GOSPODARCZE SKUTKI ZWYCIĘSTWA DONALDA TRUMPA. Realizacja wyborczych zapowiedzi prezydenta Donalda Trumpa i Republikanów zmieni politykę gospodarczą USA w najbliższych latach.
Protekcjonizm widoczny w zamierzeniach gospodarczych nowej administracji paradoksalnie może polepszyć kondycję ekonomiczną Ameryki.
Zmniejszenie podatków dla gospodarstw domowych to pozytywny impuls dla konsumpcji i dla oszczędności. Z kolei redukcja obciążeń fiskalnych dla firm może zachęcać do inwestycji i wspierać innowacje.
Ograniczenia wymagań regulacyjnych dla przemysłu wydobywczego to zaś większe prawdopodobieństwo energetycznego uniezależnienia się Amerykanów od reszty świata.
Poprawa stanu infrastruktury powinna natomiast utrzymywać obecny potencjał gospodarczy USA – a wraz z wcześniej wymienionymi reformami nawet go zwiększać.
Eksport ma rosnąć, kapitał wracać
Prawdziwą rewolucją mogą być jednak zmiany dotyczące naliczania podatków przy eksporcie oraz imporcie dóbr i usług. Spowodują one poprawę konkurencyjności amerykańskich towarów za granicą i znacznie zmniejszą atrakcyjność importu
Dziś system podatkowy w USA jest taki sam dla eksportera i importera. Na przykład, przy przychodach na poziomie 100 dol., kosztach 60 dol. i zysku 40 dol., płacą oni 35 proc. podatku, czyli 14 dol. Daje to zysk netto na poziomie 26 dol. Natomiast obniżenie obciążeń fiskalnych (z 35 proc. do 20 proc.) oraz projekt korekty podatku granicznego w republikańskim planie “A Better Way” sprawią, że firma, która sprzedała swój towar, korzystając z importowanych komponentów, w analogicznym przykładzie osiągnie zysk na poziomie 20 dol. Natomiast ta, która jest eksporterem dobór w oparciu o materiały krajowe, zyska 52 dol (według opracowań think tanku Tax Foundation).
Stanie się tak dlatego, że korekta podatku granicznego zmieni podstawę opodatkowania oraz pozwoli eksporterowi sięgnąć po rabat. Przedsiębiorstwo korzystające z importowanych komponentów płaci 20-procentowy podatek nie od zysku (20 proc. z 40 USD = 8 USD), ale od całości przychodu (20 proc. z 100 USD = 20 dol). Eksporter z kolei nie dość, że będzie zwolniony z podatku, to dostanie rabat w wysokości 12 dol. (20 proc. kosztu eksportu). Zysk netto wyniesie więc (40 + 12) 52 dol – ocenia Cinkciarz pl., kantor internetowy i dostarczyciel analiz finansowych.
Takie zmiany powinny natychmiast podnieść konkurencyjność amerykańskich towarów i usług na świecie. Z drugiej strony wyraźnie zmniejszą atrakcyjność importu, co z kolei może szybko zmniejszać deficyt handlu zagranicznego.
Korekta podatku granicznego w formie zaproponowanej przez Republikanów, poza wsparciem dla eksportu, zmniejsza atrakcyjność przenoszenia działalności za granicę. Może również przyciągać kapitał do USA. Współgra też z pomysłem ściągnięcia zysków przechowywanych na świecie przez amerykańskie firmy. Według szacunków Kongresu wynoszą one 2.6 bln dolarów. Powrót tych środków do USA ma być objęty preferencyjnie niską stawką podatku (nawet mniej niż 10 proc.).
Ktoś na tym straci
Poważną wadą planu korekty podatku granicznego może być wzrost cen importu. Jednak według zwolenników tego rozwiązania (m.in. Martina Feldsteina, profesora ekonomii Uniwersytetu Harvarda i emerytowanego przewodniczącego wiodącego think tanku w USA – National Bureau of Economic Research) spowoduje ono wzrost wartości dolara o około 25 proc.
Wzmocnienie kursu dolara pozwoliłoby uniknąć wzrostu cen towarów importowanych. A przy jakimkolwiek deficycie w handlu zagranicznym, budżet USA skorzysta z wyższych wpływów podatkowych (suma rabatów pozostanie mniejsza niż dochody związane ze zmianą podstawy opodatkowania).
Jeżeli dolar zyska mniej niż 25 proc., to stracą amerykańskie firmy, które np. przeniosły produkcję samochodów za granicę. Może stracić również część konsumentów, którzy przyzwyczaili się do korzystania z zagranicznych dóbr.
Największe jednak koszty tych zmian mogą ponieść państwa, które przez ostanie lata przyciągały kapitał inwestycyjny ze Stanów Zjednoczonych. Teraz będą musiały zaoferować dużo lepsze warunki lub pozwolić, by nastąpił spadek wartości lokalnej waluty. To jednak pogorszy standard życia obywateli tych państw. Może również ucierpieć cały światowy handel zagraniczny, a nawet globalna gospodarka.
Mimo znacznego deficytu w handlu zagranicznym (500 mld dol. w 2015 r.), Stany Zjednoczone uzyskały dodatni bilans zysków z zagranicznych inwestycji bezpośrednich na poziomie 300 mld dol. Nadwyżka może się zmniejszać w kolejnych latach ze względu na redukcję inwestycji zagranicznych i wzrost wartości dolara. Prawdopodobnie jednak większość Amerykanów nie dostrzeże tych strat, natomiast wymienione wcześniej pozytywne efekty będą wciąż dobrze widoczne.
Zjeść ciastko i mieć ciastko
Połączenie proeksportowej polityki podatkowej z niższymi obciążeniami dla przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych, a także wyższe inwestycje w infrastrukturę powinny szybko podnieść standard życia Amerykanów. Byłoby to szczególnie widoczne zwłaszcza wtedy, gdyby doszło do planowanego wzrostu wartości dolara. Biorąc pod uwagę, że może to wymusić dość szybkie podnoszenie stóp procentowych przez Rezerwę Federalną, jest to prawdopodobne.
Warto podkreślić, że gdyby podobne działania protekcjonistyczne wprowadziły inne kraje, to spowodowałoby to raczej odpływ inwestorów, ogólne pogorszenie kondycji gospodarczej takiego państwa i podwyższenie cen. Stany Zjednoczone są jednak na tyle liczącym się graczem na światowym rynku, że producenci będą starali się sprostać nowym warunkom i unikać importu.. W rezultacie, dzięki swojej pozycji na świecie, USA może „zjeść ciastko i mieć ciastko”, bo rachunek zapłacą inni.