USA wspierają Ukrainę militarnie i finansowo oraz wojują z Rosją za pomocą sankcji. Jednocześnie współpracują z Rosją tam, gdzie uznają to za stosowne.
Najbardziej widocznym obszarem takiej współpracy są badania przestrzeni kosmicznej. W połowie lipca amerykańska agencja badań kosmicznych NASA zawarła ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Roskosmos porozumienie w sprawie włączenia rosyjskich kosmonautów do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). W oficjalnym komunikacie NASA tłumaczy to tym, że żadna z kosmicznych agencji nie ma możliwości funkcjonowania niezależnie od innych. Amerykańska agencja argumentuje, że zintegrowanie załóg statków amerykańskich i rosyjskich ma na celu także ochronę życia kosmonautów, choć szewc Fabisiak przypuszcza, że chodzi tu przede wszystkim o podział finansowych nakładów na tak bardzo kosztowne przedsięwzięcie.
Również Roskosmos twierdzi, że porozumienie jest zgodne z interesami Rosji i USA. Jego oficjalny przedstawiciel Siergiej Krikaliew oświadczył, że Rosja ma zamiar zbudować własną stację kosmiczną, jednak póki co będzie korzystać z amerykańskiej. Choć w amerykańskich badaniach bierze udział także Kanada i Japonia, to postanowiono włączyć tu także Rosję, która ma w tej dziedzinie długoletnie doświadczenia oraz liczący się potencjał. Ponadto – jak przypomina szewc Fabisiak – w przeszłości miały miejsce dwustronne inicjatywy w zakresie badań kosmicznych, jak choćby wspólny lot statków Sojuz i Apollo.
W wyniku porozumienia do trzyosobowej załogi stacji orbitalnej, składającej się amerykańskiego, kanadyjskiego i japońskiego kosmonauty dołączyła Rosjanka Anna Kikina. Wzajemny układ przewidywał, że amerykańscy astronauci polecą w kosmos na pokładzie statku kosmicznego Sojuz z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie a rosyjscy z przylądku Canaveral na Florydzie. Załoga stacji ma przebywać w kosmosie przez 145 dni, przy czym uruchomienie programu zostało nieco opóźnione z powodu szalejącego na Florydzie huraganu.
Na podstawie pewnych faktów szewc Fabisiak dochodzi do wniosku, że dogadanie się co do wzajemnej współpracy miało miejsce na wyższym szczeblu niż agencje kosmiczne, które jak wiadomo, nie są firmami prywatnymi tylko agendami rządowymi. O tym, że decyzję o współpracy z USA podjęto na najwyższym poziomie władzy mówił wspomniany wyżej Krikaliew informując, że na Kremlu zaaprobowano kontynuację współpracy z USA do roku 2024. Ponadto rzeczą znamienną jest to, że tuż przed zawarciem wspomnianego układu został zdymisjonowany dyrektor generalny Roskosmosu Dmitrij Rogozin, o którym mówiło się, że łączą go bliskie więzi z Putinem. Powodu raczej nieoczekiwanej dymisji oficjalnie nie podano. Zdaniem szewca Fabisiaka, jego usunięcie wiązało się z tym, że od 2014 r, był on na liście osób objętych amerykańskimi sankcjami. Nie mógłby zatem być partnerem w kontaktach z Amerykanami. Nie jest też wykluczone, że to sami Amerykanie odejście Rogozina postawili jako warunek podpisania już gotowej umowy.
Tymczasem, podczas gdy nie bacząc na sankcje i izolowanie Rosji Waszyngton dogaduje się z Moskwą, to Europejska Agencja Kosmiczna ogłosiła, że wycofuje się ze współpracy z Rosją jeśli chodzi o misję badawczą na Marsie. Widocznie czuje się na tyle kosmicznie silna, że nie potrzebuje rosyjskiego wsparcia i sama poradzi sobie z penetrowaniem Marsa – wnioskuje szewc Fabisiak. O ile ktokolwiek w Europie zechce sobie zawracać głowę wysyłaniem na Marsa chodzików, skoro rysują się coraz poważniejsze problemy. Zwłaszcza energetyczne.