erdoğan, zapowiadając odcięcie dopływu ropy z ropociągu, którym iraccy Kurdowie eksportują do Turcji ropę w ogromnych ilościach (prawie 500 tys. baryłek dziennie). Erdoğan planuje też szerszą blokadę gospodarczą na Region Kurdystanu. – Kurdowie nie znajdą jedzenia kiedy nasze ciężarówki przestaną jeździć do północnego Iraku – stwierdził. Do ostatniego momentu nie myślałem, że Barzani popełni taki błąd. Myliliśmy się. Ta decyzja w momencie gdy nasze stosunki były najlepsze jest także oczywistą zdradą naszego państwa.
Pod nosem wymamrotał również, że „ogłoszenie niepodległości Kurdystanu może doprowadzić do konfliktu zbrojnego bardziej krwawego niż wojna z ISIS”. Obraził się również na Izrael, który poparł kurdyjskie dążenia niepodległościowe i zapewnił, że „izraelska flaga im nie pomoże”, kiedy wdroży już sankcje. Wypomniał prezydentowi RK, że „miał środki na pensje dla swojej administracji dzięki udzielonemu przez Turcję kredytowi”. Zapowiedział, że wprzęgnie do pomocy Iran i Irak – Prowadzimy stałe rozmowy, w szczególności z Iranem, jak trzy centralne rządy w naszym regionie.
Dziwnym trafem przy granicy z Regionem Kurdystanu, w okolicy Silopi trwają właśnie turecko-irackie ćwiczenia, a swoje wojska postanowił podszkolić w tym samym regionie także „trzeci partner”. W czwartek zaś do Ankary przyjechać miał Władimir Putin. Politycy mieli rozmawiać głównie o Syrii i ostatnim ostrzelaniu przez rosyjskie siły powietrzne rebeliantów w Idlib, ale z pewnością wątek kurdyjskiego referendum zostanie poruszony. Jak stwierdził Erdoğan, należy „wprowadzić dodatkowe środki zaradcze”.