Życie ludzkie w Meksyku jest tanie. Miriam Rodríguez Martínez doprowadziła do schwytania morderców jej córki. Dwa dni temu została zabita.
Miriam Rodríguez Martínez stała się w Meksyku symbolem walki z bezkarnymi kartelami narkotykowymi. Prowadziła własne śledztwo, kiedy państwo demonstrowało swoja bezradność. Dzięki jej uporowi i męstwu odnalazła szczątki swej córki, zamordowanej przez członków kartelu narkotykowego. Dzięki zebranym przez nią informacjom, policja aresztowała mężczyznę, uważanego za głównego sprawcę i jego wspólników. Podejrzany jednak uciekł z więzienia jeszcze przed procesem sądowym.
Martínez od tego czasu pomagała ludziom znajdującym się w podobnej do jej sytuacji. Stała się niewygodna i groźna dla narkotykowych karteli, wielokrotnie otrzymywała pogróżki. Policja jednak odmawiała jej ochrony. 10 maja, w Meksyku obchodzonym jak Dzień Matki, do jej domu weszło kilku mężczyzn i oddało do kobiety ponad 20 strzałów. Martínez zmarła w drodze do szpitala. Jej śmierć, dobitnie pokazująca bezradność meksykańskiego państwa wobec zorganizowanej przestępczości, wywołała oburzenie w całym kraju, jak informuje tvn24. Poza brzmiącymi jak drwina ubolewaniami gubernatora prowincji z powodu śmierci Martínez, meksykański oddział biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka wezwał władze do schwytania winnych środowego zabójstwa, Narodowa Komisja ds. Praw Człowieka (CNDH) wyraziła swe oburzenia z powodu morderstwa i stwierdziła, że władze Meksyku nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa mieszkańców i zapobiec łamaniu praw osób działających jako obrońcy praw człowieka. Amnesty International domaga się „niezależnego, bezstronnego i dogłębnego” śledztwa w sprawie śmierci Martínez.
Nie zmieni to najprawdopodobniej w niczym sytuacji Meksyku, który od wielu lat jest krajem, w którym rządzą bandyci handlujący narkotykami, a nie wybrane władze.