10 lipca 2024

loader

Lato należy do Assada

Letnie ofensywy syryjskich wojsk rządowych – Część I: Na odsiecz Deir ez-Zor

Heroiczna obrona miasta-enklawy Deir ez-Zor, w której schroniło się przed terrorystami z Państwa Islamskiego przeszło 150 tys. ludzi powoli dobiega końca. Przeszło 3 lata bohaterscy spadochroniarze 104. brygady powietrzno desantowej Gwardii Republikańskiej pod dowództwem charyzmatycznego generała Issama Zahredine i żołnierze z pozostałości 17. dywizji rezerwowej, na stale kurczącym się obszarze, stawiali opór hordom islamistów szturmującym miasto. Od czasu, gdy 18 września 2016 roku Amerykanie „omyłkowo” zbombardowali kluczową pozycję obronną, zabijając setki rządowych żołnierzy, sytuacja enklawy jest krytyczna. Poprzez uczyniony przez lotnictwo USA wyłom oddziały ISIS rozpoczęły skuteczny atak, rozcinając obrońców na dwa obszary.
Lotnisko, dokąd docierał „most powietrzny” z pomocą, zostało otoczone i miasto utraciło możliwość dostaw z powietrza. Zaopatrzenie dociera do miasta drogą zrzutów na specjalnych platformach desantowych zrzucanych przez rosyjskie samoloty IŁ-76M oraz ryzykowne loty syryjskich śmigłowców MI-8. W czerwcu br. lotnictwo syryjskie utraciło dwie takie maszyny. Jedną ciężko uszkodzoną ostrzałem z ziemi, cudem pilot doprowadził na lotnisko Al-Kamiszli, druga trafiona kierowaną rakietą przeciwpancerną przez bojowników spłonęła w Deir ez Zor. Zginęło też kilku przewożonych śmigłowcem syryjskich żołnierzy.
Należy mieć na uwadze, że obrońcy cierpią głód, brak witaminy „A” powoduje kurzą ślepotę u obrońców, niedobór amunicji i broni ciężkiej. Wojska Kalifatu są dobrze wyszkolone, wyekwipowane w wysokiej jakości sprzęt zachodni, w tym amerykański zdobyty w wielkich ilościach w Iraku oraz kupiony i dostarczony przez niektóre monarchie Zatoki Perskiej. Dżihadyści posiadają artylerię oraz czołgi T-62 i T-72. Mają też przewagę w walce nocnej, dysponując bardzo dobrymi zachodnimi noktowizorami oraz wypoczętymi, zdrowymi żołnierzami. Sytuację ratuje od miesięcy rosyjskie lotnictwo operujące tak z Chemjmim w Syrii jak i z Rosji. Wobec wykrycia przez rozpoznanie satelitarne i drony koncentracji sił bojowników, do kolejnego szturmu rezerwy ISIS przybywają z Rakki i z Iraku. 13 lipca Rosjanie przeprowadzili kolejną serię niszczących nalotów. W ciągu jednej doby było to przeszło 40 samolotów, do czego doszło jeszcze 20 operacji lotniczych lotnictwa syryjskiego. Przewaga skuteczności Rosjan jest jednak nieporównywalna. Syryjczycy bombardują „na oko”, za pomocą leciwych myśliwców MIG-21 i niewiele młodszych szturmowych samolotów SU-22M4. Piloci rosyjscy na SU-34, SU-35 czy nawet SU-24M2, ale z systemem celowania SWP-24 Gefest, osiągają celność zrzucanych bomb do 10 m od punktu celowania, nie mówiąc o przenoszonych rakietach kierowanych typu Ch-25. Również w lipcu, Rosjanie wsparli obrońców atakiem kierowanych rakiet manewrujących Ch-101, odpalonych przez startujące z bazy Engels w Rosji bombowce strategiczne TU-95MS. Rakieta ma zasięg 4500 km, przenosi pół tonową głowicę bojową i ma celność 5 – 10 m.
Jednak, w ostatnim czasie pojawiły się solidne podstawy do zerwania oblężenia. Armia syryjska wyszła w trzech miejscach na odległość ok. 100 km od Deir ez-Zor. Na południu Syrii jednostki milicji proirańskich i syryjskiej 5. dywizji pancernej wyszły nad granicę z Irakiem i poprzez obszary pustynne znajdują się w odległości 105 km od enklawy. Jednak to bezludzia, bezdroża i pustynia. Centralnie, na wschód od Palmiry, po zajęciu pól gazowych Arak przez siły rosyjskie, rozwijają natarcie duże siły rządowe. Jest tam 3 brygada V Ochotniczego Korpusu Szturmowego, oddziały Hezbollahu oraz Palestyńczycy z brygady „Liwa al-Kuds”. Nacierają w kierunku oazy i miasta Sukhan. Teren jest jednak trudny, górzysty, a wojska ISIS stawiają zaciekły opór. To jednak 140 km dobrej szosy M20. Dowództwo syryjskie rzuciło tu duże siły, w tym artylerii. Syryjczycy mają na tym odcinku mordercze wyrzutnie rakietowe BM-27 „Uragan” kalibru 220 mm, a Rosjanie rakietowe miotacze ognia Tos-1 „Buratino” i baterię artylerii dalekonośnej z MSTA-B kalibru 152 mm.
