8 listopada 2024

loader

W co gra Serbia?

fot. Screenshot Twitter

Najemnicy z Grupy Wagnera pomagają serbskim bojówkom w przygotowaniu potencjalnego ataku hybrydowego przeciwko Kosowu – powiedziała kosowska prezydent Vjosa Osmani, w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „The Telegraph”. Takie oskarżenie stoi w opozycji do ostatnich działań Serbii przeciwko tej grupie. Vuczić próbuje „mieć ciasto i zjeść ciasto”?

Atak hybrydowy inspirowany działaniami Rosji w Ukrainie? „Najemnicy pomagają serbskich bojówkom przemycić do Kosowa broń i nieoznaczone mundury wojskowe; operacja ma na celu podłożenie fundamentów pod potencjalny atak hybrydowy, dzięki któremu Serbia odbierze Kosowu część terytorium” – powiedziała Osmani.

Mówiąc o przygotowaniach, prezydent Kosowa zwróciła uwagę na podobieństwa do nielegalnego przyłączenia Półwyspu Krymskiego do Rosji w 2014 roku. „Przywożą broń i mundury, nie są jednak oficjalnie częścią serbskiej armii. Belgrad chce osiągnąć swoje cele bez nazywania swoich działań operacją wojskową” – oceniła Osmani.

„Wystarczy spojrzeć na to, co w 2014 roku zrobił Putin, żeby zobaczyć, że to ten sam schemat. Najpierw użył żyjących na Krymie Rosjan, potem pod przykrywką przeprowadzał różne działania, a w końcu wysłał na Półwysep grupy paramilitarne” – wyjaśniła.

„Mamy jasny dowód na to, że serbskie bojówki planują i organizują swoje działania z wagnerowcami. To, ilu z nich znajduje się przy naszej granicy lub wewnątrz państwa, jest obecnie badane” – przyznała prezydent Kosowa. Jej zdaniem celem Belgradu jest „przygotowanie gruntu pod potencjalną aneksję – nie przy użyciu klasycznego ataku, ale działań hybrydowych”.

„Dwa czy trzy dni przed rosyjską agresją na Ukrainę słuchałam wielu światowych liderów twierdzących, że Putin nie jest tak głupi, żeby zaatakować. To samo słyszymy teraz o Vucziciu (prezydencie Serbii)” – przypomniała Osmani. „Rosji zależy na wykorzystaniu Bałkanów do ataków przeciwko NATO i Unii Europejskiej. Przy użyciu Serbii chcą stworzyć nowe punkty zapalne, żeby zachodnie demokracje musiały rozproszyć swoją uwagę i wysiłki; żeby odciągnąć ich od Ukrainy” – oceniła kosowska prezydent. 

Jest to dość radykalne oskarżenie biorąc pod uwagę mający obecnie miejsce stopniowy zwrot Serbii w kierunku koalicji antyputinowskiej. Gra pozorów?

Prorosyjscy narodowcy protestowali w Belgradzie

Kilkuset demonstrantów – z których część nosiła oznaczenia rosyjskiej Grupy Wagnera oraz symbol Z – protestowało w Belgradzie przeciwko polityce władz Serbii względem sąsiedniego Kosowa. Protesty zorganizowała organizacja Narodowe Patrole, której lider publicznie przyznaje się do związków z rosyjską Grupą Wagnera. Demonstrujący wzywali do serbsko-rosyjskiej jedności i sprzeciwiali się kontynuacji rozmów z władzami Kosowa.

Część z nich przeszła przez barykady otaczające pałac prezydencki, domagając się wydania określanego „zdrajcą” prezydenta. Żandarmeria wojskowa zatrzymała ich ostatecznie przed wejściem do siedziby głowy państwa. 

„Żaden wagnerowiec nie będzie klepał mnie po ramieniu, mówiąc, co mogę robić. Dobrze wiem, co jest najlepsze dla Serbii” – powiedział serbski prezydent Aleksandar Vuczić.

Serbska prokuratura oświadczyła, że nie będzie tolerować gróźb kierowanych pod adresem prezydenta ani innych oznak ekstremizmu. Ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało w o zatrzymaniu trzech osób, których podejrzewa się o wzywanie do zmiany porządku prawnego państwa przy użyciu siły oraz – jednego z nich – o posiadanie i produkcję materiałów wybuchowych.

Ambasador Rosji z zarzutami

W styczniu grupa antywojennych organizacji wraz z serbskim adwokatem Czedomirem Stojkoviciem przedstawiła prokuraturze w Belgradzie zarzuty karne przeciwko m.in. ambasadorowi Rosji w Serbii oraz szefowi serbskiego wywiadu w związku z ich zaangażowaniem w rekrutację przez Grupę Wagnera ochotników z Serbii na wojnę przeciwko Ukrainie. Wcześniej w tym samym miesiącu na prowadzonym w języku serbskim portalu telewizji Russia Today opublikowano ogłoszenie Grupy Wagnera o rekrutacji i warunkach uczestnictwa w wojnie. Krytykując ogłoszenie, prezydent Serbii przypomniał, że „rekrutowanie (do uczestnictwa w zagranicznych konfliktach zbrojnych) jest niezgodne z serbskim ustawodawstwem”. 

Reakcję prezydenta na zamieszczone na portalu Russia Today ogłoszenie pochwaliły znajdujące się w Belgradzie ambasady USA i Ukrainy.

Vuczić do niedawna sprawiał wrażenie sojusznika Putina

Przez długi czas balansował między Rosją a Zachodem. I chociaż Belgrad koniec końców potępił rosyjską inwazję na Ukrainę, to przez długi czas wzmagał się z przystąpieniem do sankcji. Było to spowodowane m.in. tym, że Rosja popiera stanowisko Serbów dotyczące niepodległości Kosowa, a także uzależnieniem od rosyjskiego gazu, który Belgrad kupuje po niższej cenie niż rynkowa.

Kluczowa w sprawie przyłączenia się Serbii do sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję wydaje się kwestia dołączenia do Unii Europejskiej.  

Serbia wystąpiła o członkostwo w UE w grudniu 2009 roku, w marcu roku 2012 uzyskała status kraju kandydującego. Negocjacje akcesyjne rozpoczęły się w styczniu 2014 roku, jak dotąd otwarto 22 z 35 rozdziałów negocjacyjnych. 35. rozdział dotyczy negocjacji i normalizacji stosunków z Kosowem.

„Wydaje mi się, że warunkiem podstawowym jest przyłączenie się przez Serbię do nałożonych na Rosję sankcji. Bez tego nie będzie otwierania kolejnych rozdziałów negocjacyjnych z UE” – powiedziała premier Serbii Ana Brnabić.

JM/PAP

Redakcja

Poprzedni

Kongres Kobiet 2023

Następny

Drzewa ratują przed upałem