Ukraińska prokuratura generalna apeluje od wyroku sądu, który uznał, że były prezydent Gruzji i mer Odessy Mikeil Saakaszwili może odpowiadać z wolnej stopy.
– Nie wyobrażam sobie, w jakim kraju bezpaństwowiec, który wdarł się przemocą na jego terytorium, a potem zorganizował ruch mający na celu obalenie rządu zostałby uwolniony przez sąd – oświadczył prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko, zapowiadając wniesienie apelacji.
Występując przed sądem Mikeil Saakaszwili oskarżył władze ukraińskie o spisek mający na celu wydanie go Rosji. – Putin i Poroszenko są do siebie podobni. Jeśli jednak jestem agentem FSB, to trzeba to udowodnić w sądzie i wymienić mnie na ukraińskich żołnierzy. Putin gotów jest wymienić mnie na wszystkich Ukraińców – powiedział. – Uważam, że jestem jeńcem wojennym. Jeńcem oligarchów Ukrainy i Putina. Jestem wojskowym jeńcem wojennym, bo oni prowadzą wojnę przeciwko Ukrainie – dodał.
Zaraz po aresztowaniu, którego ukraińskiej policji udało się dokonać po kilku bezskutecznych próbach 9 grudnia, Saakaszwili wezwał do obalenia prezydenta Poroszenki, ale po zwolnieniu z aresztu złagodził swoje wypowiedzi. – Będziemy konsolidować się z innymi siłami politycznymi. Nie potrzebujemy przewrotu. Musimy przygotowywać się do konstytucyjnego, spokojnego, ważnego i niezbędnego procesu zmiany władzy na Ukrainie – oświadczył.
Ukraińskie władze starają się powstrzymać polityczne ambicje Gruzina, który jeszcze do niedawna miał być twarzą pomajdanowych przemian, aż zdecydował się wejść w konflikt z Poroszenką i jego ekipą, w zamian za co został pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa. Czynią to jednak z taką nieporadnością, że trudno orzec, wynika ze słabości organizacyjnej, czy też jest z jakichś powodów celowa.
Saakaszwili został oskarżony o współpracę z Rosją i obalonym w 2014 r. prezydentem Wiktorem Janukowyczm, sposób w jaki zostało to przedstawione budzi jednak podejrzenia, że może raczej chodzić o zniechęcenie jego zwolenników do swojego przywódcy na zasadzie ad hoc podjętych działań.