W afrykańskim państwie, które niedawno zmieniło nazwę Suazi na eSwatini odbyła się druga tura wyborów parlamentarnych. Towarzyszyły temu ostre starcia z policją.
Obywatele eSwatini wzięli udział w piątek 21 września w wyborach parlamentarnych wybierając 59 deputowanych, podczas gdy 10 posłów mianuje osobiście król. Wyborcy nie mają natomiast żadnego wpływu na to, kto będzie zasiadał w Senacie. Król mianuje bowiem 20 senatorów, a 10 wybierają deputowani do izby niższej.
W trakcie wyborów doszło do incydentów i interwencji policji. Wyborcy protestowali przeciwko przeniesieniu urn z miejsca głosowania do jednej ze szkół, gdzie miało się odbyć liczenie głosów. Kiedy usiłowali sforsować zamknięte drzwi szkoły do akcji wkroczyła policja. Naoczni obserwatorzy zajścia twierdzą, ze do rozpędzenia protestujących użyto granatów ręcznych i kul gumowych, czemu policja zaprzecza.
Była to już druga w ostatnim czasie brutalna interwencja mundurowych. Na dwa dni przed wyborami w mieście Manzini doszło do regularnej bitwy pomiędzy siłami policji a związkowcami zrzeszonymi w Kongresie Związków Zawodowych Suazi domagającymi się wyższych płac i lepszych warunków pracy. Policja zaatakowała też siedzibę miejscowego oddziału Krajowego Stowarzyszenia Nauczycieli. Kilku jego działaczy, w tym sekretarz generalny, zostało doprowadzonych do aresztu.
Wybory parlamentarne w eSwatini mają bardziej formalny niż rzeczywisty charakter. W kraju tym zakazana jest działalność partii, natomiast kandydaci startujący w wyborach to z reguły osoby lojalne wobec króla. eSwatini to jeden przykładów monarchii absolutnej zachowujących pozory demokracji parlamentarnej. Król Mswati III sprawuje tu niepodzielną władzę. Nie tylko ma wpływ na władzę ustawodawczą, lecz także mianuje premiera i członków rządu oraz wyższych urzędników państwowych i sędziów. Rządzi za pomocą dekretów oraz podporządkował sobie media, które podlegają ostrej cenzurze. Nie toleruje też żadnej opozycji. Osoby opowiadające się za demokracją są sądzone na podstawie ustawy antyterrorystycznej. Taki model władzy król nazywa monarchiczną demokracją polegającą na partnerstwie między nim i społeczeństwem.
W kwietniu br. z okazji 50. rocznicy uzyskania niepodległości i jednocześnie swoich 50. urodzin król zarządził zmianę nazwy swojego państwa. Odtąd ma się ono nazywać eSwatini, co w miejscowym języku swati oznacza kraj ludności suazi. Zmianę tę król uzasadniał tym, że dotychczasowa nazwa stanowiła dziedzictwo kolonializmu. Ponadto argumentował, że angielska nazwa Swaziland ludziom na świecie kojarzy się ze Switzerlandem, czyli Szwajcarią.