Materiał partnerski
Mao Rui, chińska tłumaczka, otrzymała nagrodę Fishing Fortress Science Fiction dla najlepszego tłumacza nieangielskojęzycznej literatury science fiction. Wyróżnione zostało jej tłumaczenie na języki chiński „Cyberiady” Stanisława Lema. Mao Rui, absolwentka polonistyki Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych, przez prawie 6 lat pracowała jako lektorka na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W 2023 roku obroniła pracę doktorską na Wydziale Polonistyki UJ, poświęconą kompetencjom językowym Chińczyków zdających egzaminy certyfikatowe z języka polskiego. Obecnie pracuje na Szanghajskim Uniwersytecie Studiów Międzynarodowych jako lektorka i kierownik kierunku.
Nagrody Fishing Fortress Science Fiction ufundowane zostały przez założony w 2019 roku w Chongqing – Fishing Fortress Science Fiction College, który uważany jest za największą uczelnię science-fiction na świecie. Ta nagroda non-profit, zwana również potocznie chińskim Noblem w dziedzinie science fiction, przyznawana jest wyjątkowym dziełom i osobom zajmującym się pisaniem, tłumaczeniem, publikowaniem, edukacją, mediami i sztuką science fiction.
Co znaczy dla Pani, przyznana niedawno w Chongqing nagroda dla „Najlepszego tłumacza nieangielskojęzycznej literatury SF”?
Dla mnie ta nagroda jest totalną niespodzianką, oczywiście przemiłą niespodzianką. Szczególnie, że nominowani do niej byli znani tłumacze, którzy specjalizują się w przekładach na chiński literatury science fiction. „Cyberiadą” Lema w sumie zadebiutowałam w dziedzinie tłumaczenia literatury SF. Poza tym nie wiedziałam nic o tej nagrodzie i nawet nie wiem przez kogo zostałam do niej zgłoszona.
Czy Pani przekład to pierwsze tłumaczenie Lema na język chiński, czy jego twórczość jest znana w Chinach?
Nie, już długo wcześniej, Lem był tłumaczony na język chiński, ale z przekładów angielskich, szczególne Michaela Kendalla. Sądzę, że wielu chińskich czytelników w początkowym okresie poznawało Lema właśnie przez tłumaczenia Kendalla. Pierwszą książką Stanisława Lema przetłumaczoną bezpośrednio z polskiego na język chiński, było Solaris w przekładzie prof. Zhao Gang. W ostatnich latach literatura Lema, zdobywa w Chinach coraz szerszą popularność, zarówno wśród wielbicieli literatury science fiction, jak i krytyków literackich oraz tłumaczy. Przyczyniła się do tego nie tylko coraz większa popularność literatury science fiction w Chinach, ale również dynamiczny rozwój chińskiego rynku gier komputerowych.
Dopiero zaczyna Pani karierę tłumacza, a już taki sukces. Czy mógłbym zapytać, jakie pozycję polskiej literatury przetłumaczyła Pani z języka polskiego na chiński?
Oprócz „Cyberiady” Stanisław Lem, byłam współautorką przekładu na język chiński – wraz dwoma innymi tłumaczami – innego dzieła Lema „Summy Technologiae”. Poza tym przetłumaczyłam „Dwanaście srok za ogon” Stanisława Łubieńskiego, a w „Antologii polskich dramatów”, która ukazała się w Chinach w tym roku, znajdują się moje tłumaczenia dwóch sztuk teatralnych: Doroty Masłowskiej „Między nami dobrze jest” i Piotra Tomaszczuka „Bóg Niżyński”.
Wracając do „Cyberiady” w Pani przekładzie, co sprawiło Pani największy problem podczas tłumaczenia Lema?
Generalnie przekłady dzieł Lema to ogromne wyzwanie translatorskie dla tłumaczy posługujących się językami indoeuropejskimi, zaś w przypadku języka tak odległego od oryginału, jak chiński, to podwójna trudność. Największe trudności sprawiły neologizmy pojawiające się w książce. Obecność neologizmów, idiolektalnej odmiany języka oraz zabiegów stylizacji, czyni z powieści rodzaj dyskursu nieprzeźroczystego w dziedzinie przekładu. Jest to rodzaj tekstu, który przypomina intelektualną łamigłówkę zanurzoną w futurologicznym świecie przedstawionym, spotęgowaną zabawą słowną oraz wariantami języka, który cechuje rzeczywistość inną od tej, która nas otacza, a jednak zanurzoną pośrednio w naszych realiach. Pozwala z jednej strony zabłysnąć geniuszem translatorskim, ale z drugiej natrafia na takie przeszkody, których pokonanie w przekładzie jest nie lada wyczynem.
Mogłaby Pani podać jeden przykład, który obrazuje skomplikowany proces przekładów tekstów Lema na język chiński?
Już sam tytuł był nie lada wyzwaniem. Gdy sięgnęłam po przekład samego tytułu, już pojawił się problem, jak oddać specyfikę jego konotacji chińskim czytelnikom? W przypadku języków indoeuropejskich tłumacze znajdują w swoich leksykonach odpowiednie formy, o zbliżonej fonetyce do oryginału, na przykład w języku angielskim Cyberid lub w niemieckim Kyberiade. W przypadku języka chińskiego trudności są znacznie większe. Zdaję sobie sprawę, że ten chiński tytuł nie zachowuje formy oryginalnego języka z powodu różnicy w formie obu języków. Trudno również było nawiązać do skojarzeń z Iliadą. Po naradzie z redaktorką z wydawnictwa, aby uruchomić pierwsze skojarzania lekturowe wśród chińskich czytelników, ustąpiłam na rzecz tytułu 机器人大师 (Jiqiren Dashi), co dosłownie oznacza Mistrzowie robotów.
Czy zdradzi Pani z których dotychczasowych tłumaczeń jest najbardziej zadowolona?
To jest trudne pytanie, bo z pracy nad tłumaczeniem każdego utworu zawsze wynoszę mieszane uczucia. Na pewno są takie miejsca, z których jestem bardzo zadowolona, wręcz uznaję, że osiągnęłam, „wyżyny” czy „szczyt” w tłumaczeniu, ale naturalnie w niektórych miejscach mam nawet żal do siebie, że czytelnik mógłby doświadczyć przeżycia z lepszym zdaniem, bo w oryginale jest ono sprytniej czy bardziej zgrabnie napisane.
Jakie są Pani plany tłumaczeniowe na najbliższą przyszłość?
Moje plany bardzo często są związane z planami wydawnictw. Na razie pracuję nad biografią Wisławy Szymborskiej. Dalszych planów na razie nie mogę zdradzić.
Dziękuję bardzo za rozmowę i jeszcze raz bardzo gratuluję otrzymanego wyróżnienia.
Dziękuję bardzo.