Nieuległa Francja, ruch wyborczy kandydata lewicy Jean-Luca Mélenchona, który zdobył blisko 20 proc. głosów w pierwszej turze wyborów prezydenckich, ogłosiła wyniki wewnętrznej konsultacji politycznej w sprawie postawy w drugiej turze wyborów. Prawie dwie trzecie z blisko 250 tys. członków ruchu, którzy wypowiedzieli się w tej konsultacji odmawia głosowania na skrajnego neoliberała Emmanuela Macrona, zwycięzcę pierwszej tury (24 proc. głosów).
Nieuległa Francja, ruch wyborczy kandydata lewicy Jean-Luca Mélenchona, który zdobył blisko 20 proc. głosów w pierwszej turze wyborów prezydenckich, ogłosiła wyniki wewnętrznej konsultacji politycznej w sprawie postawy w drugiej turze wyborów. Prawie dwie trzecie z blisko 250 tys. członków ruchu, którzy wypowiedzieli się w tej konsultacji odmawia głosowania na skrajnego neoliberała Emmanuela Macrona, zwycięzcę pierwszej tury (24 proc. głosów).
36 proc. zadeklarowało oddanie głosu nieważnego lub tzw. białego (tj. skreśli obu kandydatów), 29 proc. wybrało absencję wyborczą i tylko niecałe 35 proc. głosowanie na Emmanuela Macrona, który w niedzielę 7 maja zmierzy się wyborczo z Marine Le Pen, b. przewodniczącą Frontu Narodowego (FN). Konsultacja nie przewidywała opcji głosowania na Le Pen, zgodnie ze stanowiskiem Mélenchona „żadnego głosu na FN”.
Jednak głosowało na niego ponad 7 milionów wyborców i część z nich – jeśli wierzyć sondażom – zagłosuje jednak na Le Pen, nawet do 25 proc. To skutek szalonych propozycji programowych Macrona. Wśród znacznej części zwolenników lewicy jest postrzegany jako niebezpieczny ekstremista neoliberalizmu, wielką nieufność budzi też popieranie go przez oligarchiczne media. Kilka dni temu Jean-Luc Mélenchon zwrócił się do niego o rezygnację z planów rozbicia osłabionego już systemu prawnego stosunków pracy, lecz Macron, niesiony pewnością swej wygranej, odmówił. Zapowiada zastosowanie pozaparlamentarnego stanowienia prawa (co francuski prezydent może zrobić), by „uelastycznić” prawa pracownicze na rzecz upowszechnienia prekaryzacji.
Według ostatnich sondaży dystans między Marine Le Pen a Macronem się zmniejsza, lecz pozostaje „bezpieczny” – 59 proc. badanych ma zamiar głosować na kandydata forsowanego przez neoliberałów i media. Przede wszystkim, by „postawić tamę” Marine Le Pen, zdobywającej coraz większe znaczenie polityczne z powodu systematycznego wprowadzania polityki neoliberalnej przez ostatnie rządy tradycyjnej prawicy i „socjalistów”.