Wiem jak to jest debiutować w Sejmie RP. Już samo wnętrze jego gmachu, znane do tej pory jedynie z telewizji, może nastrajać metafizycznie.
To przecież „Sanktuarium demokracji”, jak mawiały moje katolickie, prawicowe koleżanki.
Koleżanki z „zakładu pracy chronionej”, jak mawiali moi zgryźliwi, lewicowi koledzy.
Lewica wróciła do parlamentu. Dzięki mozolnej, systematycznej pracy jej aktywistów politycznych i dzięki lewicowych Wyborców.
Wróciła, bo potrafiła się zjednoczyć. To zjednoczenie zostało „nagrodzone” przez Wyborców. To oni ufundowali 51 czteroletnich stypendiów politycznych dla swoich wybrańców.
Sejm i Senat jeszcze nie zebrały się. Ale pierwsze dwa tygodnie powyborcze były okresem intensywnych działań politycznych. Na scenie politycznej zaistniały wszystkie przyszłe parlamentarne ugrupowania.
Poza lewicą.
Bo przyszli parlamentarzyści lewicy nadal nie zdecydowali czy będą zjednoczeni w przyszłym parlamencie, czy będą tam podzieleni.
Dlatego też nie mogą jeszcze przemówić w imieniu lewicy. Czy będą mogli?
Dwie, a może i trzy lewice, w Sejmie to najlepszy sposób na polityczne samo zmarginalizowanie się. To dobry początek na jedno kadencyjną przygodę parlamentarną.
To także lekceważenia lewicowych Wyborców.
Warto przypomnieć nowo wybranym, że dostali te swoje stypendia polityczne, bo głosowali na nich zjednoczeni, lewicowi Wyborcy.
Każdy z nich dostał głosy elektoratu SLD, Wiosny i Partii Razem. Za to, że zdecydowali się być razem.
Wiem jak to jest debiutować w Sejmie RP. Już samo wnętrze jego gmachu, znane do tej pory jedynie z telewizji, może nastrajać metafizycznie.
Ale czas biegnie i wasi Wyborcy oczekują waszej aktywności politycznej i parlamentarnej.
Redakcja „Trybuny” i inne lewicowe media deklarują pomoc lewicowym parlamentarzystom.
Będziemy was wspierać, ale też krytykować, jeśli na to zasłużycie.
Zatem bierzmy się do roboty!