Maski
Zewnętrzność nasza jak lustro, wnętrze się w niej odbija. Zrzucając maski jest pusto, normalność wszystko zabija. Ludzkość mitów potrzebuje, z tego wszystko wyrasta. Choć życie sztucznie smakuje, lubicie jeść tego chwasta.
Zewnętrzność nasza jak lustro, wnętrze się w niej odbija. Zrzucając maski jest pusto, normalność wszystko zabija. Ludzkość mitów potrzebuje, z tego wszystko wyrasta. Choć życie sztucznie smakuje, lubicie jeść tego chwasta.
Kiedyś na pewno zechcesz z domu naszego. Bo ciekaw świata tak, jak ja jesteś i szukasz swego. I gdy marzenia będziesz swe gonić synku kochany, Całą są mocą będzie Cię chronić serce Twej mamy. Miejsce w nim bowiem tak jak w skale dla Ciebie wyryte Złożyć…
Do przyszłości myślą nie zaglądaj, lecz walcz o to, na czym ci zależy. I na przeszłość wcale nie spoglądaj, bo nie wróci i na dnie już leży. Żadnej chwili nie warto marnować, by czuć dzisiaj życia swego smak. Wszystko bowiem można zaplanować, lecz przewidzieć nie da się i tak.
Dla tych kilku pięknych chwil i spełnionych marzeń. Dla tych wielu przebytych mil pełnych wrażeń. Dla kolejnego wschodu słońca i nowych nadziei. Dla wyzwań, którym nie ma końca w życia przestrzeni. Dla świecących gwiazd na niebie i blasku księżyca. Dla poznania samego siebie…
Ciekawość świata do czynu mnie budzi, odkrywam wszystko inaczej. Przechodząc obok tłumu ludzi, nie mieszczę się w schemacie. Wszyscy zamknięci w labiryncie pragnień, wstęp dla mnie tu wzbroniony. Ja żyję chwilą, która nagle uderza w mego wnętrza atomy.
Nad Morskim Okiem stoję i patrzę się na góry. Niczego tu się nie boję, choć wokół potęga natury. W miejscu tym magia się dzieje, marzenia się spełniają. I świat barwami się śmieje, gdy Tatry mnie otaczają.
Piszę do Ciebie ten sam ciągle niewysłany list. Choć wciąż ta sama, a jednak… zmienia mnie każda myśl. Jak chmury na niebie układam się w napis, a potem rozpływam. Nie możesz mnie dostrzec ani odczytać Bo to przecież ciągle tylko niewysłany list.
Pomiędzy wczoraj a jutro złudzenia rozpływają się i nic nie da się oszukać. Pomiędzy wczoraj a jutro maluję dzisiejsze niebo ciepłym dotykiem serca. Pomiędzy wczoraj a jutro gram nową melodię nadziei wyczuwając rytm chwili. Pomiędzy wczoraj a jutro uwalniam siebie…
W pieśni rośnie miasto, moja wielka damo, i nie możesz zasnąć, za gaconą ścianą, wiatr burzy myśli w twej głowie. Przeszklone zegary w mieszczańskich mieszkaniach między olejami tykają na ścianach, godziny echem grzmią w tobie. Półprzytomna wstajesz, o kawałku chleba,spieszysz na rozstaje w rozbabranych śniegach w ciżbę kufajek…
Ty nie jesteś tu za karę i masz swą misję do spełnienia. Wiem – nie rozumiesz tego wcale, lecz nie oszukasz przeznaczenia. Choćbyś ze swej ścieżki schodził, droga nigdy się nie zmienia. Wiedz – każdy po coś się urodził i nie oszuka przeznaczenia.