10 lipca 2024

loader

Nasza straszna pandemiczna stabilizacja

Paramedics comb the hair of a COVID-19 patient in the ICU, Bogor City Hospital, Bogor, Friday (18/06/2021). Paramedics care about patients they continue to do even though the number of Covid-19 patients continues to grow. Bogor City Hospital when the BOR reached 73 percent.

Jesteśmy liderem śmiertelności. Tylko w dwóch państwach świata – USA i Rosji – na Covid- 19 umiera codziennie więcej ludzi niż w Polsce. Ale każde z tych państw ma wielokrotnie liczniejszą ludność niż my.

Polska już nie jest chorym państwem Europy. Polska jest umierającym państwem – i to nie na tle Europy, lecz na tle całego świata. Należymy nawet nie do trzeciego, ale chyba do czwartego świata. Zaprowadziły nas tam rządy Prawa i Sprawiedliwości.

Sytuacja epidemiczna w Polsce stabilizuje się – oświadczają różni PiS-owscy dygnitarze. No, rzeczywiście, ustabilizowała się – w drugiej połowie grudnia na poziomie średnio ponad 420 zgonów dziennie (a bywały w grudniu dni w których koronawirus zabijał nawet ponad 700 osób). Rządy Prawa i Sprawiedliwości doprowadziły do wielkiego, narodowego wymierania Polaków. Śmierć ponoszą ludzie coraz młodsi, którzy mogliby jeszcze przez wiele dziesiątków lat budować z pożytkiem swoje życie.

W tych straszliwych, grudniowych dniach, które kiedyś ze zgrozą będą wspominać ci z nas, którzy przeżyją, kostnice i chłodnie w Polsce pękają w szwach.  Te ponad 400 – ponad 700 zgonów dziennie to kilka razy więcej, niż w krajach dużo ludniejszych od nas, które wcześniej i mocniej niż my zostały dotknięte pandemią. Ta różnica między nimi, a nami pokazuje nie tylko skalę indolencji, nieudolności i lenistwa rządu PiS. Pokazuje przede wszystkim skalę pogardy dla życia Polaków ze strony prominentów Prawa i Sprawiedliwości. A niech Polacy umierają, co nas to obchodzi – to zapewne dominujący wśród nich typ myślenia.

Propagandowe, PiS-owskie szczekaczki, jakimi stały się dawne media publiczne, oczywiście bagatelizują tę polską tragedię i kłamliwie przekonują, że kolejna fala pandemii uderza w całą Europę. W rzeczywistości uderza przede wszystkim w Polskę – bo z powodu rządów obozu „zjednoczonej prawicy” jesteśmy idealnym  środowiskiem rozwoju dla koronawirusa. Liczby mówią o tym aż nadto dobitnie. Porównajmy je, zaczynając od naszego kraju.

Polska liczyła w pierwszym półroczu 2021 roku, jak podał Główny Urząd Statystyczny,  38 mln 162 tys. mieszkańców. Rządy obecnej ekipy konsekwentnie doprowadzają do coraz większej liczby zgonów, czego skutkiem jest stały spadek liczby ludności naszego kraju. W 2015 r., gdy Prawo i Sprawiedliwość dopiero rozpoczynało swe fatalne dla Polaków panowanie, mieliśmy 38 mln 437 tys. ludzi – o 275 tys. więcej niż obecnie. Ten ubytek jest najbardziej wymiernym efektem rządów PiS.

Dramatycznie wyglądają statystyki zgonów na 1000 mieszkańców: w 2015 r. – 10,3. W 2021 r. – już 14,2. Dodajmy jeszcze do tego, że w Polsce rośnie śmiertelność niemowląt: z 3,6 na 1000 urodzeń żywych w pierwszym półroczu ubiegłego roku, do 3,9 na 1000 w pierwszym półroczu bieżącego. Polska pod rządami PiS coraz mniej się nadaje do życia, więc wzrasta też  liczba emigrantów – w pierwszym półroczu ubiegłego roku wyjechało na stałe 2,8 tys. Polaków. W pierwszym półroczu bieżącego – już 4,6 tys.

Światową statystykę ofiar koronawirusa prowadzi amerykańskie John Hopkins University Center. Jest ona aktualizowana co dwa dni.

W naszej liczącej 38,16 mln ludzi Polsce, na Covid-19 w siedmiodniowym okresie od 9 do 16 grudnia  2021 r. umierało średnio codziennie 421 osób. W tym samym przedziale czasowym tylko w dwóch państwach świata ta liczba była większa: w USA, gdzie umierało średnio 1281 osób dziennie, oraz w Rosji – 1116 osób. Ale USA mają 329,5 mln mieszkańców, a Rosja 144,1 mln.

We wszystkich innych państwach świata – także tych z wielokrotnie liczniejszą ludnością – dzienna liczba zgonów na Covid-19 była mniejsza niż w Polsce!!! I nie jest to jakiś specjalnie dobrany okres, lecz po prostu ostatnie siedem dni od podania danych statystycznych za dzień 16 grudnia. W kilku  wcześniejszych okresach było podobnie. Warto też dla przykładu spojrzeć na Japonię (125,8 mln starzejących się mieszkańców). Tam od 9 do 16 grudnia 2021 r. umierał na koronawirusa średnio jeden człowiek dziennie!.

Oczywiście Polska z 421 zmarłymi dziennie była bezapelacyjnym liderem umieralności na Covid-19 w Europie – a rekordowe ponad 700 zgonów zapewniło rządowi PiS najprawdopodobniej już stałe prowadzenie w tej tragicznej statystyce.

