Media głównego nurtu od paru dni trąbią o tym, że świat żyje historią Kevina Forda.
Tak skutecznie trąbili, że i ja o tym piszę. 54-letni pracownik sieci Burger King otrzymał od swojego pracodawcy prezent z okazji rocznicy zatrudnienia. Amerykanin dostał bilet do kina oraz plastikową torebkę wypełnioną słodyczami, kubkiem i breloczkami. Wideo, na którym widać mężczyznę rozpakowującego paczkę trafiło do sieci i zdobyło ogromną popularność. Mężczyzna pracuje w restauracji Burger King na lotnisku w Las Vegas nieprzerwanie od 27 lat. Nigdy nie wziął nawet jednego dnia urlopu.
Pełna współczucia wobec losu ojca córeczka stwierdziła, że jej tacie należy się lepsza nagroda za ponad ćwierć wieku przy smażalnicy. Założyła internetową zbiórkę pieniędzy. Cel finansowy zbiórki w wysokości 50 tys. dol. został szybko zrealizowany. Ludzie nadal przekazują pieniądze i udało się już uzbierać około 400 tys. dolarów. Swoim szczęściem mężczyzna podzielił się w jednym z programów telewizyjnych.
Fajnie, że Kevin Ford dostał pieniądze. Ale zdecydowanie niefajne, że o te pieniądze musiała żebrać w internecie jego córka. Takich Kevinów Fordów, którzy dostają po głowie od kapitalizmu, są w USA dziesiątki milionów. Jedna zbiórka nie zmieni nic, a denna narracja mediów masowych, daje ludziom złudne przekonanie, że zmieniają świat na sprawiedliwszy. A potem zadowoleni ze swoich moralnych dokonań idą i głosują na Republikanów.