– tak odpowiedziała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini na sugestię premiera Izraela, aby państwa UE poszły w ślady USA i zapowiedziały przeniesienie placówek dyplomatycznych z Tel Awiwu do Jerozlimy.
Spotkanie europejskich ministrów spraw zagranicznych z premierem Izraela nie przyniosło zmiany stanowiska. Choć premier Binjamin Netanjahu przekonywał, że Jerozolima jest stolicą Izraela od 70 lat, UE pozostała przy swojej wykładni polityki wobec konfliktu blisjkowschodniego. – „Wiecie, haju hest stanowiski UE. Wierzymy, że jedyne realistyczne rozwiązanie konfliktu między Izraelem a Palestyną opiera się na współistnieniu dwu państw z Jerozolimą jako stolicą ich obu a podział między nimi opiera się na rozgraniczeniu z 1967 roku – powiedziała Mogherini dodając, że jest to wspólna pozycja (państw UE). – Będziemy nadal wspierać międzynarodowy konsensus w sprawie Jerozolimy dotąd, aż ostateczny status Świętego Miasta nie zostanie rozwiązany w drodze bezpośrednich negocjacji pomiędzy stronami – oświadczyła.
Co istotne, jest to tylko stanowisko Brukseli, ale stanowisko wszystkich państw członkowskich. Jeżeli premier Netanjahu liczył, że może uda wbić się klin we wspólne stanowisko UE, jego plan zawiódł. Wprawdzie w ubiegłym tygodniu premier Węgier Viktor Orbán zablokował oświadczenie UE potępiające decyzję Donalda Trumpa, a prezydent Czech Miloš Zeman otwarcie ją chwalił, ministerstwa spraw zagranicznych obu krajów wyraźnie stwierdziły, że nie zamierzają przenosić swoich ambasad. Nie wyłamała się również Polska – kraj chełpiący się jakoby bardzo specjalnymi relacjami z USA, niemal jak Izrael – po spotkaniu ministrów z premierem Netanjahu szef polskiej dyplomacji powtórzył stanowisko zaprezentowane przez Federikę Mogherini niemal słowo w słowo: – Polska nie zmieni zdania, dlatego że uważamy w dalszym ciągu, że kwestia ta powinna być rozstrzygnięta w bezpośrednich, bilateralnych rokowaniach między Izraelczykami a Palestyńczykami, w oparciu o prawo międzynarodowe, w oparciu o rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Trump pozostał więc osamotniony. Jedynym chyba przywódcą na świecie, który decyzję pochwalił był prezydent Filipin Rodrigo Duterte jednak – po pierwsze – jest to polityk, który często zmienia opinie i – po drugie – są one nierzadko kontrowersyjne. Jeszcze niedawno Trumpa potępiał i lżył najgorszymi słowami. To, że w sprawie Jerozolimy stał się jego sojusznikiem, brzmi raczej jak ponura ironia.