7 listopada 2024

loader

Kilka niedociągnięć jest…

fot. Łączy nas piłka - Facebook

Cytując klasyka Stefana „Siarę” Siarzewskiego warto zadać pytanie: „a gdzie tu są dociągnięcia”? W ostatnim sprawdzianie przed mundialem Polska wygrała z Chile 1:0 w towarzyskim meczu piłkarskim w Warszawie. I wynik jest tutaj jedynym dociągnięciem. Bo gra i forma biało-czerwonych była daleka od optymalnej.

Pocieszeniem dla kibiców, których oczy bolały od oglądania Polaków może być fakt, że zgodnie z zapowiedziami trener Czesław Michniewicz oszczędził w meczu z Chile kilku swoich czołowych piłkarzy. Na ławce rezerwowych usiedli m.in. Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny i Piotr Zieliński. Czyli pewniacy do wyjścia w podstawowym składzie na Meksyk. W bramce biało-czerwonych od pierwszej minuty wystąpił Łukasz Skorupski, a w ataku – Arkadiusz Milik i Karol Świderski.

Po raz 99. w kadrze zagrał Kamil Glik, pełniący pod nieobecność Lewandowskiego funkcję kapitana, a po raz 94. – Grzegorz Krychowiak. Chilijczycy, którzy z siedmiu poprzednich meczów w różnych rozgrywkach przegrali aż sześć (bez zdobycia bramki) i jeden zremisowali, nie awansowali do mistrzostw świata. Dla polskich piłkarzy środowe spotkanie było ostatnim testem przed mundialem w Katarze. Rywala dobrano nieprzypadkowo – pod kątem stylu gry Meksyku i Argentyny. Mecz z Chile miał się odbyć na PGE Narodowym, ale z powodu problemów z dachem (wykryto wadę jednego z elementów konstrukcji stalowo-linowej) obiekt został wyłączony z użytkowania. Mimo przenikliwego zimna – kilku piłkarzy obu drużyn grało w rękawiczkach – i krótkiego okresu sprzedaży biletów, na trybunach przy Łazienkowskiej stawił się prawie komplet widzów. Spotkanie mogło i powinno rozpocząć się znakomicie dla Chilijczyków, którzy już w pierwszej minucie mieli świetną okazję, ale Skorupski wygrał pojedynek z Marcelino Nunezem. Później dość długo na boisku nie działo się nic ciekawego… Doświadczony bramkarz gości, kapitan Claudio Bravo nie miał nic do roboty. Natomiast Skorupski w 18. minucie złapał piłkę po strzale Nuneza. Chwilę później niecelnie z dystansu uderzył Milik. Przewaga cały czas należała do Latynosów, aktywny był m.in. Alexis Sanchez. W 30. minucie Skorupski znów musiał popisać się umiejętnościami, tym razem po mocnym strzale innej gwiazdy ekipy rywali, doświadczonego Arturo Vidala. Na drugą połowę nie wybiegł już Glik, zmieniony przez Bartosza Bereszyńskiego, a opaskę kapitana przejął Krychowiak. Obraz gry niewiele się jednak zmieniał. Wciąż częściej przy piłce byli Chilijczycy, a Skorupski znów musiał bronić, na przykład strzał z dystansu Nuneza. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, w 85. minucie Polacy zdobyli gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzył Jakub Kiwior, piłkę odbił przed siebie Bravo, a skuteczną, instynktowną dobitką popisał się Krzysztof Piątek. To zachęciło piłkarzy Michniewicza do kolejnych ataków, lecz wynik już się nie zmienił Biało-czerwoni na stadionie Legii nie zachwycili, ale osiągnęli swoje cele. Uniknęli kontuzji i odnieśli zwycięstwo. A przy okazji szansę gry otrzymali piłkarze, z których kilku rzadziej występowało ostatnio w swoich klubach.

Debeściak

Do pozytywów warto zaliczyć występ Łukasza Skorupskiego, który w przeciwieństwie do kolegów z pola, spisywał się wzorowo. Wybronił wszystko, co leciało w stronę polskiej bramki i był przy tym bardzo pewny. Dobrze wiedzieć, że trener Michniewicz ma świetnego zmiennika dla Wojciecha Szczęsnego.

