Dwa lata rządów socjaldemokratów to rozczarowanie – mówią pracownicy sfery budżetowej w Portugalii, którzy protestowali przez cały piątek. Masowy charakter odmowy pracy wskazuje, że niezadowolenie społeczne jest znaczne.
W strajku wzięli udział zatrudnieni w służbie zdrowia, oświacie oraz sądownictwie i stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Łączą ich wspólne postulaty i wzrostu wynagrodzeń i poprawy warunków pracy. Jednym z żądań jest wprowadzenie 35-godzinnego tygodnia pracy. Sprawująca obecnie władzę Partia Socjalistyczna, prezentująca socjaldemokratyczną linię, obiecała przed wyborach w 2015 roku podniesienie wynagrodzeń do określonego poziomu. Obietnica nie została zrealizowana, a odpowiedzią pracowników jest strajk.
Według cytowanego przez PAP jednego z liderów związków zawodowych administracji publicznej Rui Raposo, do strajku przystąpiło 80 proc. pracowników sektora budżetowego.
„W piątek do pracy przyszło zaledwie 25 proc. osób zatrudnionych w sądach oraz stacjach sanitarno-epidemiologicznych i jedynie 10 proc. personelu szkolnego. Setki placówek oświatowych są zamknięte w całym kraju” – mówił Rui Raposo.
Jest to już drugi masowy bunt portugalskiej klasy pracującej. Pierwszy miał miejsce dwa lata temu. „W okresie od ostatniego dużego strajku pracowników sfery publicznej niewiele się zmieniło, a rząd pozostaje w dalszym ciągu bierny wobec naszych postulatów” – powiedział Raposo.