Jak przystało na nieprzewidywalnego prezydenta, Donald Trump zaskoczył wszystkich swoją pierwszą podróżą zagraniczną.
Tradycyjnie nowi prezydenci USA swoje pierwsze wizyty składali w krajach sąsiedzkich, w Kanadzie lub w Meksyku. Trump odstąpił od tego zwyczaju i pojechał na Bliski Wschód i do Europy. W ciągu 9 dni odwiedził Arabię Saudyjską, Izrael, Włochy i Belgię. W czasie tej wizyty potwierdziły się pewne cechy osobowości obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych – pewność siebie, silne ego, i ignorancja o problemach międzynarodowych.
Mało słów, dużo kontraktów
W Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej przyjęto Trumpa z wielką pompą. Ten gadatliwy polityk tym razem okazał się wyjątkowo małomówny. W ciągu pierwszego dnia wizyty dziennikarze obliczyli, że publicznie wypowiedział tylko 26 słów.
Natomiast wizyta w Arabii Saudyjskiej była jedyną w czasie tej podróży, która obfitowała w wiele dwustronnych porozumień o współpracy wojskowej i gospodarczej. Trump m. in. podpisał największy w historii USA kontrakt o partnerskiej współpracy wojskowej o wartości 110 mld. Dolarów. Amerykanie zobowiązali się dostarczyć Arabii Saudyjskiej m. in. okręty, samoloty, czołgi, radary, systemy obrony przeciwrakietowej Patriot oraz THAAD. Ponadto koncerny amerykańskie podpisały rozmaite inne porozumienia. Tak np. koncern Lockheed Martin zbuduje 150 helikopterów Blackhawk dla Arabii Saudyjskiej, a koncerny Raytheon, General Dynamics, Dow Chemical i General Electric uruchomią swoją produkcję w Arabii Saudyjskiej. Były to porozumienia wartości 55 mld. Dolarów.
Trump nie ukrywał zadowolenia z powyższych porozumień. „To był wspaniały dzień. Będą wspaniałe inwestycje w Stanach Zjednoczonych, setki milionów dolarów” – powiedział , po czym udał się do hotelu Ritz Carlton. Był to jego pierwszy nocleg od wyboru na prezydenta w budynku nie będącym jego własnością.
Zmiana retoryki
Następnego dnia Trump spotkał się z prezydentami 55 państw muzułmańskich. W wygłoszonym przemówieniu mówił o zainteresowaniu Stanów Zjednoczonych regionem Bliskiego Wschodu i rozwojem partnerskich stosunków ze światem islamskim ‘ opartych na wspólnych interesach i wartościach”. Jeszcze niedawno w kampanii wyborczej mówił o islamie jako o religii opartej na nienawiści, a jako prezydent zakazywał muzułmanom wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Teraz w Rijadzie nazwał islam „jedną z największych religii w świecie”. „Staję przed wami – mówił – jako prezydent amerykańskiego narodu by przekazać wam przesłanie przyjaźni, nadziei i miłości. Mamy wizję pokoju, bezpieczeństwa i prosperity dla tego regionu i dla świata”. Trump apelował do przywódców krajów muzułmańskich aby wykorzenili terroryzm i pozbyli się terrorystów. „To nie jest walka między różnymi religiami, sektami i różnymi cywilizacjami. To jest walka między dobrem i złem” – powiedział prezydent Trump.
Podróż przez trzy religie
22 maja Trump z Arabii Saudyjskiej przeleciał do Izraela, ale poza podkreśleniem więzi łączących Stany Zjednoczone i Izrael wizyta nie przyniosła znaczących rezultatów. Trump wyrażał nadzieję na pokojowe uregulowanie problemu izraelsko-palestyńskiego, ale żadnych własnych propozycji w tej sprawie nie przedstawił, choć w Betlejem spotkał się z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem.
Kolejnym etapem podróży Trumpa był Watykan. W ten sposób można powiedzieć, że Trump w czasie tej podróży spotkał się z przedstawicielami trzech największych monoteistycznych religii: islamu, judaizmu i chrześcijaństwa. Trump i papież Franciszek różnili się poglądami m. in. w tak istotnych sprawach jak imigracja, zmiany klimatyczne, czy handel bronią. Premier Włoch Paolo Gentiloni apelował do Trumpa aby Stany Zjednoczone przyjmowały więcej imigrantów i aby wniosły większy wkład finansowy w pomoc dla ratowania imigrantów na Morzu Śródziemnym.
Pierwsze kroki w Europie
Dwudniowy pobyt Trumpa w Brukseli obfitował w wiele spotkań i wiele rozmów. Po przylocie po południu 24 maja Trump wraz z małżonką złożył wizytę w Pałacu Królewskim królowi Philippowi i jego małżonce Mathildzie. Następnie spotkał się z szefem rządu belgijskiego Charlesem Michelem. Po spotkaniach prezydent powiedział, że w czasie tych spotkań przyrzekli sobie współpracować ze sobą w wielu sprawach „na czele z problemem terroryzmu”.