Po meczu powiedzieli:
„Spodziewaliśmy się takiego przebiegu spotkania. Podobnie zapewne będzie w naszym pierwszym meczu na mundialu. Dlatego świadomie wybraliśmy Chile na naszego rywala. Mimo gorszego stanu murawy Chilijczycy pokazali, że bardzo dobrze panują nad piłką” – przyznał Michniewicz podczas konferencji prasowej. „Bez takich piłkarzy, jak Robert Lewandowski, Piotr Zieliński, Matty Cash czy nawet Nicola Zalewski, każdy zespół wyglądałby inaczej. Dzisiaj nie chodziło o wrażenia artystyczne, ale o to, żeby rozegrać to spotkanie i żeby szansę dostali piłkarze, którzy ostatnio grali mniej w swoich klubach” – wytłumaczył selekcjoner.

Krzysztof Piątek (napastnik reprezentacji Polski, zdobywca gola): „Zmiennicy pokazali jakość i to według mnie zadecydowało o wygranej. Cieszy fakt, że zagraliśmy „na zero z tyłu”. Mieliśmy problemy z utrzymaniem się przy piłce i kontrolą wydarzeń na boisku. Arturo Vidal dobrze rozgrywał piłkę i przez to było nam ciężko. Boisko też nie ułatwiało utrzymywania się przy piłce. Wiedziałem, że muszę schodzić po piłkę do środka pola i starałem się to często robić. Gram regularnie w klubie i to jest najważniejsze. Kilka bramek strzeliłem i zaliczyłem trochę asyst. Mam nadzieję, że najlepsze jeszcze przede mną”.

Kamil Glik (obrońca reprezentacji Polski): „Miałem miesięczną przerwę z powodu kontuzji. Od dwóch tygodni trenowałem, ale w klubie nie chciałem podejmować zbytniego ryzyka, żeby nie odnowił się uraz. Wolałem poczekać 10 dni więcej. Na mistrzostwa pojedziemy ze spokojem, ale i z emocjami, które zawsze są w takich okolicznościach. Kolejna wielka impreza przed nami i miejmy nadzieję, że piękne wspomnienia. Mecze „na zero z tyłu” są bardzo ważne. Fajnie też, że się zwycięża, bo to w piłce jest najważniejsze. Przede wszystkim cieszy jednak brak urazów, bo graliśmy na trudnym terenie”.

Grzegorz Krychowiak (pomocnik reprezentacji Polski): „Czułem się dobrze fizyczne, mimo trudnych warunków do gry. Najważniejszy jest pozytywny akcent, który pozwoli dobrze przygotować się nam do pierwszego meczu w mistrzostwach świata z Meksykiem, na którym już się koncentrujemy. Według mnie była bardzo dobra współpraca z Szymonem Żurkowskim, choć nasz system przeciw Meksykanom nie musi być taki sam. Gra się po to, żeby wygrywać, więc to cieszy, ale ta wygrana nie gwarantuje sukcesu w Katarze”.

Meksyk przegrywa
W serca polskich kibiców odrobinę nadziei na sukces w pierwszym meczu na mundialu może wlać fakt, że reprezentacja Meksyku przegrała we środę ze Szwecją 1:2. Skandynawowie byli naszymi rywalami w barażu o Katar. Podobnie jak Chile na mundial nie jadą i byli idealnym sparingpartnerem dla Meksyku. Szwedzka prasa tak skwitowała sukces swojej reprezentacji: „Wygląda na to, że Meksyk wybrał Szwecję na sparingpartnera z powodu naszego polskiego pogromcy, z którym znalazł się w jednej grupie mundialu”. „To pierwsze poważne zwycięstwo Szwecji po pięciu porażkach z rzędu” – zauważył dziennik „Aftonbladet”.

We czwartek o godzinie 14 polska ekipa wyleci czarterem do Kataru. Tam rywalizować będzie w grupie C ze wspomnianym już Meksykiem (22 listopada g. 17.00), Arabią Saudyjską (26 listopada, g. 14.00) i Argentyną (30 listopada, g 20.00).

Bartłomiej Nowak

Poprzedni

Żywią i bronią

Następny

Polska w grupie C z Holandią