Niepokojące sygnały pojawiają się na temat naszego wydobywczego giganta – Kombinatu Górniczo-Hutniczego Miedzi: niska rentowność produkcji, wysokie zadłużenie spółki, zagraniczne inwestycje bez szans na zwrot kapitału, obciążenia związane z wciąż obowiązującym podatkiem od kopalin, kłopoty z realizacją programu modernizacji metalurgii w głogowskiej hucie – a w konsekwencji gorsza kondycja finansowa spółek grupy KGHM.
Do tej czarnej listy dorzuciłbym jeszcze zbyt niskie wydatki inwestycyjne na odtworzenie znacznie już wyeksploatowanego parku maszynowego, brak szybu wentylacyjnego dla Głogowa Głębokiego oraz wciąż obowiązującą odmowę koncesji na wydobywanie rudy w rejonie Bytomia Odrzańskiego, naturalnego przedłużenia obszarów obecnie eksploatowanych przez KGHM.
Nawiasem mówiąc, niektóre z tych obszarów już częściowo się zaczynają wyczerpywać.
Wieloletnie zaniedbania
Rodzi się więc pytanie: co dalej? Rzeczywiście, nad Polską Miedzią zaczynają się zbierać czarne chmury.
Tylko czekać, gdy do kompletu tych nieszczęść dołączą się banki, które udzieliły nam wielomiliardowych kredytów. W każdej chwili bowiem mogą one zaostrzyć zasady spłaty znacznego już naszego zadłużenia. Dodam, że jest to kwota sięgająca 7 mld zł.
Wszystko to nie jest jednak wynikiem ostatnich miesięcy, ale rezultatem wieloletnich zaniedbań dokonanych przez kolejne zarządy spółki oraz biernej postawy nadzoru właścicielskiego.
Tablica to nie wszystko
Wiele jest też do zrobienia w zakresie poprawy bezpieczeństwa pracy. Odsłonięcie przez prezesa KGHM w pierwszą rocznicę tragedii na ZG Rudna tablicy upamiętniającej wszystkie ofiary katastrof i wypadków przy pracy, do jakich doszło w Polskiej Miedzi, choć jest ważnym gestem, nie stanowi rozwiązania problemu.
My oczekujemy i będziemy się domagać wyjaśnienia, dlaczego w tej kopalni prowadzone były prace wydobywcze w rejonie filarów ochronnych. Kto na to zezwolił? Czy wyciągnięte zostały jakieś konsekwencje wobec winnych i czy sformułowane zostały wnioski na przyszłość? Na te pytania muszą paść konkretne odpowiedzi, a nie oświadczenia zawierające wyłącznie okrągłe zdania, z których nic nie wynika.
W papierach się zgadza
Nie można stawiać zysku firmy ponad ludzkie życie, a z taką praktyką często mamy do czynienia. Stała presja na maksymalizację wydobycia za wszelką cenę powoduje, że zasady BHP są łamane.
Oczywiście w papierach wszystko się zgadza, ale praktyka pokazuje co innego. Ludzie zmuszani są często do pracy niesprawnymi maszynami, posyłani w rejony szczególnie zagrożone, o których wiadomo, że powinny być wyłączone z eksploatacji.
Niektóre prace, które powinny być wykonywane przez dwoje ludzi, zlecane są tylko jednej osobie.
Trudno udowodnić mobbing
Lista nieprawidłowości jest bardzo długa. Do tego dochodzi jeszcze zjawisko mobbingu. Jest to czynnik, który również nie podnosi bezpieczeństwa pracy.
Ludzie funkcjonują pod presją czasu. Są zestresowani i przemęczeni. Przekłada się to wszystko na zwiększone niebezpieczeństwo wypadku.
Ten problem musi bezzwłocznie zostać rozwiązany przez władze Polskiej Miedzi. Bierne oczekiwanie na to, że to pracownik udowodni, iż jest mobbingowany czy też prześladowany, jest wyrazem nieodpowiedzialności i zakrawa na hipokryzję.
WAŻNE. Kanada nie pachnąca miedzią
Kopalnia odkrywkowa Afton Ajax w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej miała być jedną z bardziej dochodowych zagranicznych inwestycji KGHM, która jak planowano, będzie przynosić Polskiej Miedzi krociowe zyski.
W maju 2010 roku Herbert Wirth, ówczesny prezes KGHM, informował entuzjastycznie na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że po zainwestowaniu 1,6 miliarda złotych w jej uruchomienie, będziemy mogli liczyć na dodatkowe 50 tys. ton miedzi elektrolitycznej i 3 tony złota rocznie. Produkcja miała ruszyć w 2013 roku i trwać do wyczerpania złoża, czyli 23 lata.
Mamy rok 2018 i nie tylko nie rozpoczęto budowy kopalni, ale nawet nie uzyskano jeszcze zgody władz kanadyjskich na rozpoczęcie eksploatacji złoż.