Prezydentem Peru będzie Pedro Pablo Kuczynski. Po policzeniu wszystkich głosów drugiej tury okazało się, że zdobył ich o 0,24 procenta więcej, niż Keiko Fujimori. Ta, nie czekając na rozpatrzenie skarg w sprawie nieprawidłowości wobec 1,5 proc. oddanych głosów, uznała jego zwycięstwo.
Peru to taki kraj, w którym o prezydenturę walczyli 77-letni potomek Żydów z Wielkopolski i genetyczna, 41-letnia Japonka, matka dwojga dzieci. Sondaże dawały jej długo zwycięstwo, ale w ostatnim tygodniu szala przechyliła się korzyść Kuczynskiego. Podobno zadziałał jego argument, że „córka złodzieja to też złodziejka”. Keiko to córka Alberto Fujimoriego, prezydenta Peru w latach 1990-2000, wsadzonego w 2009 r. na ćwierćwiecze do więzienia za korupcję i łamanie praw człowieka.
Wzmocnienie Kuczyńskiego wzięło się jeszcze stąd, że poparcia udzielili mu konkurenci Keiko z pierwszej tury, a najbardziej liczyło się ze strony 35-letniej Veroniki Mendozy, która zajęła trzecie miejsce gromadząc blisko 19 proc. głosów (Fujimori prawie 40 proc., Kuczynski – 21). Jest to duchowa spadkobierczyni Świetlistego Szlaku, lewackiej zbrodniczej partyzantki, którą równie brutalnie zlikwidował ojciec Keiko. Mendoza kierująca lewackim Szerokim Frontem na rzecz Sprawiedliwości, Życia i Wolności, wezwała zwolenników do poparcia Kuczynskiego, liberała gospodarczego, dawnego bankiera z USA, mającego jeszcze także obywatelstwo USA.
Być może Keiko ustąpiła łatwo z dwóch powodów. Kraj jest w trudnej sytuacji gospodarczej przy szalejącej przestępczości pospolitej, za którą Kuczynski będzie się musiał wziąć, a jeśli się nie weźmie, za 5 lat Keiko dostanie pełny mandat społeczny, by to zrobić. Po wtóre, w wyborach kwietniowych, jej partia, Siła Ludowa, zdobyła 71 mandatów w 130-osobowym parlamencie, a Peruwiańczycy na rzecz Zmiany Kuczynskiego tylko 20 i to ona będzie rozdawać karty.