Aptekarze to jedna z grup szczególnie narażonych na zakażenie koronawirusem. Zasługują więc na wzmożone środki ostrożności.
Naczelna Izba Aptekarska zarekomendowała aptekom wydawanie pacjentom medykamentów w wyznaczonych strefach lub przez okienka do sprzedaży nocnej. NIA uważa, że w ten sposób dochodzi do ograniczenia bezpośredniej styczności personelu aptek w kontaktach z klientami, co zmniejsza zagrożenie koronawirusem COVID-19.
Ta rekomendacja wywołała rozłam w świecie aptekarskim, ponieważ część środowiska uznała sprzedaż przez okienka nocne za „pocałunek śmierci”.
Związek Zawodowy Techników Farmaceutycznych, w piśmie swojej wicprezes Anety Klimczak gorąco zaprotestował przeciw sprzedaży przez okienka nocne – i zaapelował do atekarzy, aby broń Boże tego nie robili. Związek zarzucił też Ministerstwu Zdrowia, że poparło rekomendację Naczelnej Rady Aptekarskiej, zwiększającą zagrożenie dla pracowników aptek – co zdaniem techników farmacji stanowiło wręcz śmiertelne niebezpieczeństwo.
W piśmie czytamy: „Wielu z Was traktuje sprawę zabezpieczeń aptek tak jakby ich to nie dotyczyło. W sumie dla większości społeczeństwa to racja, ich szansa na kontakt z osoba zarażoną jest minimalna. Jednak w przypadku aptek jest zupełnie inaczej.
Musimy pamiętać, że pierwsze objawy koronawirusa to zwykłe przeziębienie. Przy przeziębieniu pierwsze kroki człowiek kieruje do apteki po jakieś lekarstwo. Dopiero jak ono nie pomaga i zaczynają się duszności wszczynany jest alarm. Dlatego dla Was ta szansa jest tysiące razy większa, kontakt z koronawirusem to prawie pewność.
Dlatego zrozumcie wszyscy – tutaj naprawdę idzie o życie wasze i waszych rodzin bo jeżeli wy złapiecie infekcje to jest wielka szansa, że podzielicie się nią z całą rodziną.
Dlaczego sprzedaż przez okienko to pocałunek śmierci? W tym momencie muszę przypomnieć jak wygląda mechanizm zarażania infekcjami przenoszonymi droga kropelkową. Jest on w większości przypadków podobny. W wydzielinach dróg oddechowych chorej osoby znajdują się miliony zarazków produkowanych przez zainfekowany organizm. Gdy kaszlemy następuje szybki skurcz mięśni powodujący, że powietrze jest wypychane z płuc z dużą prędkością. Organizm w ten sposób próbuje oczyścić drogi oddechowe.
Mechanizm ten powoduje, że wraz z wyrzucanym powietrzem z organizmu wydalane zostają fragmenty wydzieliny. Wskutek kaszlu wirusy przenoszą się z dolnej części dróg oddechowych w górę aż do ust. Powoduje to stan, w którym człowiek zarażony wprost rozsiewa cząstki wydzielin zawierające zarazki, nie tylko w czasie kasłania ale nawet w czasie mówienia.
Izba ekspedycyjna (w aptece) musi być wyposażona w intensywną wentylację, która powinna zapewnić dwukrotną wymianę powietrza w ciągu godziny. Z reguły są to kominy wentylacyjne, które wysysają powietrze z pomieszczenia. Normalnie napływa ono przez wywietrzniki w oknach czy nieszczelności drzwi. Jednak jeżeli otwarte jest okienko (do sprzedaży nocnej) to powietrze, mając mniejszy opór zaczyna napływać przez nie.
Zjawisko to powoduje, iż w okienku powstaje przepływ powietrza skierowany do wnętrza apteki. Z reguły jest on wyczuwalny jako przeciąg. Jeśli pochylimy się nad takim okienkiem to nasza twarz znajdzie się w strumieniu powietrza wpływającego do apteki. Teraz wystarczy, że zarażona osoba z drugiej strony coś powie, nie musi nawet kasłać. Uwolnione zostają miliony zarazków, które niesione prądem powietrza momentalnie dostają się do naszych płuc. To idzie o nasze bezpieczeństwo. Nie ma czasu na obojętność” – kończy wiceprezes ZZTF Aneta Klimczak.
Zarzuciła też resortowi zdrowia opieszałość w wprowadzeniu obowiązku montażu szyb ochronnych i niechęć do wydania „paru groszy na szyby”. A także wspieranie szkodliwej propagandy, przedstawiającej aptekę jako miejsce pierwszego kontaktu dla osób chorych. Tymczasem, konieczny jest jasny komunikat, zalecający, by leki wykupywali wyłącznie zdrowi członkowie rodziny.