27 kwietnia 2024

loader

Z wielkiej chmury Biała Księga

Z napięciem w niektórych stolicach oczekiwano treści tzw. Białej Księgi Komisji Europejskiej (KE), określającej płaszczyznę, na której będzie toczyć się życie integracyjne 27 państw unijnych, już bez W. Brytanii. Chwila jest historyczna, bowiem Księga pojawiła się na niespełna miesiąc przed szczytem UE w Rzymie z okazji 60-ej rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich z 1957 r., od których wszystko się zaczęło.

Skończyło się na tym, że z Brukseli nie wyszła wizja przyszłości Unii, „próba uratowania Europy” w obliczu Brexitu, lecz 5-punktowy katalog możliwości dalszego ciągu do roku 2025. Podziały wśród państw członkowskich są tak głębokie, że spójnego pomysłu nie dało się skonstruować. Zbyt silne są ruchy odśrodkowe ze strony takich państw, jak np. Polska, czy podziały na tle wpuszczania do Europy fal migracyjnych z Azji i Afryki.
Po drodze pojawiły się w prasie włoskiej doniesienia, że przewodniczący KE, Jean-Claude Juncker poległ z pomysłami integracyjnymi i ma tak wszystkiego dość, że nie będzie ubiegać się o drugi 2,5-letni etap kadencji przewodniczącego. Nieprawda, Juncker jednak lubi to zajęcie mimo, iż jest strasznie niespełnia człowieka. „Rzym musi otworzyć nowy rozdział. Przed nami jest wiele wyzwań dla naszego bezpieczeństwa, dobrobytu naszych obywateli, dla roli, jaką Europa będzie odgrywać w coraz bardziej wielobiegunowym świecie. Zjednoczona Unia 27 państw musi ukształtować swoje przeznaczenie i wypracować wizję swojej przyszłości” – napisał we wstępie do „Białej Księgi”.
Pierwszy scenariusz mówi ‚nie zmieniajmy nic’. Czyli działajmy w oparciu o obecne zasady przy wdrażaniu usprawnień wspólnego rynku, wspólnej waluty, walki z terroryzmem, ochroną granic i handlu z krajami trzecimi.
Drugi scenariusz sprowadza współpracę do wspólnego rynku. To w jakimś sensie powrót do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG) – co cieszyło Londyn i gdyby do tego doszło w ostatnich latach, nie byłoby Brexitu. Jasne, dokładnego powrotu do EWG nie będzie, bowiem jest np. wspólna waluta.
Takie wynalazki jak wspólna waluta, otwarte granice, bardzo kłują w oczy populistów i narodowców, jak francuski Front Narodowy, czy włoski Ruch Pięciu Gwiazd, którzy chcieliby powrotu do czasów sprzed Drugiej Wojny Światowej. To, że Biała Księga to tylko scenariusze, a nie jednolita wizja, wynika i z tego, że w tym roku są wybory we Francji, Niemczech, Holandii i może przedterminowe we Włoszech i wizją integracyjną nie należy tam wspomagać sił antyunijnych.
Trzeci scenariusz powiada w istocie „róbta co chceta”. Chceta się integrować? To się integrujta w swoim gronie, a inni niech sobie z osobna rzepkę skrobią. Jak na przykład Polska, Węgry, czy Czechy, czyli jedyne 3 kraje z 10, które przystąpiły do Unii w 2004 r., ale waluty euro nie chcą. To scenariusz kilku prędkości Unii.
I, sądząc po dzisiejszym klimacie politycznym i nastrojach społecznych w Unii, taka mniej więcej, będzie jej przyszłość. Zacznie krystalizować się jej jądro, coraz twardsze. A społeczeństwa i ich państwa, które są na innym etapie rozwoju, zaczną żyć własnym życiem.
Czwarty scenariusz, najbardziej wysublimowany intelektualnie, mówi że państwa UE będą wspólnie robić mniej, ale skuteczniej. Instytucje UE będą uprawnione do podejmowania decyzji w obszarach priorytetowych – np. handlu, energii, bezpieczeństwa, migracji, ochrony granic czy obronności (obecnie w zakresie polityki konkurencji, nadzoru bankowego). Tyle, że cały problem integracyjny to właśnie uzgadnianie tych dziedzin.
Scenariusz piąty – którego postaciami sztandarowymi są sam Juncker, przywódca liberałów europejskich, Guy Verhofstadt, czy socjaldemokratów niemieckich, Martin Schulz – chce zacieśnienia integracji we wszystkich obszarach, co zmierzałoby ku federacji państw europejskich.
„Biała Księga” ma rozpocząć debatę krajów członkowskich, by do grudnia wypracowały jedną wizję. A skończy się na scenariuszu trzecim

trybuna.info

Poprzedni

Zrezygnował, bo nie miał wyboru

Następny

Smutny finał balangi