Jednak wydaje się, że główne natarcie deblokujące pójdzie z północy. 14 lipca spod Reasafa, miasta na południe od Rakki, ruszył atak „strażaka syryjskiej wojny”, „specjalisty od zadań niewykonalnych”. Mowa tu o generale brygady Suheil al-Hasanie i jego brygadzie „Tiger Force” również wspartej przez rosyjskich komandosów.
Z Resafy do Deir ez-Zor jest 120 km. Teoretycznie to 4 godziny jazdy czołgiem po szosie. Przed atakującymi jest pustynia bez żadnych większych punktów zamieszkania pozwalających obrońcom tworzyć silne punkty oporu w zabudowie miejskiej. W obronie silnie „przetrzepane” oddziały Kalifatu, od miesięcy w odwrocie i poddanych nalotom rosyjskiego lotnictwa. Na razie natarcie prowadzone jest wzdłuż szosy na Deir ez-Zor. Jednak, jak będzie prowadzone dalej, rozstrzygnie się po zdobyciu przez armię skrzyżowania pod Debajsin. Z jednej strony, można dalej atakować na południe, w kierunku oazy Suhna i z dwóch stron uderzyć na będące w oazie ufortyfikowane przez ISS miasteczko. Dowództwo syryjskie może zatem połączyć dwa zgrupowania wojsk, aby po zdobyciu Suhna, razem potem uderzyć w kierunku Deir ez-Zor. Zarazem, atakując do Suhna, odetną wojska syryjskie duży obszar na zachód od szosy. Znajdujące się tam oddziały bojowników ISIS zostaną odcięte od rezerw i zaopatrzenia idącego z prowincji Rakka i z prowincji Anbar w Iraku.
W opcji bardziej ambitnej, zgrupowanie generała Hasana uderzy wprost na Deir ez-Zor. Atak przebiegałby w kierunku pola naftowego Biszri i dalej wprost na północną część enklawy, albo w kierunku pola naftowego Sulach i do trasy Palmira Deir ez-Zor, aby wyjść w rejon 137. bazy armijnej „Panorama”, gdzie bronią się obrońcy miasta. W najbliższych dniach dowiemy się, którą z opcji wybrał syryjski sztab generalny i rosyjscy doradcy dla natarcia „Tiger Force”.
W mediach społecznościowych i na portalach militarnych opublikowano wiele zdjęć z ciągnącymi na wschód kolumnami wojskowymi. Na front wyruszyły nowe wyszkolone, uzbrojone i wyekwipowane przez Rosjan pododdziały V Ochotniczego Korpusu Szturmowego, ze szkolonymi w ZSRR oficerami syryjskimi, którzy, choć w słusznym wieku, dowodzą bardzo profesjonalnie. Widać na zdjęciach oddziały Hezbollahu, Palestyńczyków, w tym z 413. batalionu Organizacji Wyzwolenia Palestyny i Brygady „Liwa al Kuds”. Na wschód prowincji Hama wyruszyła świetnie wyposażona brygada najemników, dowodzona i opłacana przez syryjskiego magnata naftowego, generała Muhammada Jabera, „Jastrzębie Pustyni”. Na stronę wojsk rządowych w lipcu przeszły kolejne plemiona, w tym 2,5 tys. bojowników szejka Turki Al-Bouhamad tzw. „Tribal Fighters”. Wyszły też w pole relatywnie licznie wojska rosyjskie. Na wschód Syrii ciągną kolumny BTR-82A i wozy rosyjskich Sił Specjalnych Operacji oraz artyleria. W powietrzu, oprócz rosyjskich samolotów z bazy w Chmejmim, bardzo aktywnie działają rosyjskie śmigłowce szturmowe MI-28 i Mi-35.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że w ciągu najbliższych tygodni bohaterski garnizon Deir ez Zor zostanie odblokowany i wojska syryjskie wraz sojusznikami uratują życie 150 tys. ludności cywilnej chroniącej się w tym mieście.

trybuna.info

Poprzedni

Pełniłem ten urząd bezstronnie…

Następny

Lizus