5 grudnia 2024

loader

Niemcy coraz bardziej antyrosyjskie?

fot. pexels

Z niemieckim rządem w ostatnim roku jest ten problem, że choć w ostatecznym rozrachunku Niemcy robią, to co należy, to jednak wcześniej jednak światowa opinia publiczna zmuszona jest obserwować irytujący proces zwlekania z podjęciem właściwej decyzji. Na końcu jednak zwycięża rozsądek i naciski sojuszników, w tym Stanów Zjednoczonych. Dlaczego tak się dzieje?

To zwlekanie wynika między innymi nastawienia niemieckiego społeczeństwa do wspierania Ukrainy w wojnie z Rosją. Jak pokazują sondaże, Jedna czwarta Niemców chce zwiększenia pomocy militarnej dla Ukrainy, jedna czwarta jej ograniczenia, a niecała połowa Niemców uważa, że obecny poziom pomocy jest właściwy. Niemiecki rząd stara się działać zgodnie z tymi nastrojami i szuka złotego środka. 

Jednak to, co da się wyjaśnić w polityce wewnętrznej, jest destrukcyjne dla autorytetu Niemiec na arenie międzynarodowej. Zwlekanie w podejmowaniu decyzji prowadzi do erozji niemieckiego przywództwa w Europie, szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej. 

Pamiętajmy, że czasy, gdy niemiecka armia była potęgą pancerną należą do przeszłości. Teraz Bundeswehra posiada najprawdopodobniej w swoich wojskach lądowych jedynie ok. 320 czołgów Leopard 2 w różnych wersjach. Jeszcze przed 2014 roku Angela Merkel w ogóle chciała, aby Bundeswehra zrezygnowała z czołgów. To oczywiście może tłumaczyć z jakiego powodu Niemcy nie chcą oddać swoich czołgów, nie tłumaczy jednak dlaczego nie pozwalają zrobić tego innym. Ich postawa jest nie do obrony. 

Z drugiej strony nie ma wątpliwości, że w SPD dochodzi do zmiany o historycznym znaczeniu. Tracą wpływy politycy, którzy chcieli budować system bezpieczeństwa z Rosją. Zyskują ci, którzy chcą budować system bezpieczeństwa przeciwko Rosji. Rosja przestaje być partnerem, staje się zagrożeniem. Można krzywić się na tempo tej zmiany. Ale ona jest nieodwracalna. 

W Europie 11 państw posiada czołgi Leopard, łącznie jest ich 2400.  Przekazanie co dziesiątego Leoparda Ukrainie w ramach koalicji byłoby realnym wsparciem dla Ukrainy, które pozwoliłoby na utworzenie dwóch brygad pancernych. To byłaby realna siła militarna. Oczywiście 240-300 zachodnich czołgów to nie jest siła, która pozwoli Ukrainie wygrać wojnę, czy odbić Krym. Sytuacja Ukrainy jest jednak obecnie inna. Główną troską Kijowa jest odparcie planowanej rosyjskiej ofensywy. W tych działaniach zachodnie czołgi mogą okazać się bezcenne. 

Dlatego przyjaciele walczącej Ukrainy nie powinni ustawać w działaniach i naciskach na rzecz przekonania niemieckiego rządu do wyrażenia zgody na przekazanie Ukrainie Leopardów.

Autor jest wiceprzewodniczącym Komisji Obrony Narodowej, posłem na Sejm RP oraz sekretarzem generalnym Nowej Lewicy

Marcin Kulasek

Poprzedni

Premierka straciła energię do rządzenia

Następny

PZPN nie zraził się do Portugalczyków?