Wspaniali mężczyźni w swych szalejących maszynach

Moja prywatna „era automobilizmu” (tu śmiech, a nawet rechot dziki) trwała cztery lata i zakończyła się 23 lipca 1980 roku przy ulicy Nadbystrzyckiej w Lublinie w godzinach popołudniowych, gdy wpadłem w poślizg na kałuży błota i przedachowałem z jednego pasa jezdni na drugi małym Fiatem 126 P. Ani mnie ani…