Władca Korei Północnej, Kim Dzong Un oznajmił w orędziu noworocznym, że kraj jest bliski próbnego wystrzelenia międzykontynentalnego pocisku balistycznego, bowiem przygotowania przed próbnym startem rakiety są w ostatnim stadium.
Poza tym zagroził jeszcze USA dalszą rozbudową potencjału wojskowego, jeśli nie zaprzestaną dorocznych wspólnych manewrów wojskowych z Koreą Południową. W roku minionym Północ przeprowadziła kilka prób z pociskami balistycznymi i wybuchami jądrowymi.
Na wieść o zapowiedziach Kim Dzong Una, Donald Trump, który ma 20 stycznia objąć urząd prezydenta USA, zapewnił na Twitterze – podstawowym swoim organem prasowym – że północnokoreański pocisk balistyczny nigdy nie doleci do USA. „To się nigdy nie zdarzy!”, ogłosił.
Teraz trwają domysły, co Trump miał na myśli – czy chciał powiedzieć, że zatrzyma Koreę Północną, czy wątpi w rzeczywisty potencjał wojskowy Północy. Zwłaszcza, że w kolejnym wpisie skrytykował Chiny, że „zabierają olbrzymie ilości pieniędzy i bogactwa z USA poprzez totalnie jednostronny handel, ale nie chcą pomóc w kwestii Korei Północnej. Miłe!”.
Tymczasem wywiad południowokoreański pod postacią Instytutu Strategii Bezpieczeństwa Narodowego ujawnił, że od przejęcia rządów 5 lat temu, władca Północy skazał na śmierć około 340 osób, „by pokazać, kto tu rządzi”. 140 ofiar to wysocy rangą urzędnicy, oficerowie i działacze partyjni. Kim zmienił ministra obrony 5 razy, a jego ojciec 3 razy w ciągu 17 lat, z czego 2 razy, ponieważ minister umierał z przyczyn naturalnych.