Następnego dnia 25 maja Trump miał bardzo intensywny program imprez i spotkań. Na spotkaniu z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem i przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean Claude Junckerem omawiano jak skuteczniej walczyć z terroryzmem. Tusk podniósł również sprawę stosunków z Rosją. Tę ostatnią sprawę skomentował następująco: „Nie jestem w 100 procentach przekonany, że mamy z prezydentem USA to samo stanowisko i te same opinie na temat Rosji. Aczkolwiek, jeśli chodzi o konflikt na Ukrainie wygląda na to, że mówiliśmy jednym głosem”.
Trump spotkał się na lunchu z nowym prezydentem Francji, młodszym od niego o 32 lata Emmanuelem Macronem. Macron naciskał na amerykańskiego prezydenta aby Stany Zjednoczone wywiązały się z zobowiązań wynikających z międzynarodowego pakietu klimatycznego. Zapytany o wrażenia z rozmowy z Trumpem, Macron odpowiedział, że nie może przeprowadzić analizy psychologicznej swojego rozmówcy i dodał: „Nie interpretujemy problemów w ten sam sposób, ale jesteśmy w stanie rozmawiać szczerze”.
Symbol jedności i różnice zdań
Trump wziął udział w odsłonięciu pomnika ofiar zamach terrorystycznego w Nowym Jorku 11 września 2001 r. Ta tragedia była również symbolem jedności wszystkich państw członkowskich NATO, które zastosowały artykuł 5 układu NATO o zbiorowej obronie. W czasie jedynego przy tej okazji publicznego wystąpienia Trump skrytykował państwa sojuszu które nie wywiązują się z zobowiązań nakładów na obronę. Zwrócił uwagę, że tylko pięć krajów (USA, Wielka Brytania, Polska, Grecja i Estonia) wydają na obronę powyżej 2 proc. PKB. Prezydent obliczył, że gdyby wszystkie kraje wywiązały się z 2 proc. wydatków na obronę budżet obronny sojuszu bylby o 139 mld dolarów wyższy. Trump powiedział, że 23 kraje zachowują się nieuczciwie.
Należy zwrócić uwagę, że w swoim wystąpieniu Trump ani razu nie wspomniał o artykule 5 sojuszu. Ale w czasie kampanii wyborczej zaszokował Europejczyków kiedy powiedział, że Stany Zjednoczone będą bronic tylko tych członków sojuszu, „którzy wywiązali się z zobowiązań wobec nas”. Uczestniczy szczytu NATO zwiedzili nową okazałą siedzibę NATO, która kosztowała miliard dolarów. „Ani razu nie zapytałem ile kosztowała” – powiedział żartem amerykański prezydent. W czasie roboczej kolacji uczestnicy mówili o potrzebie wspólnej walki z terroryzmem i Państwem Islamskim. Trump potwierdził przedłużenie obecności wojsk amerykańskich w Europie Środkowo-Wschodniej i wytknął większości sojuszników „chroniczne niedofinansowanie” NATO. Wizyta Trumpa w Brukseli potwierdziła istnienie rozbieżności między USA i państwami europejskimi w sprawach handlowych, klimatycznych i w sprawie Rosji.
Trump zademonstrował w Brukseli swoje silne ego. Kiedy doszło na szczycie NATO do wspólnego zdjęcia na podium zdecydowanym ruchem na oczach wszystkich odepchnął prezydenta Czarnogóry Dusko Markovica by zająć centralne miejsce. Media światowe odnotowały to zdarzenie.
Nadchodzą trudne czasy
Z Brukseli Trump udał się do Taorminy na Sycylii na spotkanie grupy G7, w skład której oprócz Stanów Zjednoczonych wchodzą Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Japonia Włochy i Kanada. Ujawniły się tu duże różnice zdań między USA a resztą państw w sprawie paryskiego układu o zmianach klimatycznych. Trump, mimo nacisków ze strony pozostałych państw, zapowiedział, że w sprawie poparcia tego układu podejmie decyzję później. Różnice zdań dotyczyły również wolnego handlu i stosunków z Rosją. Trump ponownie skrytykował państwa NATO, że zbyt mało wydają na obronę, a Niemcy za nadwyżki w handlu z USA. Trump zagroził Niemcom nałożeniem wyższych ceł na niemiecki eksport do USA jeżeli Niemcy nie zmniejszą swej nadwyżki w handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Uczestnicy spotkania zgodni byli m. in. w ocenie sytuacji w Syrii, Libii, oraz w sprawie walki z terroryzmem. W tej ostatniej sprawie zapewniali, że zwiększą wysiłki by skuteczniej walczyć z terroryzmem.
Pierwsza zagraniczna wizyta Trumpa potwierdziła, że jest on trudnym i nieprzewidywalnym partnerem. Stosunki euroatlantyckie czekają trudne czasy i napięcia.
Autor jest profesorem Akademii Finansów i Biznesu Vistula, byłym posłem na Sejm (1993-2001) i byłym marszałkiem Senatu (2001-2005).