Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego i Benito Mussolini staje się we Włoszech coraz bardziej modny.
W sumie to nic nowego, bo od zawsze w słonecznej Italii istniał gruby kawałek tortu wyborczego, który stanowi ekstremalna prawica i spadkobiercy Duce. Berlusconi mrugał do nich oczkiem przez ponad 20 lat, a Salvini przejął po nim tę umiejętność cytując nawet w momentach uniesienia D’Annunzia i fotografując się na plaży z gołym torsem (specjalność Benita, którego wydatna szczęka i męskość doprowadzały kobiety do szału). Ostatnio gafę popełnił nawet Przewodniczący Parlamentu Europejskiego – Antonio Tajani, mówiąc we włoskim programie radiowym: „Mussolini? Dopóki nie wypowiedział wojny całemu światu wraz z Hitlerem, dopóki nie wprowadził ustaw rasowych i wykluczając dramatyczną historię Matteottiego – robił pozytywne rzeczy dla naszego kraju, budując infrastruktury i wspierając rolnictwo. Z punktu widzenia zrealizowanych i konkretnych przedsięwzięć nie można powiedzieć, że nic nie osiągnął”. Tajani złapany za zagranicą na apologii faszyzmu, musiał się tłumaczyć i przeprosić.
Mam 18 lat, jestem faszystą i głosuję na Matteo Salviniego
Z takim tytułem na okładce ukazał się tygodnik „L’Espresso”, ujawniając że we Włoszech istnieje podziemny świat powiązań pomiędzy młodocianymi ekstremistami i eksponentami Ligi Salviniego, który od Werony po Sardynię staje ramię w ramię, w imię wspólnych haseł: „Najpierw Włosi”, „Stop imigracji”, „Tradycyjna Rodzina”, „Honor i Ojczyzna”, itp. Działają wspólnie w mediach społecznościowych i w realu, zdobywając coraz więcej prozelitów w szkołach średnich i przynosząc nowych, przyszłych wyborców „Kapitana” Salviniego – jeśli nie w wyborach europejskich, to w następnych wyborach parlamentarnych.
Według „L’Espresso” – cichy pakt ze skrajną prawicą trwa od 2014 r., od pierwszej mediolańskiej manifestacji „Stop Inwazji”, w której brały udział różne skrajnie prawicowe organizacje, jednoczące się dziś pod międzynarodowym sztandarem białych suprematystów.
Również Salvini podczas audycji radiofonicznej w styczniu 2018 r., polemizując z Prezydentem Republiki Włoskiej Sergio Matarellą, powiedział: „Faszyzm? Zrobił wiele rzeczy…” Nazajutrz po przemówieniu Prezydenta Republiki – który ostrzegł: „Błędem jest twierdzenie, że faszyzm też robił dobre rzeczy” – przywódca Ligi Północnej skomentował jego słowa: „W okresie faszyzmu zrobiono wiele rzeczy, na przykład wprowadzono system emerytalny. Oczywiście ustawy rasowe i prześladowania są szaleństwem. Mówienie jednak, że faszyzm nie zrobił nic dobrego, to mijanie się z prawdą”.
W tym roku – minister spraw wewnętrznych i wicepremier w jednej osobie, nie będzie brał udziału w tradycyjnym włoskim święcie antyfaszystowskim, przypadającym na 25 kwietnia – rocznicę wyzwolenia Włoch i upadku Włoskiej Republiki Socjalnej. Pojedzie na Sycylię, by zająć się mafią.
Tym, którzy nazywają go faszystą za to, że zamknął porty przed imigrantami i że dzieli ludzi poprzez hasło „Najpierw Włosi”, Salvini odpowiada – „Nie jestem faszystą. Jestem włoskim patriotą!”, i dodaje „Obudźcie się! Idzie nowe!”. Dziennikarzy zagranicznych natomiast zapewnia – żyjemy w demokracji.
Co ciekawe – oprócz wyborców ze skrajnej, faszyzującej prawicy, których lider Ligi podbiera Braciom Włoskim, Salvini ma najwięcej zwolenników wśród emigrantów drugiej generacji.
Bracia Włoscy
Do tradycji Mussoliniego najbliżej Braciom Włoskim, pod wodzą Giorgii Meloni, choć jej populistyczna retoryka przypomina bardziej tę, już nam znaną, czyli PiS-owską: tradycyjna katolicka rodzina (choć sama liderka żyje na kocią łapę), NIE dla imigracji, Europa chrześcijańska i narodowo tożsamościowa. Bracia Włoscy mają zaledwie 5 lat, a ich nazwa bierze się od słów hymnu narodowego. Jej liderka wcześniej orbitowała wokół Silvio Berlusconiego, a dziś coraz bardziej przypomina Marine Le Pen. Meloni jako jedyna nie wstydzi się włoskiej historii i w związku z tym kandydatem jej partii do Europarlamentu jest Caio Giulio Cesare Mussolini. Jego imię i nazwisko jest już politycznym przesłaniem… Prawnuk Mussoliniego i spadkobierca jego genów, swoje imię nosi po Gajuszu Juliuszu Cezarze – pierwszym rzymskim starożytnym dyktatorze. Wchodzi do polityki z sektora wojskowego, gdzie pracował jako manager w największych włoskich zakładach zbrojeniowych – Finmeccanica (dziś Leonardo). Lepszego posunięcia marketingowego liderka Braci Włoskich nie mogła wymyślić (lub raczej ktoś za nią) – teraz o Gajuszu Juliuszu Cezarze Mussolinim rozpisuje się włoska i światowa prasa, opowiadając o tym jak Facebook zamknął mu profil lub jak odwołano kolację przedwyborczą w restauracji, gdy właściciel dowiedział się, że będzie z jego udziałem. Jak ktoś powiedział… „Nie ma złej reklamy. Jest tylko reklama”.
