Pan Niebieski, który gapił się na kozy
Nie wiem jak Państwo, ale ja uwielbiam Monthy Pythona. Kiedyś już chyba nawet o tym pisałem. Ostatnio zasłyszałem piękną historię, która spokojnie mogłaby posłużyć za montypajtonowski scenariusz do jednego ze skeczy. Napisało ją jednak samo życia, a wyreżyserował pech. I to nie w Londynie, tylko w Warszawie. Założę się, że cześć z Was…