Popatrzmy teraz na innych. W okresie 9 – 16 grudnia w Niemczech (83,2 mln mieszkańców) umierało średnio dziennie  na koronawirusa 379 osób. We Francji (67,4 mln mieszkańców) – 143 osoby. W Wielkiej Brytanii (67,2 mln mieszkańców) – 146 osób. We Włoszech (59,6 mln mieszkańców) – 107 osób. W Hiszpanii (47,3 mln mieszkańców) – 49 osób.  Na biednej, wymęczonej wojną Ukrainie (44,1 mln mieszkańców) – 374 osoby. W Turcji (84,3 mln mieszkańców) – 207 osób. Wszędzie jest lepiej, niż w Polsce.

Warto zwrócić uwagę na kraje najwcześniej i najdotkliwiej dotknięte przez pandemię: Włochy, Francję, Hiszpanię. W nich liczba zgonów spadła bardzo wyraźnie w porównaniu z rokiem ubiegłym. Kiedy w 2020 r. statystyki pandemicznych śmierci były tam wysokie, a w Polsce koronawirus dopiero stawiał pierwsze kroki, PiS-owska propaganda samochwalczo bajdurzyła, jak to my jesteśmy dobrze przygotowani do walki z pandemią. Okazało się, że wcale nie jesteśmy.

We Włoszech, Francji czy Hiszpanii rządy odrobiły bolesną lekcję, bo tam, inaczej niż w Polsce, rządzącym zależy na zdrowiu i życiu mieszkańców. Obozowi „zjednoczonej prawicy” chodzi zaś tylko o zachowanie władzy i płynących z niej profitów – więc do przedłużenia tej  swojej władzy idzie po coraz większej liczbie trupów. Pod względem całkowitej, łącznej liczby zgonów na pandemię już wyprzedziliśmy Hiszpanię (u nich zmarło na razie w sumie około 88,8 tys. ludzi, u nas około 90,9 tys.) i coraz skuteczniej doganiamy pozostałe dwa wymienione kraje.

PiS-owi potrzebne jest poparcie antyszczepionkowców, kiboli, wszystkich mętów, którzy mają gdzieś przestrzeganie jakichkolwiek ograniczeń bo ich własna „wolność” jest dla nich najważniejsza. Dlatego rządzący świadomie narażają na śmierć miliony Polaków – aby tylko żadne obostrzenia i nakazy nie spowodowały odwrócenia się od nich tej cennej części elektoratu.

Niedawno, być może pod wpływem osobistych, bolesnych przeżyć, poseł PiS Jerzy Materna (jego żona zmarła na Covid-19) szczerze powiedział, że gdyby rząd w Polsce wprowadził lockdown to: „Ludzie by nas na taczkach wywieźli”. No właśnie! Wiadomo, że dla obozu rządzącego liczy się wyłącznie utrzymanie władzy. Zgodnie z naukami Władysława Gomułki, władzy raz zdobytej oni nie chcą oddać nigdy. I nieważne, ilu Polaków umrze na Covid-19 z powodu braku obostrzeń. Ważne, żeby przy urnach głosowali na Prawo i Sprawiedliwość. Oczywiście zanim sami trafią do urny.

Ale żądza władzy i profitów to nie jedyny powód bierności rządu PiS w walce z pandemią. Obozowi rządzącemu po prostu kompletnie na tej walce nie zależy, a to, czy umrze mniej czy więcej Polaków jest dla nich bez znaczenia. Dlatego na przykład, aż do 20 grudnia rząd nie wprowadzał nauki zdalnej w szkołach, mimo, że są one rozsadnikami koronawirusa. Tu chodziło już wyłącznie o głupi upór rządzących – my zdecydowaliśmy, żeby uczniowie wrócili do szkół, więc nie będziemy tego zmieniać, bo my wiemy lepiej, co trzeba robić. Nie robiono więc nic. W Niemczech też nie wprowadzano nauki zdalnej, ale tam uczniom robi się codziennie testy covidowe! U nas ich się nie robi, bo rządzący mają to w głębokim poważaniu – a poza tym wiedzą, że nauczyciele raczej na nich nie głosują, więc niech sobie chorują i umierają.

Polacy sami nie są bez winy. Nasze tradycyjne cechy: egoizm, wygodnictwo, brak troski o wspólne dobro, tumiwisizm, obojętność na losy bliźnich powodują, że nie przestrzegamy dystansu i nosimy maseczki wtedy, gdy nam się to podoba. Widać to dobrze w tramwajach i autobusach, gdzie zawsze znajdą się ludzie bez maseczek. Przeważnie młodzi – oni przecież wiedzą, że w ich przypadku koronawirus będzie raczej mieć lekki przebieg, a to, czy kogoś zarażą, guzik ich obchodzi.

Jednak to na rządzie spoczywa odpowiedzialność za losy państwa i jego mieszkańców. Rząd PiS miał wszelkie możliwości, by przygotować Polskę i Polaków na nadejście Covid-19. Miał czas, pieniądze, kadry, mógł korzystać z doświadczeń krajów wcześniej dotkniętych koronawirusem. Nie zrobił nic, aby skutecznie przeciwdziałać pandemii. W ciągu kilku lat zdołał za to skutecznie doprowadzić do ruiny system ochrony zdrowia w Polsce.

Bierność rządu w walce z pandemią plus zrujnowana przez rząd PiS opieka medyczna – to razem stworzyło piekielny wir, pochłaniający coraz więcej istnień Polaków. Nie jesteśmy nawet na dnie. W porównaniu z resztą Europy jesteśmy już dużo niżej, w jakiejś beznadziejnej przepaści z której szybko się nie wydobędziemy, jeżeli w ogóle.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

„Polski Ład” zagraża gospodarce

Następny

W nowatorskiej formule