8 listopada 2024

loader

Małe wcale nie znaczy radosne

fot. Pexels

Ponad połowa mikrofirm w Polsce dobrze ocenia swoją kondycję finansową. Najmniej zadowoleni są zaś właściciele firm z branż: handlowej, usługowej i budowlanej.

Prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki przypomniał, że mikrofirmy stanowią 97 proc. wszystkich przedsiębiorstw niefinansowych w Polsce – jest ich około 2,2 mln. Wytwarzają 30 proc. PKB, dając zatrudnienie 4,2 mln osób.

Ponad połowa mikrofirm (53,9 proc.) uczestniczących w badaniu „Barometr wydatków firmowych” ocenia swoją stabilność finansową jako „zdecydowanie dobrą” lub „raczej dobrą”. Przeciwnego zdania jest 14,6 proc. jednoosobowych działalności gospodarczych, które wskazały odpowiedź „raczej źle” lub „zdecydowanie źle”.

Najwięcej negatywnych wskazań płynie ze strony mikrofirm handlowych – co 5. źle ocenia swoją kondycję biznesową, a co 2. może wypowiedzieć się o niej pozytywnie. Według ekspertów za negatywnymi ocenami jednoosobowych działalności handlowych stoi m.in. wysokie koszty działalności, długie terminy płatności na fakturach, zatory płatnicze i wzajemne zadłużenie w tym sektorze.

Prezes Łącki zwrócił uwagę, że branża handlowa jest najbardziej zadłużoną gałęzią polskiej gospodarki. „Przeterminowane zobowiązania finansowe w tym sektorze to blisko 2,2 mld zł, a ponad połowę tej kwoty stanowi zadłużenie jednoosobowych działalności gospodarczych. Już niemal co trzecie przedsiębiorstwo wpisane do rejestru dłużników to JDG” – wskazał.

Zwrócił uwagę, że częstym zjawiskiem w branży handlowej jest wstrzymywanie zapłaty w oczekiwaniu na pieniądze od kontrahenta. „W efekcie mamy tu jeden z najwyższych wskaźników wzajemnych długów branży, które obecnie wynoszą ponad 300 mld zł, a długi samych hurtowni, którym nie płacą detaliści czy przedsiębiorcy z innych sektorów, to już ponad 1 mld zł” – zaznaczył Adam Łącki, komentując wyniki badania.

Na kolejnych miejscach w gronie źle oceniających swoją kondycję finansową znalazły się mikrofirmy z branży usługowej (15 proc. negatywnych odpowiedzi) i budowlanej (14 proc.). Analitycy zwrócili uwagę, że branża usługowa ma przy tym prawie 2/3 pozytywnych wskazań.

Natomiast „umiarkowanymi optymistami” są firmy transportowe i produkcyjne. „Dodatkowo w transporcie, oprócz względnie wyważonych pozytywnych i neutralnych odpowiedzi, nie pojawiły żadne skrajnie negatywne oceny, świadczące o zdecydowanie złej kondycji finansowej” – zauważył Łącki.

Ekspert firmy faktoringowej NFG Emanuel Nowak zwrócił uwagę, że według badania trzy czwarte jednoosobowych działalności gospodarczych nie może natychmiast dysponować pieniędzmi pochodzącymi ze zrealizowanych zleceń, gdyż rozlicza się z klientami za pomocą faktur z odroczonym terminem zapłaty.

„Jedynie 26 procent mikroprzedsiębiorców pobiera gotówkę, więc nie ma aktualnie nieopłaconych faktur. Co trzecia mikrofirma oczekuje na zapłatę do 5 tys. zł, kolejne 29 proc. ma w poczekalni faktury sięgające 30 tys. zł, a co dziewiąta firma – jeszcze większe sumy” – wskazał ekspert. Jak zaznaczył, „to bardzo dużo jak na jednoosobową działalność gospodarczą, której właściciel musi przecież opłacać bieżące rachunki, zamawiać towar i ponosić koszty prowadzenia biznesu”. Jeśli do tego dojdą opóźnienia w płatnościach, to utrzymanie płynności finansowej staje się ogromnym problemem przedsiębiorstwa – stwierdził.

Jak wyjaśnił, ze względu niewielką skalę działalności mikroprzedsiębiorcy nie mogą rekompensować takich opóźnień wpływami z innych kontraktów, których realizują mniej niż małe, średnie czy duże firmy.

Według analityków zjawisko opóźnień w płatnościach – głównej przyczyny zatorów płatniczych – nie jest w segmencie MŚP rzadkością. Świadczy o tym m.in. wysoki odsetek mikrofirm (41 proc.), które z tego powodu zmuszone były zrezygnować z zakupów firmowych w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Najczęściej rezygnowano z wydatków na reklamę i marketing (40 proc. wskazań), następnie na sprzęt elektroniczny (39 proc.) oraz na kursy i szkolenia (33 proc.). Najrzadziej obcinano nakłady na surowce i półprodukty potrzebne do działalności produkcyjnej (8 proc.).

W ocenie Nowaka takie cięcia kluczowych wydatków to pozorne oszczędności. „Reklama i marketing są narzędziami wspierającymi sprzedaż. Paradoksalnie więc, rezygnacja z nich, przypomina piłowanie gałęzi, na której siedzimy. Podobnie kursy i szkolenia podnoszące kwalifikacje załogi, dzięki którym zwiększamy jakość naszych usług i konkurencyjność na rynku” – stwierdził.

pwr/pap

Redakcja

Poprzedni

Dorosnąć do emerytury

Następny

(Bez)wodny świat