Gdy pandemia niekiedy uniemożliwia nam podróże zagraniczne, część rodaków może dojść do wniosku, że została jak Himilsbach z tym angielskim.
Wydawać by się mogło, że język światowy, czyli angielski, został już w stopniu dość przyzwoitym opanowany przez sporą część mieszkańców kraju. Okazuje się jednak, że nie do końca, zaś pod panowaniem prominentów PiS, dla których niekiedy nawet poprawna polszczyzna jest zupełnie obca, dzieje się coraz gorzej.
Według rankingu EF EPI (English Proficiency Index) – największego na świecie rankingu znajomości angielskiego – Polska obecnie znajduje się na 16. miejscu na 100 badanych krajów, w których mieszkańcy najlepiej posługują się językiem angielskim. Dla porównania, cztery lata temu plasowaliśmy się jeszcze sześć oczek wyżej, zajmując 10 miejsce. Zjazd w czasie rządów PiS jest więc ewidentny i znaczący.
Na czele tej klasyfikacji jest Holandia przed Danią. Nas wyprzedzają bezpośrednio Węgry i Serbia, zaś tuż za Polską plasuje się Rumunia (gdzie jednak dość powszechna jest znajomość francuskiego)
Wszystko może zatem wskazywać na to, że poziom naszej znajomości tego języka znacząco się pogorszył – a przecież w dzisiejszych czasach jest to podstawowa oraz kluczowa umiejętność w zdobywaniu doświadczeń, nie tylko w sferze zawodowej.
To truizm, że znajomość języków obcych ma realny wpływ na nasze życie. Dzięki ich nauce poszerzamy swoje horyzonty – mamy szanse na lepszą, dobrze płatną pracę czy realizowanie ciekawych projektów na obejmowanym już stanowisku. Jednak perspektywa zawodowa to nie jedyna przestrzeń, w której język obcy otwiera nam drzwi do nowych szans. Zagraniczne znajomości i dalekie podróże to kolejny, bardzo ważna potrzeba – i dobry motyw – aby uczyć się języków obcych.
Pomimo trudności językowych i wszechobecnej pandemii, wycieczki za granicę nadal cieszą się bardzo dużą popularnością. Według badania American Express Travel dotyczącego trendów w podróżowaniu, 56 proc. polskich respondentów uważa, że brakuje im podróży tak bardzo, że są skłonni zarezerwować wyjazd, nawet jeśli w przyszłości będą musieli z niego zrezygnować, ponosząc część kosztów. Natomiast aż 87 proc. pytanych w naszym kraju twierdzi, że planowanie podróży pozwala im z radością patrzeć w przyszłość. Te wyniki wskazują, że ludzie czerpią nadzieję i pociechę także z myślenia o podróżach oraz ich planowania. To zaś może ich zachęcać do cierpliwej nauki języka, aby móc jeszcze pełniej korzystać z wyjazdów – choć często, oprócz koronawirusa, barierą w podróżowaniu są rosnące ceny wyjazdów.
Niestety, znajomość języka angielskiego wciąż nie jest taką oczywistą sprawa wśród Polaków. Ustępujemy pod tym względem wielu krajom, będącym kiedyś koloniami brytyjskimi, gdzie posługiwanie się angielszczyzną jest oczywiste.
Jak wynika z raportu English Proficiency Index, najlepiej wykształconą pod kątem języków obcych grupą wiekową są naturalnie głównie osoby młode, w wieku 21-30 lat. Ciekawym wynikiem jest to, jak wiele czasu zajmuje naszym rodakom zgłębienie tajników języka angielskiego? Okazuje się, że trwa to raczej długo, bo potrzebują w tym celu średnio aż do 12 lat nieprzerwanego kształcenia – i dopiero ten okres prowadzi do jego biegłej znajomości.
Powodem tej przewlekłości może być nieprawidłowe podejście do przyswajania wiedzy, które zazwyczaj opiera się na żmudnej nauce zasad gramatycznych, a nie na praktycznej umiejętności swobodnej komunikacji z obcokrajowcem – a także i po prostu nasza wrodzona niechęć do systematycznej nauki oraz brak talentu do języków obcych, co także się zdarza.
Jedno jest pewne – czy to wakacje marzeń na drugim końcu świata, krótka wycieczka last-minute, czy służbowa delegacja – bez względu na powód podróży i jej charakter, oczywiste, że tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie porozumieć się z drugim człowiekiem w prawie każdej sytuacji, możemy w pełni korzystać z takiego wyjazdu oraz czuć się bezpiecznie nawet z daleka od domu. To poniekąd wyjaśnia, dlaczego Jarosław Kaczyński przed objęciem funkcji publicznych, tak unikał podróży zagranicznych.
Rzeczywistość jest jednak taka, że wielu z Polaków decyduje się na wyjazd za granicę bez znajomości chociażby podstawowych wyrażeń w języku danego kraju. Co więcej, nie każdy z nas zna nawet język angielski w stopniu pozwalającym na w miarę podstawową rozmowę z osobą innej narodowości. A podobno do swobodnej komunikacji i dogadania się z obcą osobą z innego państwa wystarczy jedynie 1000 różnych słów w języku angielskim. Oczywiście zasada ta nie zawsze dotyczy osób, które ze względu na charakter swojej pracy muszą biegle porozumiewać się językiem, a dodatkowo znać i używać specjalistycznych słów i zwrotów.
Poza tym zaś – każdy, kto próbował, wie że doskonałe opanowanie tego tysiąca słów i nabranie umiejętności ich używania, to wcale nie jest taka prosta sprawa. Ale próbować trzeba…