Media informacyjne z minuty na minutę podawały coraz wyższe statystyki zabitych. W tej chwili wiadomo już o 310 ofiarach śmiertelnych i ponad 500 rannych, którzy ucierpieli w wyniku serii eksplozji w kościołach i hotelach jednocześnie podczas wielkanocnych nabożeństw.
Wybuchy miały miejsce w Kolombo – w trzech kościołach (św. Antoniego w Kolombo oraz dwóch świątyniach w Negombo niedaleko stolicy i w Batticaloa na drugim końcu kraju) oraz trzech pięciogwiazdkowych hotelach (Shangri-La, Kingsbury i Cinnamon Grand Hotel). Jeszcze jedna eksplozja miała miejsce w poniedziałek, gdy saperzy usiłowali rozbroić ładunek w samochodzie zaparkowanym koło kościoła. Nie powiódł się natomiast atak na lotnisku.
Jak podaje Associated Press, eksplozje były „zintegrowane” – doszło do nich prawie jednocześnie. Jak ustaliła agencja, w siedmiu przypadkach były to samobójcze zamachy. Na razie nikt nie przyznał się do zorganizowania wybuchów. Wśród ofiar są zarówno miejscowi katolicy świętujący Wielkanoc, jak i zagraniczni turyści.
Premier Sri Lanki zwołał specjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Jednocześnie potępił sprawców na Twitterze: „Zdecydowanie potępiam dzisiejsze tchórzliwe ataki na nasz naród. Apeluję do Lankijczyków, aby byli zjednoczeni i silni w tym tragicznym czasie” – napisał.
Prezydent Maithripala Sirisena natomiast wydał oświadczenie, w którym wzywa obywateli do zachowania spokoju.
Sri Lanka jest w większości buddyjskim krajem, katolicy stanowią tam około 7 procent populacji.
W kraju ogłoszono stan wyjątkowy. W związku ze śledztwem w sprawie ataków dokonano 40 zatrzymań. Władze lankijskie uważają, że niedzielnych ataków dokonało lokalne ugrupowanie islamistyczne National Thowheeth Jama’ath (NTJ) prawdopodobnie przy udziale zagranicznych sojuszników – w tym kontekście wymienia się Państwo Islamskie. Przyznało się ono do tych aktó terroru, nie wiadomo jednak czy istotnie stało za nimi.