Giorgia Meloni jest niepozorną blondynką, z której wychodzi lwica.
Na Światowym Kongresie Rodzin w Weronie, na przełomie marca i kwietnia, broniła rodziny naturalnej przeciwko ideologii gender, grzmiała przeciwko aborcji, wynajmowaniu macic, rodzinom jednopłciowym. Meloni – jako jedyna liderka-kobieta na włoskiej scenie politycznej chce wprowadzić we Włoszech – zamiast gwarantowanego dochodu obywatelskiego, dzięki któremu do władzy doszedł Ruch Pięciu Gwiazd – ustawy podobne do 500+ oraz wspierające i promujące macierzyństwo.
Nie da się ukryć – Meloni coraz bardziej podoba się Włochom, a zwłaszcza Włoszkom i szybko zdobywa poparcie polityczne. Oferuje się również jako kandydatka, która w przypadku kryzysu aktualnego gabinetu, po nowych wyborach zastąpi coraz bardziej słabnący Ruch Pięciu Gwiazd.
Ukryty reżyser
Kto stoi za sukcesem włoskiej skrajnej prawicy, stojącej przez ponad dwadzieścia lat hegemonii Berlusconiego cicho w jego cieniu? Steve Bannon – były spin doktor Donalda Trumpa, który doprowadził go do władzy. Doradca prezydenta USA teraz przeprowadził się do Włoch, a jego marzeniem jest rewolucja populistyczna w Europie, a później na świecie.
Bannon otrzymał imponujący i przepiękny średniowieczny klasztor Trisulti pod Rzymem, w którym założył fundację utrzymywaną z własnej kieszeni i otworzył Akademię Judeo-Chrześcijańską, zwaną „szkołą gladiatorów”, która będzie kształcić i kuć kadry obrońców Europy judeochreścijańskiej wyzwolonej spod ciemięża liberalno-lewicowych biurokratów z Brukseli, wyznających ideologię gender. Jest też prezydentem fundacji, która uzbierała już 25 mln. dolarów na budowę muru pomiędzy USA i Meksykiem.
Na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi w Stampa Estera w Rzymie, w marcu br., Bannon mówił otwarcie, że współpracuje i wspiera swoim doświadczeniem spin doktora zarówno Matteo Salviniego, jak i Giorgię Meloni. Jego praca we Włoszech przynosi efekty…
Steve Bannon przedstawia się jako ideolog światowego Ruchu Populistów i Suwerenów, i jego obsesją jest dokonanie rewolucji populistycznej najpierw w Europie, później na świecie. Twierdzi, że jedyni najwięksi liderzy dzisiaj to Matteo Salvini, Viktor Orbán i Jair Bolsonaro.
Według Bannona, Salvini jest prawdziwym liderem nowej Europy.
W tej roli lider Ligi zwołał 8 kwietnia szczyt Populistów i Suwerenów europejskich w Mediolanie. Wzięli w nim udział rzecznik Alternatywy dla Niemiec (Jorg Meuthen), Prawdziwi Finowie (Olli Kotro), Duńska Partia Ludowa (Anders Vistisen). Zabrakło Marine Le Pen (ze względu na obowiązki wyborcze), przedstawicieli Wolnościowej Partii Austrii (która już uznała projekt Salviniego) oraz Orbana (który jednak nie chce opuścić Europejskiej Partii Ludowej). Zabrakło również Jarosława Kaczyńskiego, którego Salvini odwiedził osobiście w Warszawie na początku roku, a teraz wybrała się do niego Giorgia Meloni.
Salvini pracuje nad zrzeszeniem wszystkich suwerennych partii (zwanych wcześniej eurosceptycznymi), w ruch, który jeszcze nieoficjalnie będzie nazywał się „Europa Narodów i Wolności” i przeciwstawi się w Parlamencie Europejskim aktualnej hegemonii PPE-PSE.
Salvini mówił w Mediolanie: „Czas na nową Europę, w której nie ma miejsca dla nostalgików, biurokratów i pobłażliwych, odpowiedzialnych za pogrzebanie europejskiego marzenia”.
Idzie nowe, czy wraca stare?
– historia pokaże…