W trzech kluczowych krajach Unii Europejskiej wybory. W ciągu pół roku możemy znaleźć się w zupełnie nowej europejskiej rzeczywistości.
Francuzi wybierają właśnie prezydenta. W czerwcu Brytyjczycy pójdą do przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Niemcy zaś we wrześniu wybiorą nowy parlament i nowego kanclerza. Może tę funkcję po raz czwarty obejmie pani Angela Merkel, a może na fotelu kanclerza zmieni ją pan Martin Schultz – do niedawna przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Na szczęście obydwoje są zdeklarowanymi zwolennikami Zjednoczonej Europy!
Ale nie będziemy musieli czekać aż do września, żeby dowiedzieć się, co się stanie z Unią. Już w maju, po drugiej turze francuskich wyborów prezydenckich przekonamy się, czy nie spełni się najgorszy scenariusz dla francuskich zwolenników Unii. Zapowiedzi z kampanii wyborczej o „wyjściu z europejskiej niewoli” brzmiały groźnie, ale miejmy nadzieję, że w końcowym efekcie okaże się, że były to tylko strachy… na Francuzów.
Nawet, jeśli wydarzenia nad Sekwaną potoczą się pomyślnym dla Unii Europejskiej nurtem, to wydarzenia nad Tamizą już dziś wyglądają groźnie. Konserwatyści mają bardzo wysokie poparcie w sondażach – niemal 50-procentowe. Jeśli jeszcze w czerwcu je przy urnach powiększą, pani premier Theresa May będzie miała bardzo silną kartę przetargową w brexitowych negocjacjach. Ale i Unia nie zamierza ustępować! Będziemy negocjować twardo i zdecydowanie. Zapowiada się więc bardzo trudna rozmowa. Możemy spodziewać się nieprzyjemnego rozwodu. Miejmy nadzieję, że na końcu górę weźmie jednak poczucie odpowiedzialności i wspólne interesy, które od wieków, mimo oddzielającego Wielką Brytanię od kontynentu Kanału La Manche, zawsze zwyciężały.
Jeśli zostanie osiągnięty jakiś kompromis, na który obie strony będą narzekały, ale który ostatecznie zaakceptują, to i tak wcale to nie będzie oznaczało końca niespodzianek! W Szkocji bowiem znów głośno mówi się o referendum niepodległościowym. Co prawda w tym sprzed trzech lat 52 proc. Szkotów opowiedziało się za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie, ale od tego czasu trochę się zmieniło. Brexit nie spotkał się z ich życzliwością. Aż 62 proc. Szkotów było za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Co ciekawe także Północnym Irlandczykom wcale nie uśmiecha się perspektywa odbudowy znienawidzonej granicy między Belfastem a Dublinem – a tak to będzie musiało się skończyć, jeśli brytyjska Irlandia Północna będzie graniczyła z należącą do Unii Europejskiej Irlandią. W Północnej Irlandii słychać więc pomruki niezadowolenia – być może pod wpływem ożywionej na nowo dyskusji o szkockiej niepodległości. Szkoci otwarcie mówią, że kolejne referendum w tej sprawie mogłoby się odbyć już w przyszłym roku i Anglikom nic do tego.
Może się więc okazać, że pani Theresa May będzie ostatnim brytyjskim premierem w Unii Europejskiej i ostatnim premierem… Zjednoczonego Królestwa. No, bo co to za Zjednoczone Królestwo bez Szkocji?…