70 proc. laickich Izraelczyków czuje się zagrożonych przez nowy rząd premiera Benjamina Netanjahu. Ponad połowa ankietowanych uważa, że doprowadzi on do pogorszenia międzynarodowej pozycji Izraela – wynika z sondażu ośrodka Israel Democracy Institute, który cytuje portal Times of Israel. W związku z rosnącym zagrożeniem dla demokracji Izraelczycy zdecydowali się wyjść
Priorytetem nowego rządu Izraela, zgodnie z zapisem porozumienia koalicyjnego, będzie rozwój żydowskiego osadnictwa na Zachodnim Brzegu Jordanu i zalegalizowanie osiedli, które powstały tam niezgodnie z prawem.
Deklaracja gabinetu Netanjahu, który jest najbardziej religijnym i prawicowym rządem w historii państwa żydowskiego, zapowiada również, że w „wybranym czasie i po wzięciu pod uwagę narodowych i międzynarodowych interesów państwa Izrael” rząd zamierza dokonać aneksji Zachodniego Brzegu.
Sowite stypendia dla wierzących
Nowy rząd planuje również przyznanie hojnych stypendiów dla mężczyzn z ortodoksyjnych wspólnot, którzy poświęcają się studiom religijnym i nie pracują, a także przyznać większe prawa społeczności Haredi i respektować w pewnych sytuacja jej wymogi, jak rozdzielenie płci podczas wydarzeń publicznych.
Ponadto gabinet przedstawił już plan reformy sądownictwa, która pozwoli zwykłej większości parlamentarnej, liczącej w Knesecie 61 deputowanych, na anulowanie wyroków Sądu Najwyższego. Jak komentuje Associated Press, wprowadzenie takiego przepisu podważa mechanizm trójpodziału i wzajemnej kontroli władz państwa i prowadzi do erozji demokratycznych instytucji.
Co więcej, przeciwnicy Netanjahu przypominają, że jest on zainteresowany wprowadzeniem zmian w izraelskim systemie prawnym, ponieważ toczą się przeciw niemu postępowania sądowe, między innymi w sprawie zarzutów o korupcję. Minister Lewin powiedział, że planowane reformy nie mają nic wspólnego z postępowaniem przeciw premierowi.
Jak podkreśla AP, jeśli rząd zdoła wprowadzić daleko idące zmiany dotyczące Sądu Najwyższego, to zgodnie z obietnicami doprowadzi m.in. do zalegalizowania „dzikich” osiedli żydowskich na terenach okupowanych, które poprzednio zostały uznane za bezprawne oraz zwolni ultraortodoksyjnych Żydów (charedim) z obowiązkowej w Izraelu służby wojskowej.
Stronnicy Netanjahu testują też publicznie pomysł na podzielenie stanowiska prokuratora generalnego na trzy funkcje, z których dwie przypadłyby nominatom politycznym, co – jak pisze AP – pozwoliłoby premierowi obsadzić te funkcje osobami skłonnymi oddalić postawione mu zarzuty.
Przestępcy w rządzie
Izraelska prokurator generalna Gali Baharaw-Miara ogłosiła, że jest przeciwna mianowaniu ministrem członka Knesetu, który podczas sprawowania publicznej funkcji został skazany za przestępstwa podatkowe oraz korupcję.
Chodzi o Arieha Deriego, który w rządzie Netanjahu objął stanowisko ministra zdrowia i spraw wewnętrznych, a po dwóch latach, w ramach rotacji związanej z umową koalicyjną, ma objąć resort finansów. Deri został skazany w 2000 roku za wzięcie łapówki na trzy lata więzienia, skąd wyszedł po 22 miesiącach za dobre zachowanie. W ubiegłym roku skazano go na rok więzienia w zawieszeniu za przestępstwa podatkowe.
Prokurator generalna wysłała w sprawie Deriego notę do Sądu Najwyższego, który ma się wkrótce zająć kwestią powierzenia mu resortu spraw wewnętrznych i zdrowia.
W obliczu zagrożenia dla demokracji wybuchły protesty
Tysięce osób wyszło w weekend na ulice Tel Awiwu, aby zaprotestować przeciwko nowemu rządowi Izraela.
„Rząd osadników jest przeciwko mnie” – głosił napis na jednym z transparentów. Hasło na innym brzmiało: „Mieszkanie, środki do życia, nadzieja”. Niektórzy protestujący nieśli tęczowe flagi.
Demonstracji przewodzą lewicowi i arabscy członkowie Knesetu, izraelskiego parlamentu. Twierdzą oni, że plany nowego rządu z powodują destrukcję systemu sądownictwa.
Protestujący uważają też, że polityka nowego rządu Netanjahu zachwieje instytucjami demokratycznymi, dając absolutną władzę nowej koalicji rządzącej. Demonstranci wszywają też do pokoju i współistnienia między Żydami i Arabami zamieszkującymi Izrael.
PAL/PAP